Puchar Polski - 1/2 finału
Jagiellonia Białystok | 0-2 |
Legia Warszawa |
9 min. Saganowski 39 min. Sokołowski II |
||||
58' Chańko |
||||
Załuska Kulig Zalewski Warakomski (73' Żuberek) Dzienis Łatka Kobeszko (65' Tyczkowski) Kośmicki Speichler Chańko Danielewicz (46' Reginis) |
SKŁADY | Boruc Jóźwiak (49' Szala) Zieliński Choto Sokołowski II Surma Vuković Sokołowski I (19' Magiera) Jarzębowski (46' Garcia) Saganowski Włodarczyk |
||
SĘDZIA: Krzysztof Zdunek (Łódź) |
||||
WIDZOWIE: 12000 |
Relacja
Przerwany mecz! Pewne zwycięstwo
To miało być święto dla drugoligowego Białegostoku. Fanom Jagiellonii na pewno przypomniał się finałowy mecz Pucharu Polski z 1989 roku, w którym przegrali z Legią 2-5. Dziś Legia przystępowała do meczu w roli zdecydowanego faworyta i nie zawiodła, ale zwycięstwo warszawian zeszło na drugi plan, ponieważ spotkanie nie zostało dokończone. Ale po kolei.
Do Białegostoku wybrało się 800 kibiców Legii. Na stadionie Hetmana w sumie zasiadło około 12 000 widzów. Tym razem Dariusz Kubicki odszedł od reguły i wystawił najsilniejszy skład, włączając Artura Boruca, który "zastąpił" Andrzeja Krzyształowicza (on bronił we wszystkich pucharowych meczach jesienią). Spotkanie rozpoczęło się z ośmiominutowym opóźnieniem. Legioniści rozpoczęli po swojemu, czyli szturmując bramkę rywali. Już w 5. minucie Tomasz Sokołowski I oddał ładny strzał z 20 metrów, piłka kozłowała, ale Łukasz Załuska zdołał wybić ją na rzut rożny. Chwilę później poza boiskiem opatrywany był Marek Saganowski, ale powrócił na plac gry... by w 9. minucie wpisać się na listę strzelców. Świetny rajd prawą stroną przeprowadził Tomasz Sokołowski II i płasko podał na 11 metr pola karnego. Wydawało się, że futbolówka nie dotrze do Sagana, ale błąd popełnił obrońca gospodarzy i najskuteczniejszy wiosną legionista sprytnie przełożył sobie piłkę do przodu i strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Załusce. 1-0! Jagiellonia próbowała odpowiedzieć strzałami z dystansu, ale żaden nie leciał nawet w światło bramki. Róznicę klas było widać aż nadto. Niestety gospodarze grali bardzo ostro i już w 18. minucie kontuzjowany został Tomasz Jarzębowski i musiał opuścić murawę. Jego miejsce zajął "pierwszy rezerwowy" Jacek Magiera. W 20. minucie doszło do pierwszej przerwy w grze. Fani gospodarzy i gości zaczęli rzucać czym się da w Policję, do akcji wkroczyły armatki wodne itp... nie będziemy zagłębiać się w szczegóły w tej relacji. Po ośmiu minutach arbiter wznowił grę, ale ta już była dużo bardziej nerwowa. Większość akcji jednych i drugich kończyła się przed polem karnym. Dopiero w 39. minucie ponownie obudziła się Legia. Marek Saganowski szybko wbiegł lewą stroną boiska, dokładnie dograł na 11 metr do wbiegającego w pole karne Tomasza Sokołowskiego II, a ten fantastycznym lobem pokonał obrońcę i bramkarza "Jagi". Legioniści jeszcze kilka razy próbowali ataków, ale dość często byli łapani na spalonym.
W przerwie w drużynie Legii nastąpiła jedna zmiana. W miejsce Marka Saganowskiego wszedł Manuel Garcia. Natomiast trener białostocczan Witold Mroziewski w miejsce Danielewicza wstawił Reginisa. Niewiele w tej części gry pograł Jacek Zieliński, jeszcze w pierwszej połowie był opatrywany przez masażystów, więc "Kuba" zamienił go na Szalę. W 58. minucie za próbę wymuszenia rzutu karnego, żółtą kartkę otrzymał Jacek Chańko. Potem na boisku działo się naprawdę niewiele. Jacek Magiera próbował strzału z dystansu, w drużynie Jagiellonii nastąpiły dwie kolejne zmiany. Tomek Sokołowski I szarżował w polu karnym - bez efektu. Jednak kwadrans przed końcem meczu powinno być 3-0. Manuel Garcia otrzymał świetne podanie i przez 30 metrów biegł sam na sam przed Załuską... ale oddał słaby strzał prosto w bramkarza. Do piłki dopadł Aco Vuković... podał na 7 metr do Piotra Włodarczyka, a ten zamiast strzelać, przyjął futbolówkę i z powrotem odegrał do "Vuko" i ten nie miał miejsca by oddać porządny strzał.
Nadeszła 78 minuta i pseudokibice z Białegostoku ponownie zaczęli walczyć z Policją. Obrzucali kamieniami armatkę wodną, a wszystko działo się tuż przy linii bocznej. Po chwili namysłu sędzia Zdunek zdecydował się przerwać spotkanie. Teraz musimy czekać na decyzję Wydziału Dyscypliny PZPN. Najprawdopodobniej zostanie utrzymany wynik z boiska - ale wszystko wyjaśni się w najbliższych dniach.
Autor: Woytek
Pomeczowe wypowiedzi:
Dariusz Kubicki (trener Legii: To był dobry mecz. Zagraliśmy z determinacją i w niezłym tempie. Mogliśmy strzeliś więcej goli, ale i tak należą się słowa uznania dla piłkarzy Jagiellonii. Przyjechaliśmy żeby tu wygrać i cieszę się z wyniku, ale szkoda iż soptkanie zostało przerwane. Co do urazów Sagana, Zielka i Jarzy to sprawa wygląda tak, że dwaj pierwsi na pewno bedą mogli zagrać w sobotę, a jutro po badanich USG dowiemy się co jest z Tomkiem.
Witold Mroziewski (trener Jagiellonii): Gratuluję zwycięstwa Legii. Myślę, że nawiązaliśmy walkę z Legią, próbowaliśmy atakować, ale goście byli lepsi. Przy utracie goli popełniliśmy ewidentne błędy. W tej sytuacji nie mamy raczej szans w rewanżu i jedziemy tylko dobrze się zaprezentować. W swoim imieniu chcę przeprosić za za to co wydarzyło się na trybunach, a dziękuję tym którzy dopingowali nasz zespół. Życzę Legii, aby zdobyła Puchar Polski.
Marcin Kośmicki (Jagiellonia): Do 75. minuty prowadziliśmy otwartą grę z Legią, to nie było murowanie własnej bramki. Myślę, że sytuacja wyglądała całkiem nieźle z naszej strony, aczkolwiek przegrywaliśmy ten mecz 0:2. To co zrobili kibice, to skandal.
Jacek Chańko (Jagiellonia): Miało być święto, teraz jest niedosyt i ręce opadają. Jednak dobra była moja decyzja, że nie przyprowadziłem mojej rodziny, że dziecko nie musiało na to popatrzeć. Chyba jednak niektórzy kibice nie dorośli, by nam kibicować.
Piotr Włodarczyk (Legia): Wygraliśmy i się z tego cieszę. Szkoda, że spotkanie zostało przerwane, bo już chyba dawno w Białymstoku nie było takiego meczu.
Łukasz Surma (Legia): To skandal, że mecz tej rangi rozgrywa się na tak nierównym boisku i na stadionie, na którym każdy może wyrwać sobie ławkę i rzucić, co mu się podoba. My zrobiliśmy to, na czym nam zależało. Wygraliśmy i przed rewanżem będziemy spokojni.
Tomasz Sokołowski II (Legia): Szkoda będzie jeśli Legii zostanie przyznany walkower, bo strzeliłem wreszcie gola. Ale z drugiej strony to dobre dla drużyny.
Artur Boruc (Legia): Starcia na trybunach sprowokowała przede wszystkim policja. Dużo roboty w bramce nie miałem, więc mogłem obserwować, co się dzieje poza boiskiem. Mimo wszystko jednak mecz nie był łatwy, bo na nierównej nawierzchni piłka wyprawiała różne harce. Jednak toczył się pod nasze dyktando. 2:0 to jest to, po co tu przyjechaliśmy.
Tomasz Sokołowski I (Legia): Wydawało się nam, że jak przyjedzie Legia, to w Białymstoku będzie święto. Tak dla publiczności, jak i zespołu Jagiellonii. Oni przecież bardzo dawno nie grali z kimś takim jak Legia. Kibice, głównie z Białegostoku, nie stanęli na wysokości zadania. Sędzia, przerywając mecz, podjął chyba słuszną decyzję. Szkoda dla piłki, że tak się stało. My przyjechaliśmy strzelić przynajmniej jedną bramkę i to nam się udało. Można było wygrać wyżej, ale w obliczu rewanżu to powinno wystarczyć. Teraz czeka nas mecz z Wisłą w Krakowie. Zapowiada się arcyciekawie. Nasze batalie co roku dostarczają mnóstwa emocji i bramek. Postaramy się tam nareszcie wygrać.
Marek Saganowski (Legia): W sobotę czeka mnie znacznie cięższe zadanie, ale cieszę się, że oprócz meczu z Lechem we wszystkich pozostałych na wiosnę strzelałem bramki. To jest istotne, bo gdyby tych bramek przed spotkaniem z Wisłą nie było, nie miałbym takiej pewności.
Lech Rutkowski (prezes Jagiellonii): Część stadionu do meczu przygotowywali więźniowie, ale nie o to chodzi. Za awantury mogę tylko przeprosić. Robiliśmy wszystko, ale nie ma zabezpieczeń idealnych. Problem leży w ludziach.
Artur Kapelko (rzecznik Jagiellonii): Mecz był rozgrywany na stadionie Hetmana, bo wymarzyliśmy sobie powrót do czasów wielkiej Jagiellonii z lat 80. i chcieliśmy, aby na stadion przyszło jak najwięcej kibiców. Niestety, stało się, jak się stało. Wyrok PZPN przyjmiemy z pokorą. Zabezpieczenia może nie były najlepsze, ale tu jest problem w ludziach. W Białymstoku grupa kilkudziesięciu osób od lat terroryzuje resztę i nic z tym nie można zrobić.
Autor: Redakcja, PAP i Gazeta Wyborcza
Relacja z trybun
Wyjazd w cieniu walk
Wyjazd do Białegostoku dla wielu kibiców był smakowitym kąskiem, bowiem nieczęsto zdarza się możliwość wyprawy w dość egzotyczne, jak na ligowe warunki, miejsce. Jagiellonia to klub z tradycjami, mający dużą grupę kibiców i chociaż teraz może trochę zapomniany ze względu na wegetację w niższych ligach, to jednak starszym kibicom na pewno kręciła się łezka w oku, gdy przypominali sobie sławny finał Pucharu Polski z 1989 roku.
Wyjazd cieszył się wśród nas sporym zainteresowaniem, dostaliśmy 1000 biletów, z czego 500 sprzedawano wraz z biletem na pociąg specjalny, a pozostałe pół tysiąca pozostawiono w wolnej sprzedaży. Wykorzystaliśmy około 800 wejściówek, co jak na wtorek i okres poświąteczny nie jest chyba najgorszym wynikiem. Śmiało można chyba napisać, że mało kto pojechałby w takich warunkach w podobnej liczbie.
Na wstępie wypada zaznaczyć, że stadion Hetmana, na którym rozgrywany był mecz, nie nadaje się nie tylko do rozgrywania meczów na szczeblu półfinału Pucharu Polski – normalny człowiek zastanawiałby się pewnie czy dopuścić ten obiekt do rozgrywek 4 ligi ;-) Działacze Jagi zwietrzyli jednak możliwość zarobienia grubej kasy na biletach, szkoda tylko, że sami nie stanęli na wysokości zadania. Trafnie podsumował to były bramkarz Legii Łukasz Załuska, który "pojechał" po organizatorach zarzucając im krótkowzroczność. Faktycznie, zatrudnienie 20 więźniów do sprzątania stadionu na tydzień przed meczem do najlepszych pomysłów nie należy. No ale konsekwencje poniesie klub z Białegostoku i to Jaga będzie się teraz martwić karami finansowymi i prawdopodobnie walkowerem, który stawia pod znakiem zapytania drugi mecz półfinałowy, do którego miało dojść w czwartek w Warszawie.
O organizacji to chwilowo wszystko, czas powrócić do kibiców Legii wybierających się na to spotkanie. Zdecydowana większość z nas wyruszyła na ten mecz „specjalem”, chociaż na trasie co jakiś czas spotykało się samochody na warszawskich blachach. Pozostały po nas... odpowiednio ozdobione przystanki :). Trasą mknęły także 2 autokary, niestety, z niewiadomych przyczyn zostały one zawrócone przez wiadomo jakie służby. Reszta kibiców dojeżdżała pociągami rejsowymi, co trwało do końca pierwszej połowy. To, że na stadionie panować będzie chaos można było zauważyć już przy bramie wjazdowej. Część kibiców nie zważając na nic zaparkowała swoje samochody bezpośrednio za naszym sektorem, a wymiana zdań z ochroniarzami wyglądała mniej więcej tak: - Kibice: Dzień dobry, Legia Warszawa, ochroniarz: eeee i co z tego? Kibice: chcielibyśmy wjechać przez tę bramę, ochroniarz: eeeee ale nie można. Kibice: no jak nie można jak można, ochroniarz: eeee no dobra, wjeżdżajcie i tak ktoś was stąd wywali.
Początkowo na sektorze znajdowały się pojedyncze osoby, jednak mniej więcej 2 godziny przed pierwszym gwizdkiem pod sektor podjechały autokary, które przywiozły kibiców podróżujących pociągiem specjalnym. Nastąpił tradycyjny już w tej rundzie "wjazd z bramą", chociaż to za dużo powiedziane – kibice po prostu niczym fala przetoczyli się przez ogrodzenie na całej jego szerokości i weszli na sektor. Dosłownie chwilę później nastąpiło pierwsze spięcie z wyjątkowo agresywnie zachowującą się tego dnia policją, co jak się okazało, stanowiło tylko mały wstęp do tego, co działo się w trakcie całego meczu. Punktem zapalnym okazało się zajęcie przez nas sektora, który według policji miał być sektorem buforowym. Szkoda tylko, że nie został on odpowiednio oznaczony i zabezpieczony – kibice myśląc, że mogą zająć w nim miejsca, wprowadzili plany w czyn. Zamiast wyjaśnić sytuację policja... postanowiła pałowaniem zaprowadzić porządek, przeganiając kibiców na sektor betonowy. Była to jawna prowokacja, która niestety pociągnęła za sobą agresywne zachowanie naszych kibiców. Jako ciekawostkę można dodać, że sektor... rozpadał się. Tak jest, rozpadał się na części wcale nie na skutek dewastacji. Wystarczyło, że jeden z kibiców wszedł na płot by powiesić flagę, a za chwilę z płotu odpadły 3 metalowe pręty. Zresztą niebezpiecznych przedmiotów było dużo więcej i wcale nie zostały one wniesione na stadion przez kibiców.
Po incydencie z policją przez chwilę panował spokój, ale już po kilku minutach w ruch poszły policyjne polewaczki, którymi „zaprowadzano porządek” na naszym sektorze. Wzbudziło to złość wśród kibiców i w stronę panów z psami poleciały różne przedmioty, których teoretycznie na sektorze być nie powinno. Zabawy w spóźniony smigus – dyngus zaczęły się sporo przed pierwszym gwizdkiem i trwały już do końca meczu.
Jeśli chodzi o nasz doping, to niestety okoliczności nie pomagały w głośnym śpiewie. Każdy raczej obserwował poczynania policji niż to co działo się na boisku i całe zamieszanie wokół nas spowodowało, że dopingu właściwie nie prowadziliśmy. Jaga zaprezentowała się bardzo dobrze – co prawda na wstępie nie wyszła im kombinowana choreografia z długich i krótkich transparentów (w tym czasie na naszym sektorze trwała walka z policją i kibice Jagielloni zdecydowanie woleli obserwować rozwój sytuacji), za to w drugiej połowie zaprezentowali ciętą sektorówkę będącą powiększeniem małej flagi, przedstawiającej kontynenty w barwach Jagi. Oprócz tego zaprezentowali rzymskie ognie, świece dymne i race, które jednak zostały odpalone w trakcie awantury Jagielloni z policją i chyba kibice Jagi odpalili je już nieco na siłę, tak żeby każdy punkt programu przebiegał zgodnie z planem. Z naszej strony pojawiło się zaledwie kilka rac po pierwszej bramce strzelonej przez naszych piłkarzy i kilka małych wulkaników.
Jak wspominaliśmy, zamiast pirotechniki mieliśmy natomiast do czynienia z innymi, również wybuchowymi, atrakcjami. Jeszcze przed rozpoczęciem meczu wyłamana została bramka łącząca sektor z boiskiem i kilkunastu fanów Legii wbiegło na bieżnię, szybko jednak zostali zawróceni. Gdy sytuacja została właściwie opanowana, niespodziewanie pojawił się oddział antyterrorystów, wjechała również armatka wodna i zaczęło się bezsensowne polewanie wszystkich, stojących spokojnie na sektorze ludzi. W ruch poszła również broń gładkolufowa i pojawiło się sporo rannych. Pytanie kto wydał taki rozkaz i jak długo jeszcze debile zwani górnolotnie stróżami prawa będą bawić się kosztem zdrowia innych ludzi?
Wracając do różnych dziwnych zachowań, skandalem było między innymi utrudnianie udzielania pomocy rannym – do kibica leżącego na dole trybuny ochrona i policjanci, nie zważając na zagrożenie życia, nie chcieli wpuścić sanitariuszy. Zaczęli również szarpać dziewczynę, która prowadziła do karetki chłopaka z krwawiącą głową! Ochroniarze prowokacyjnie odrzucali w stronę kibiców Legii kamienie, które leciały na bieżnię, pokazywali gesty znane ogólnie jako nieprzyzwoite. Spokojnie nie było także na trybunie zajmowanej przez fanatyków z Białegostoku. W pierwszej połowie, widząc jak mundurowi traktują kibiców Legii, na murawę wbiegło kilkunastu fanów Jagi kierując się w stronę policji. W 75. minucie Jagiellonia zaczyna rzucać w stronę stojącego na murawie kordonu różne przedmioty, co kończy się kolejną „udaną” interwencją panów w czerni – tym razem to fani z Białegostoku biorą przymusowy prysznic, policja wdziera się też na sektor miejscowych. W tym momencie decyzją delegata PZPN-u mecz został przerwany i wynik zostanie prawdopodobnie zweryfikowany jako walkower dla Legii.
Po meczu kibice Legii udają się do autobusów i wracają na dworzec, gdzie czeka na nich pociąg. W tym czasie po drugiej stronie stadionu Jagiellonia nadal walczy z oddziałami prewencji.
W ten sposób zostaje zakończony jeden z meczów, który nie tylko z względu na swoją rangę, ale również przez wydarzenia mu towarzyszące, już przeszedł do historii. Ciekawe tylko ile jeszcze lat będziemy głośno krzyczeć, że jesteśmy w piłkarskiej Europie, jednocześnie prezentując organizacyjnie poziom wczesnego PRL-u?
Autor: turi
Fotoreportaż z meczu - 71 zdjęć
Drugi fotoreportaż z meczu - 75 zdjęć
Typowanie wyniku
Aż 191 z 771 osób prawidłowo odgadło rezultat spotkania. lista osób.
Zapowiedź
Walczymy o finał
Legioniści mieli bardzo krótkie święta. W czwartek rozegrali ligowe spotkanie z Górnikiem Polkowice, by we wtorek wybrać się do Białegostoku, gdzie będą walczyć o awans do finału Pucharu Polski. Dariusz Kubcki dał swoim podpiecznym tylko jeden dzień wolnego (sobota) i jak mówił, piłkarze przyjęli tę decyzję ze zrozumieniem.
Legia przystąpi do dwumeczu jako zdecydowany faworyt. Jagiellonia na wiosnę nie prezentuje się zbyt rewelacyjnie: dwie porażki w wyjazdowych spotkaniach z Zagłębiem Lubin (0-1) i RKS-em Radomsko (0-3), jeden remis u siebie z Arką Gdynia 2-2 i zwycięstwo w ostatnim meczu z Piastem Gliwice (2-1). Po 22. kolejkach Jagiellonia zajmuje 8 pozycję w tabeli II ligi i musi jeszcze uważać na to,żeby utrzymać się na zapleczu ekstraklasy. Drużyna z Warszawy wiosną gra znakomicie. Jako jedyny pierwszoligowy zespół wygrała wszystkie 5 spotkań, strzelając rywalom aż 16 goli, a tracąc zaledwie 3. Szkoleniowiec "Wojskowych" będzie miał do dyspozycji wszystkich zawodników. W porównaniu do meczu ligowego w bramce Artura Boruca powinien zastąpić Andrzej Krzyształowicz, który w tym sezonie bronił we wszystkich pucharowych potyczkach Legii. Kubucki zapowiedział, że soptkania z "Jagą" nie będą takie łatwe. "Wiadomo, że jesteśmy faworytem w dwumeczu, ale pierwsze spotkanie w Białymstoku na pewno będzie bardzo trudne, bo togorący teren" - powiedział "Kuba".
Mecz zostanie rozegrany na stadionie Hetmana, który może pomieścić ponad 10 tys. widzów. Działacze Jagiellonii przeznaczyli dla fanów Legii aż 1000 wejściówek. Stowarzyszenie Kibiców Legii zorganizowało pociąg specjalny dla 500 osób. Większość biletów rozeszła się w 2 dni, ale można przypuszczać iż tradycyjnie na wyjazd wybierze się dużo więcej osób niż sprzedano wejściówek ;-)
W prawdzie spotkanie rozpocznie się o godzinie 16:30 w dzień w którym zwykli ludzie pracują... ale czego się nie robi dla Legii ;-)
Dotychczas obie drużyny grały ze sobą 9 razy. 5 zwycięstwo odniosła Legia, były 2 remisy i 2 razy lepsza okazywała się Jagiellonia. Stosunek goli to 13-8 na korzyść Legii.
Autor: Woytek
Wasze pomeczowe komentarze (192)