|
Warszawa - Sobota, 14 lipca 2018, godz. 20:00 Superpuchar Polski - Finał |
|
Legia Warszawa
- 2' Bogdanow (sam.)
- 30' Philipps
|
2 (2) |
|
Arka Gdynia
- 19' Zarandia
- 38' Bogdanow
- 45+3' Janota
| 3 (3) |
Sędzia: Mariusz Złotek Widzów: 17419 Pełen raport |
|
|
Superklątwa
Superpuchar Polski znów nie dla Legii. Mistrzowie Polski po raz szósty z rzędu nie zdobyli tego trofeum, przegrywając tym razem 2-3 z Arką Gdynia. Wszystkie gole padły w pierwszej połowie. Po zmianie stron "Wojskowi" zdecydowanie dominowali, mieli dużo sytuacji, lecz niestety na nic się to zdało. Jednym z głównych negatywnych bohaterów był nie po raz pierwszy sędzia Mariusz Złotek...
Spotkanie trwało zaledwie 70 sekund, kiedy goście musieli wyciągać piłkę z siatki. Indywidualną akcją na skrzydle popisał się Marko Vesović, a po jego dośrodkowaniu fatalnie interweniował Andrij Bogdanow, pokonując własnego bramkarza. Przez kolejne minuty przewaga graczy Deana Klafuricia nie podległa dyskusji. Mistrzowie Polski spokojnie kontrolowali, to co działo się na murawie. Kwadrans po pierwszym gwizdku fatalny błąd popełnił jednak Mateusz Wieteska, przez co sam na sam z Arkadiuszem Malarzem znalazł się Luka Zarandia. Bramkarz zdołał mu jednak wygarnąć piłkę, chociaż sędzia musiał skorzystać z wideoweryfikacji, aby sprawdzić czy nie było faulu. W 20. minucie gdynianie dopięli jednak swego. Z lewej strony dośrodkował Goran Vijanović, a kompletnie niekryty Zarandia strzałem z woleja doprowadził do remisu. Bardzo ładne wykończenie Gruzina, ale i błąd Michała Kucharczyka, który nie wrócił za rywalem.
W 30. minucie legioniści wyszli na prowadzenie, kiedy fantastycznym strzałem z dystansu popisał się Chris Philipps. Reprezentant Luksemburga w pięknym stylu huknął bez przyjęcia pod podaniu z rzutu rożnego. Radość mistrzów Polski nie trwała jednak zbyt długo. W 38. minucie znów mieliśmy remis, kiedy za błąd z początku meczu zrehabilitował się Bogdanow. Pomocnik dokładnie przymierzył z rzutu wolnego. Za chwilę swoją szansę miał Jose Kante. Gwinejczyk mocno uderzył zza pola karnego i bardzo dobrą obroną popisał się Steinbors. Tuż przed przerwą Arka niespodziewanie wyszła na prowadzenie... Michał Janota zamknął podanie z prawej strony i pokonał Malarza. Pierwsza połowa zakończyła się hokejowym wynikiem. Chociaż po pierwszych kilku minutach można było spodziewać się dominacji gospodarzy, to jednak Arka postawiła Legii poprzeczkę zawieszoną dosyć wysoko.
Już po kilkunastu minutach drugiej połowy Legia wykorzystała trzy zmiany. Na boisku pojawili się Adam Hlousek, Cafu oraz Carlitos. Ten ostatni przy pierwszym kontakcie z piłką wywalczył rzut rożny, a przy drugim sprawił bramkarzowi rywala sporo problemów. Po godzinie gry gospodarze ruszyli z szybką kontra, którą sfinalizował mocnym strzałem Cafu. Steinbors zdołał odbić piłkę do boku, a dobijający Carlitos był na pa pozycji spalonej. Legioniści zdecydowanie dominowali, ale brakowało im tego co najważniejsze - strzelonej bramki.
W 76. minucie bardzo bliski szczęścia był Kasper Hamalainen. Fin główkował po wrzutce z prawej strony i tylko świetna obrona Steinborsa uratowała Arkę od utraty prowadzenia. Za kilka chwil ponownie przyjezdni mieli dużo szczęścia... Najpierw Carlitos płasko z lewej strony i szczęśliwie piłkę zdołał złapać golkiper Arki, a potem niecelna główka Inakiego Astiza z zaledwie kilku metrów. Do końca meczu gracze Deana Klafuricia przeważali, ale bili głową w mur. Można powiedzieć, że niestety tradycji stało się zadość.
Autor: Wiśnia