Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Czwartek, 26 sierpnia 2004, godz. 17:00
Liga Europy - 2. runda eliminacyjna
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 6' Włodarczyk (k)
  • 24' Magiera
  • 45' Włodarczyk
  • 52' Włodarczyk
  • 81' Saganowski
  • 84' Sokołowski I
6 (3)
Herb FC Tbilisi FC Tbilisi
    0 (0)

    Sędzia: Ionica Serea (Rumunia)
    Widzów: 4000
    Pełen raport
    Życzenia powrotu dla zdrowia dla Władysława Leśniewskiego

    3 lata wstecz

    Spotkanie Legii z Zagłębiem Lubin upłynęło w atmosferze protestu warszawskiej publiczności. Fani Legii chcieli w ten sposób wyrazić swoje niezadowolenie wobec działań właścicieli klubu, którzy m.in. drastycznie podnieśli ceny biletów na Łazienkowskiej. Kto liczył, że niedzielny protest jest już pieśnią przeszłości...musiał się rozczarować.
    Tak niska frekwencja, jakiej dziś byliśmy świadkami, po raz ostatni miała miejsce 3 lata temu, kiedy...Leszek Miklas podniósł ceny biletów na "Żyletę" do 40 złotych! Miklasowi walka z kibicami na dobre nie wyszła i po pewnym czasie, udało mu się wypracować porozumienie z kibicami. Obecni właściciele i prezesi na większe ustępstwa niż już osiągnięte, nie zamierzają iść. Oby tylko fantastyczna atmosfera spotkań na Legii nie przeszła do historii, bo byłaby to niepowetowana strata dla wszystkich.
    Jedynie 4 tysiące kibiców przybyło w czwartkowe popołudnie na stadion Wojska Polskiego. Na płocie zawisła tylko jedna flaga, pamiętająca jeszcze erę Miklasa - "Legia to my" oraz dwa okolicznościowe transparenty. "Panie Leśniewski życzymy zdrowia" skierowany był do Władysława Leśniewskiego, dyrektora organizacyjnego, byłego szefa ds bezpieczeństwa, który ciężko chory, przebywa obecnie w szpitalu. Drugi, "Cierpliwość kiedyś się kończy...", nawiązywał do wspomnianego wcześniej niezadowolenia fanów ze współpracy z właścicielami klubu. Tak jak poprzednio, również tym razem w I połowie nie było dopingu. Nie licząc "Mistrzem Polski jest Legia", na wyjście piłkarzy. Oglądanie w ciszy meczów, to największy ból dla fanatyków. Przez pierwsze 45 minut, oślepieni słońcem mogliśmy obserwować poczynania naszych zawodników. Ci radzili sobie całkiem przyzwoicie i do przerwy zaaplikowali Gruzinom 3 bramki. Jeśli już o gościach mowa, to tych przybyło do Warszawy kilkunastu. Ilu z nich na stałe przebywa w Polsce, a ilu przebyło parotysięczną podróż - nie wiemy. W pierwszej połowie kilka razy dało się usłyszeć okrzyki na cześć zespołu gości. My milczeliśmy.
    Po przerwie sytuacja uległa zmianie. Na trybunach wrócił doping, choć dało się zauważyć, że nie wszystko jest w porządku. Fani kilakrotnie dawali do zrozumienia, że z ich zdaniem należy się liczyć. Nie spodobała im się również jedna z wypowiedzi obecnego prezesa klubu, który nazwał fanów warszawskiej jedenastki - klientami. "Nie jesteśmy klientami, my jesteśmy kibicami" - śpiewali kibice w drugiej połowie. Mariusz Walter był tymczasem werbalnie "wysyłany do Madrytu". Ciekawe czy goście z Gruzji wiedzieli co się wokół nich dzieje. Śpiewy o Legii, jak na taką liczbę osób nie stały na najgorszym poziomie, ale zawsze może być lepiej. Wygląda na to, że dopóki sytuacja się nie ustabilizuje, ciężko będzie o dobrą atmosferę na naszym stadionie. A miało być tak pięknie...

    Autor: Bodziach