|
Warszawa - Niedziela, 29 sierpnia 2004, godz. 16:00 Ekstraklasa - 4. kolejka |
|
Legia Warszawa
- 29' Saganowski
- 47' Włodarczyk
|
2 (1) |
|
Cracovia
| 1 (1) |
Sędzia: Krzysztof Zdunek (Łódź) Widzów: 9000 Pełen raport |
|
Debiut Panoramy Warszawy wypadł świetnie! |
Pierwszy krok
Niewielu z nas pamięta ostatnie spotkanie Legii z Cracovią. Po 20 latach Cracovia ponownie zawitała do ekstraklasy i przyjechała na Łazienkowską. Renomowany przeciwnik przyciągnął na trybuny większą liczbę fanów, niż podczas dwóch pierwszych spotkań. Kolejki do kas były niezwykle długie. Już kilka godzin przed meczem aby zdobyć wejściówkę trzeba było spędzić w kolejce co najmniej pół godziny. Gdy do meczu pozostało niewiele ponad godzinę, a kolejki nie zmniejszały się, Wojciech Hadaj poinformował, że bilety na Żyletę można także nabywać w kasach przy Krytej. Usprawniło to znacznie wejście, chociaż nie brakowało osób, które bramy stadionu minęły dopiero na początku drugiej części meczu.
Widok wywieszonych flag na płocie, wiele osób przyjęło z ulgą. Miało to oznaczać, że na meczu z Cracovią nie będzie protestu, a legioniści w końcu będą mogli pokazać, gdzie najlepiej bawią się kibice. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, po meczu kibiców miały odwozić specjalne autobusy. Ich organizacja to zasługa m.in. miasta oraz Stowarzyszenia Sympatyków Legii Warszawa. Wojciech Hadaj poinformował o trasie jazdy wszystkich ośmiu specjalnych linii.
Mecz zbliżał się nieubłaganie, a sektor gości cały czas świecił pustkami. O tym, że krakusy przyjadą na pewno, świadczyć mogły oddziały policji, które ustawiły się na sektorze pod zegarem. W pewnym momencie na ów sektor weszło około 30 kibiców "Pasów". Na płocie pojawiła się flaga Stali Mielec... Taki stan rzeczy miał miejsce tylko przez kilkanaście minut. Po 20 minutach gry wszyscy opuścili sektor pod zegarem, a przed wejściem na sektor gości doszło do utarczek z policją. Według przedstawicieli Stowarzyszenia Sympatyków KS Cracovia, policja specjalnie nie kwapiła się do sprawnego wpuszczania gości. 20 osób wpuszczonych w 20 minut, zadecydowało o tym, że "biało-czerwoni" postanowili wrócić do Krakowa. Dodajmy, że pociągiem specjalnym przyjechało ich ok. 350.
Na wyjście piłkarzy z tunelu, cały stadion odśpiewał nasz hymn. Gdy sędzia dał sygnał do rozpoczęcia zawodów, na murawę poleciało 4500 serpentyn w barwach Legii. Niedługo później w górę powędrowały nasze 3 sektorówki. Od początku śpiew warszawskich fanów stał na dobrym poziomie. Nikt nie żałował gardeł, więc piłkarze w końcu mogli poczuć solidne wsparcie kibiców. Gdy kibice gości powoli wchodzili na trybuny, cały stadion skandował "Wpuśćcie Cracovię!". Nie poskutkowało. Tak więc bramkę na 1-0, widzieliśmy tylko my. Nie zmienia to faktu, że radość ze strzelonego gola była ogromna. Niestety, jeszcze przed przerwą padło wyrównanie. Gwizdek sędziego przyjęliśmy z ulgą. Upał dawał się nam we znaki, więc nic dziwnego, że w przerwie długie kolejki ustawiły się po chłodzące napoje. 15-minutową przerwę umilały nam dziewczyny z grupy Hasao.
Po przerwie miało miejsce wydarzenie, na które wszyscy czekali od dawna. W górę zaczęła wędrować flaga sektorowa. Gdy trybuna Kryta odczytała hasło "...miasto moje a w nim", wiadomym się stało, że jest to nasza największa flaga [102 metrów długości!], na którą pieniądze zebrali kibice Legii! Debiut Panoramy Warszawy stał się faktem! Brawa całego stadionu mogły świadczyć o tym, że flaga przypadła do gustu wszystkim zgromadzonym. Nic dziwnego... ona musi robić wrażenie! Nasza nowa sektorówka ma w sobie magiczną moc, bowiem, podczas gdy znajdowała się nad głowami fanów, do siatki trafił Piotrek Włodarczyk! Gdy flaga była zwijana, wyłaniały się stopniowo flagi w barwach Legii. Efekt był bardzo ciekawy. Kilka tysięcy flag powiewało na długości całej odkrytej. W drugiej połowie fani Legii rozpoczęli śpiewanie nowych legijnych pieśni. Jak widać nasza inicjatywa była pomysłem trafionym w dziesiątkę. Legijny repertuar staje się coraz bardziej zróżnicowany. Oby tak dalej!
10 minut przed końcem meczu na płocie w miejsce flag pojawił się transparent "Zrobiliśmy pierwszy krok - teraz kolej na Was!". Przesłania płótna chyba nie musimy tłumaczyć.
W końcówce spotkania mieliśmy szansę na przypieczętowanie wygranej. Po gwizdku sędziego oznaczającym rzut karny dla stołecznej jedenastki trybuny zaczęły skandować "Artur Boruc". Do piłki podszedł jednak "Włodar" i... nie trafił. Tak więc do samego końca mieliśmy zapewnione emocje. Po ostatnim gwizku sędziego piłkarze podeszli pod odkrytą i wspólnie z kibicami radowali się z wygranej. Po podziękowaniach, można było udać się do wyjścia i do... specjalnych autobusów.
Kolejny mecz na Łazienkowskiej odbędzie się dopiero pod koniec września. Wcześniej czekają nas wyjazdy. Najpierw na 2 mecze sparingowe - do Sokołowa i Krakowa [wg naszych źródeł, kibice Legii nie zostaną wpuszczeni na stadion Wisły]. Następnie - Wodzisław, Wiedeń, Łęczna, Nowy Dwór. Dla wyjazdowców, wrzesień zapowiada się niezwykle atrakcyjnie. Do zobaczenia na kibicowskim szlaku!
Autor: Bodziach