Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Nowy Dwór Mazowiecki - Środa, 22 września 2004, godz. 18:00
Puchar Polski - faza grupowa
Herb Świt Nowy Dwór Mazowiecki Świt Nowy Dwór Mazowiecki
    0 (0)
    Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    • 83' Karwan
    1 (0)

    Sędzia: Krzysztof Zdunek (Łódź)
    Widzów: 3000
    Pełen raport
    Do Nowego Dworu przybyło kilkuset legionistów i zawisło kilkanaście legijnych flag

    Zabrakło dwóch piłek

    "Do pełni szczęścia zabrakło nam dziś dwóch piłek, które nie wróciły na murawę" - takim tekstem zakończył mecz Świt-Legia, przemiły spiker nowodworzan.
    Grupowe rozgrywki Pucharu Polski rozpoczęliśmy od bliskiego wyjazdu do Nowego Dworu Mazowieckiego. Do oddalonego od Warszawy około 30 km miasteczka, wybrało się ponad 700 legionistów. Część osób wyruszyła w drogę pociągiem, inni zdecydowali się na podróż samochodami. W Nowym Dworze widać było sporo kibiców, odzianych w szaliki Legii, zmierzających na stadion. Bilety na mecz były dwukrotnie droższe niż na ligowe mecze Świtu. Ceny wejściówek były jednak podyktowane przez gospodarzy zawodów. Legia nie miała na nie wpływu. Wokół stadionu roiło się od policji. Spotkanie obstawiała duża liczba ochroniarzy, z dobrze nam znanej firmy Matpol. Po wejściu na stadion, mogliśmy się posilić. Oprócz kiełbasek i innych smakołyków z grilla [wybór większy niż na Legii], można było m.in. zakupić...popcorn.
    Pogoda nas nie rozpieszczała. Dziś faktycznie czuć było, że zaczęła się jesień. Przed meczem trochę kropiło. Na szczęście w czasie samego spotkania deszcz nas oszczędził. Kameralny stadion powoli się wypełniał. Tego dnia zamknięty był sektor dla gości - wszyscy kibice siedzieli razem. Na płocie zawisło 26 flag, z czego jedynie 3 płótna należały do gospodarzy. Mogliśmy się czyć jak u siebie. Ponadto pojawiły się transparenty. Jeden z nich, wiszący już w Łęcznej, nawiązywał do meczu w Wiedniu, gdzie policja po meczu urządziła sobie "polowanie". Drugie płótno było skierowane do byłego prezesa Świtu, Pana Szymańskiego. O tym, że działacze zachowują się jak chorągiewki, kibice Świtu przekonali się boleśnie.
    Akustyka stadionu i rozmieszczenie trybun nie pomagają w wytworzeniu dobrej atmosfery. Śpiewy kibiców nie niosły się po całym obiekcie. Czasem nawet druga trybuna, zajmowana głównie przez starszą gwardię, głośniej krzyknęła. Nam najbardziej spodobało się rytmiczne skandowanie "Teraz...teraz" :-) Piłkarze gospodarzy nie spełnili życzenia miejscowych kibiców, i mimo kilku okazji, ani razu nie pokonali Boruca. My również dosyć długo nie mieliśmy powodów do radości. Na boisku nie działo się nic ciekawego. Nasz doping wcale nie był lepszy. Trochę starali się kibice biało-zielonych, którzy parokrotnie skandowali nazwę swojego klubu oraz wyrażali swoje zdanie o byłym prezesie. Nie mogliśmy zapomnieć o naszym "kochanym" prezesie, dzięki któremu sporo osób nie obejrzało meczu w Łęcznej - "Kłamiesz Zygo kłamiesz" - skandowali kibice.
    W każdym meczu bywa tak, że piłkarze poślą piłkę w trybuny. Jako, że na stadionie miejskim w Nowym Dworze, płot odgradzający kibiców od boiska nie należy do najwyższych, nie jest wielkim problemem kopnąć futbolówkę w trybuny. Dwukrotnie byliśmy świadkami takiego zdarzenia. Piłki, które wylądowały w rękach fanów, na boisko już nie wróciły. Za drugim razem, sędzia spotkania...dosyć długo nie wznawiał gry. Błagalne prośby spikera, pozostały bez odpowiedzi. "Piłka nożna dla kibiców" - w ten sposób kibice starali się obrócić w żart zaginięcie piłki. Nie zabrakło też sugestii, aby tę, oddał nasz prezes. Mecz powoli zbliżał się do końca. 8 minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego, Bartek Karwan trafił do siatki! Na chwilę stadion ożył! Wynik nie zmienił się do końca meczu i mogliśmy się cieszyć z pierwszych trzech punktów w Pucharze Polski. Niestety po meczu, za doping [choć kiepski] podziękowało nam jedynie dwóch zawodników. Artur Boruc, najpoważniej traktujący fanów Legii, przybił ze wszystkimi "piątki". Bartek Karwan ograniczył się do podziękowań "na odległość". Reszta piłkarzy nie raczyła spojrzeć na trybuny. Po prezesie, mającym nas głęboko w poważaniu, również dla piłkarzy jesteśmy piątym kołem u wozu?
    Uff...wrześniowy maraton wyjazdowy za nami. Po sześciu meczach na obcych stadionach [w tym dwóch sparingowych], kolejny mecz zagramy już na Łazienkowskiej. I to na nowej, podgrzewanej murawie. A będzie to spotkanie bardzo atrakcyjne - rewanż z Austrią Wiedeń. Wszyscy liczymy na awans do grupowej fazy Pucharu UEFA...a później wyjazd do Poznania. 10-cio dniowa przerwa na pewno nam się przyda :-)

    Autor: Bodziach