Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Kielce - Sobota, 28 lipca 2018, godz. 20:30
Ekstraklasa - 2. kolejka
Herb Korona Kielce Korona Kielce
  • 32' Jukić
1 (1)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 57' Mączyński
  • 66' Kanté
2 (0)

Sędzia: Piotr Lasyk
Widzów: 10806
Pełen raport

Legijny pokaz mocy

Intensywny początek sezonu trwa. Po wyprawie do Irlandii i czterech meczach na Łazienkowskiej czas przyszedł na pierwszy krajowy wyjazd. W 2. kolejce Ekstraklasy przyszło nam wybrać się do Kielc.
Tym razem do celu podróżowaliśmy pociągiem. Sobotni wyjazd rozpoczął się o godzinie 15:25 z Warszawy Zachodniej. Podróż przebiegła spokojnie. Na dworcu w Kielcach stawiliśmy się o kilka minut przed 19, gdzie czekały na nas autobusy, które po piętnastu minutach dowiozły nas pod stadion. Wpuszczane odbywało się jak na kieleckie standardy całkiem sprawnie i na niecałą godzinę przed rozpoczęciem meczu cała nasza grupa weszła na obiekty.

Niestety, nie udało się nam wypełnić sektora gości. Zajęliśmy tylko jego górną część i wywiesiliśmy pięć flag: Legia fans, Mistrz Polski, Tradycja Pokoleń, Legia Warszawa i Legijni Patrioci. Na kieleckim stadionie zameldowało się około 500 legionistów. Ci, którzy wybrali imieniny chomika lub grillowanie na działce w ten upalny dzień mają czego żałować.

Nasi zawodnicy start sezonu mają delikatnie mówiąc słaby i zważywszy na to, że dotychczasowe metody motywacyjne nie były wystarczająco skuteczne, podczas wyjścia na rozgrzewkę usłyszeli: "jak nie wygracie, specjalem z nami wracacie".

Jeżeli chodzi o młyn gospodarzy to nie zachwycił ilością osób i jakością. W naszym sektorze byli słyszalni tylko w momentach zmiany repertuaru z naszej strony. Coś tam śpiewali cały mecz i w sumie to tyle co można powiedzieć na temat koroniarzy. Nie obyło się bez obustronnych bluzgów, my między innymi wytknęliśmy kielczanom ich znajomość ze Spartakiem Trnava.



Jeśli chodzi o nasz doping to trzeba przyznać, że bardzo dawno wokalnie nie wypadliśmy tak dobrze. Już od pierwszej minuty śpiewaliśmy na najwyższym poziomie i właściwie nie było żadnego słabszego momentu. Znakomicie wychodziło klasyczne "Legia, Legia Warszawa" czy "Dziś zgodnym rytmem", przy którym bawiliśmy się ponad dziesięć minut. Bramka strzelona przez Koronę w pierwszej połowie nie zrobiła na nas wrażenia i dalej dopingowaliśmy w najlepsze śpiewając takie hity jak "Mistrzem Polski jest ukochana ma" czy na sam koniec pierwszych 45 minut "Hej Legia gol".

W drugiej połowie nie opadliśmy z sił,. Nasz doping wzmocniła wyrównująca bramka zdobyta w 57. minucie przez Krzysztofa Mączyńskiego. Numerem jeden na legijnej liście przebojów została przyśpiewka "Chociaż ciężki jest czas" śpiewana przez nas wielokrotnie i z każdym razem coraz głośniej niosła się po kieleckim stadionie. Od dawna wiadomo również, że hit z Wiednia ma magiczną moc, dzięki której piłkarze częściej trafiają do siatki. Tak też było i tym razem, bo gdy tylko zaczęliśmy go śpiewać, od razu bramkę na 2-1 zdobył Jose Kante. Znakomicie wypadła także "Legia CWKS", śpiewana także w wersji z ubiegłorocznego wyjazdu na Wyspy Alandzkie, z melodyjną wstawką "tarira rira" po poszczególnych wersach. Zabawa była naprawdę konkretna, a ostatnie dziesięć minut dopingowaliśmy bez koszulek w akompaniamencie "Dziś zgodnym rytmem". Wtedy zapanował prawdziwy szał, ludzie skakali, tańczyli czy wybijali rytm o barierki. Coś pięknego, warto dla takich momentów jeździć na wyjazdy - pokaz prawdziwego fanatyzmu. Na koniec fani z Łazienkowskiej zaśpiewali to za co cała Polska nas nienawidzi, czyli "Mistrzem Polski jest Legia".

Piłkarze jakimś sposobem odwrócili losy meczu, więc po zakończeniu usłyszeli: "dzisiaj wygrywacie życie i specjalem nie wrócicie".

Tym razem nie czekaliśmy zbyt długo na opuszczenie stadionu i o godzinie 23 wyruszyliśmy w podróż autobusami, z których piętnaście minut później przesiedliśmy się do pociągu. Wracaliśmy w znakomitych nastrojach - w Kielcach pokazaliśmy kawał prawdziwego fanatyzmu. Koniecznie musimy utrzymać taką formę wokalną na następnych meczach. W stolicy jesteśmy parę minut po 2 w nocy.

Nie zwalniamy tempa, we wtorek czeka nas rewanżowe spotkanie w Trnawie, a w sobotę o 20:30 kolejny mecz ligowy, do Warszawy przyjedzie Lechia.

Frekwencja: 10 806
Kibiców gości: ok. 500
Flagi gości:
Autor: Adrian