Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Wodzisław Śląski - Sobota, 11 września 2004, godz. 18:00
Ekstraklasa - 5. kolejka
Herb Odra Wodzisław Odra Wodzisław
    0 (0)
    Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    • 8' Włodarczyk
    1 (1)

    Sędzia: Krzysztof Słupik (Tarnów)
    Widzów: 4000
    Pełen raport
    W sektorze fanów Legii było 140 osób.

    Wyprawa tuż nad granicę

    Wyprawy do Wodzisławia nigdy nie cieszyły się wśród kibiców Legii zbyt wielką popularnością. Głównie dlatego, że połączenia kolejowe Warszawa - Wodzisław delikatnie mówiąc, nie są najwyższej jakości i pozostają głównie wyprawy samochodem. Niestety, tym razem na naszą niską (139 osób - liczone na sektorze) frekwencję wpływ miał także pucharowy wyjazd do Wiednia. Wiele osób ze względów finansowych odpuściło (co nie powinno być oczywiście usprawiedliwieniem) ten wyjazd. W sumie na mecz dotarło, jak pisaliśmy wyżej, 139 osób (w tym kilka osób z Sosnowca, które przyjechały na drugą połowę – w tym czasie Zagłębie grało swój mecz z Koroną Kielce). Także część legionistów zahaczyła właśnie o ten mecz i prosto z Sosnowca pojechała do Wodzisławia. Wejście na sektor odbyło się całkiem sprawnie – ci, którzy nie posiadali kart wyjazdowych mogli kupić bilet w kasie, okazując dokument tożsamości. Oczywiście żadne wymysły PZPN-u (czytaj bramki chipowe) nie działały i trzeba było sobie poradzić inaczej ("niech pani przeskoczy, albo przejdzie boczkiem"). Oflagowanie naszego sektora bardzo dobre (oprócz flag z Warszawy pojawiły się też płótna grupy kibiców z Legnicy i śląskiego fan klubu Legii – Squadronu), dużo gorzej jednak było z dopingiem. Dość powiedzieć, że do przerwy wydarliśmy się głośniej może 3, 4 razy. Ze względu na małą ilość osób Squadron, który przygotował oprawę na to spotkanie, zrezygnował z jej pokazania. W senną atmosferę pierwszej połowy wdzierał się czasem okrzyk miejscowych kibiców (?) siedzących tuż obok naszego sektora, którzy również nie dopingowali swojego zespołu, ale całkiem nieźle wychodziło im bluzganie na Legię. W tych nielicznych momentach nasza ekipa pokazywała, że śpiewać nam się co prawda nie zawsze się chce, ale jednak umiemy!

    Doping trochę lepiej wyglądał po przerwie. A po końcowym gwizdku sędziego, na wodzisławskim stadionie słychać było naszą radość i doping. Nasi zawodnicy podbiegli poklaskać i podziękować nam za wsparcie. Niestety, robili to na wysokości linii końcowej, zostali więc zachęceni do podejścia bliżej okrzykiem "chodźcie do nas" i chociaż część się wzbraniała, Artek Boruc pierwszy podbiegł do naszego sektora, po chwili przybiegła reszta piłkarzy. Podobno wpływ na ich niechęć do przybijania piątek ma jakiś przepis PZPN, który zabrania piłkarzom zbliżania się do płotów. Wypada jednak podziękować ludziom, którzy jadą tyle kilometrów za swoją drużyną, miejmy więc nadzieję, że przy pomocy Boruca piłkarze nie będą pękać! ;-)

    Po meczu spokojnie musimy odczekać około 30 minut pod sektorem, czas oczekiwania się jednak wydłuża i głośnymi klaksonami dajemy znać prewencji, że wcale nie podoba nam się to czekanie … Pomysł zadziałał i już za chwilę odjeżdżamy w kierunku Warszawy ( niektórzy ponownie przez Sosnowiec :-) ).

    Autor: turi