|
Warszawa - Sobota, 16 października 2004, godz. 18:15 Ekstraklasa - 9. kolejka |
|
Legia Warszawa
|
0 (0) |
|
Dyskobolia Grodzisk Wlkp.
| 1 (0) |
Sędzia: Krzysztof Słupik (Tarnów) Widzów: 8000 Pełen raport |
|
Oprawa na wejście piłkarzy zrobiła spore wrażenie! |
Ultra Inferno
Groclin nie jest przeciwnikiem mobilizującym kibiców. O ile piłkarsko spotkania z tym rywalem zawsze dostarczały wielu emocji, o tyle fani z Grodziska cały czas są traktowani mało poważnie. W zeszłym sezonie na meczu z Dyskobolami zaprezentowaliśmy choreografię z transparentów, przedstawiającą datę powstania naszego klubu. Efekt końcowy był na tyle dobry, że niektóre kluby później korzystały z naszego pomysłu.
Przed meczem działacze Legii otworzyli dla fanów dodatkowe kasy i wejścia na stadion. Pozwoliło to zaoszczędzić sporo czasu i przekraczanie bramy stadionu nie było już taką katorgą. Na trybunach zebrało się nas ostatecznie ok. 8 tysięcy. Swoją obecnością zaszczycili nas goście z Grodziska - przyjechało ich do Warszawy siedemnastu. Nie mieli ze sobą flag. Mieli za to balony, które jednak w tak skromnym gronie wyglądały raczej komicznie. Dopingu z ich strony nikt nie słyszał.
Przed meczem kibice odpowiedzialni za oprawy zbierali pieniądze, które przeznaczone zostaną na uatrakcyjnienie meczu Legia-Polonia. Dziękujemy wszystkim, którzy przyłączyli się do zbiórki. Ile dokładnie zebraliśmy pieniędzy - poinformujemy niebawem. Wyjście piłkarzy miało iście piekielną oprawę. Na trybunie odkrytej zaprezentowana została choreografia z kartonów - tworząca herb Legii w połączeniu z płomieniami. Poniżej na płocie znajdował się 3 metrowy napis z folii "Ultra Inferno" podświetlony odpowiednio przez stroboskopy i race. Te również pojawiły się na koronie stadionu. Choreografia, mogąca spokojnie być nazwana kontynuacją słynnego "Witamy w piekle", zrobiła spore wrażenie. Tym bardziej, że była nowatorska.
Niestety jest już tak, że podczas gdy niektórzy radują się z narodzin potomka, inni przełknąć muszą gorzką pigułkę, związaną z odejściem z tego świata dobrego przyjaciela. Niestety, nasza legijna rodzina została opuszczona przez kibica, który od 50 lat wspierał Legię. Jego przyjaciele z sektora "E" rozpalili znicz, a cały stadion przez minutę milczał ku pamięci naszego kolegi...
Nasz doping w pierwszej połowie stał na średnim poziomie. Niby wszyscy się starali, ale wychodziło średnio. Dopiero po przerwie było lepiej. Zanim jednak piłkarze rozpoczęli drugą część gry, na odkrytej odpalonych zostało ok. 70 rac i mnóstwo stroboskopów. Co ciekawe... był to pierwszy mecz w obecnym sezonie na Legii, na którym pojawiła się pirotechnika. Chyba wszystkim się podobało, choć... jedna raca [odpalona pod koniec meczu] okazała się niewypałem i wylądowała nieszczęśliwie na murawie [a dokładniej jej "wkład"]. Wierzymy, że nikt nie będzie się tu doszukiwał specjalnego działania na szkodę klubu.
Nasz doping, który polepszył się nieco po przerwie, nie pomógł legionistom w wygraniu spotkania. Na trybunach panowała, mimo padającego deszczu, dobra atmosfera. Jedna trybuna pytała drugą "Kto wygra mecz?". Była również nowa przyśpiewka skierowana do "ulubieńca" warszawskiej publiczności - Liberdy. W końcu zarzucona została nowa piosenka, która stała się hitem tego wieczoru, a teraz pewnie na dłużej zagości w naszym repertuarze. "Ole ole ole ola... i tylko Legia, Legia Warszawa" niosło się przez dobre kilkanaście minut. Śpiewać zaczęła Żyleta. W rytm bębnów opanowanie pieśni było momentalne i wychodziło super! Również Kryta szybko załapała nowy tekst i cały stadion śpiewał jedną pieśń. Było to coś! Ciekawe kiedy inne ekipy w kraju ją "przełożą" na swoje potrzeby ;-). Mimo niekorzystnego wyniku i pogody, była wspaniała atmosfera. Naszym piłkarzom nie udało się zdobyć bramki... ale śpiewy nie milkły. "Czy wygrywasz, czy nie..." śpiewali wszyscy po końcowym gwizdku sędziego, po czym ponownie zaintonowaliśmy nową pieśń. Zawodnicy podziękowali nam za doping, a my im za ambitną walkę. Szkoda tylko, że punkty przeszły nam koło nosa. Powody do radości miała jedynie nieliczna grupka gości, która... przed zakończeniem meczu chciała opuścić sektor. Nie zgodziła się na to policja i "za karę" grodziszczanie mogli świętować ze swoimi piłkarzami zdobycie trzech punktów w Warszawie.
Okazja do podreperowania naszej zdobyczy punktowej nadarzy się w środę. Wtedy odbędzie się zaległy mecz z Górnikiem. Już dzisiaj wszystkich zapraszamy na to spotkanie!
Autor: Bodziach