|
Szczecin - Sobota, 23 października 2004, godz. 17:30 Puchar Polski - faza grupowa |
|
Pogoń Szczecin
- 57' Bugaj
- 86' Grzelak
- 90+3' Grzelak
|
3 (0) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Zbignmiew Marczyk (Pila) Widzów: 7000 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Krzysztof Gawara (trener Legii): Chciałbym pogratulować koledze Panikowi sukcesu, bo dawno Pogoń nie wygrała z Legią w takim stosunku. Z przebiegu pierwszej połowy nic nie zapowiadało, że będzie końcowy wynik aż tak wysoki. Obydwa zespoły stworzyły kilka groźnych sytuacji pod bramką przeciwnika, może sytuacja Piotra Włodarczyka była taką sytuacją stuprocentową, po której powinniśmy zdobyć gola. Nie udało się. Popełniliśmy zbyt dużo błędów. Po przerwie Pogoń zdobyła bramkę po ewidentnym błędzie. Szkoda młodego Jakuba Rzeźniczaka. Myślę, że jemu przytrafią się takie błędy w przyszłości. Będzie to dla niego jakąś nauczką, lekcją i wykorzysta to, bo jest rozsądnym chłopakiem. Kartka, którą otrzymał Tomek Sokołowski II, młodszy, uważam, że była zbyt pochopnie pokazana. Po niej troszeczkę obraz gry zaczął się zmieniać na korzyść Pogoni. Potem następna kartka Marka Saganowskiego i praktycznie zespół był rozbity. Drugą bramkę straciliśmy również po indywidualnym błędzie. O trzeciej już nie mówię, była to przewaga zespołu Pogoni, dwóch zawodników, bardzo dobrze to rozegrali. Chciałoby się powiedzieć, że taki zawodnik jak Grzelak na lewej pomocy przydałby się każdej drużynie ligowej.
Bohumil Panik (trener Pogoni): Cieszę się, że trener chwali Grzelaka, bo "Przegląd Sportowy" wytypował dzisiaj podstawowy skład bez Grzelaka. A on pokazał, że jest dobrym piłkarzem. I jak zobaczycie jakie umiejętności prezentuje na treningu, to mu zaufacie. W pierwszej połowie, tak jak powiedział trener Gawara, był to mecz "na obie strony" atrakcyjny, z sytuacjami bramkowymi, tak pod bramką Pogoni, jak i pod bramką Legii. Ani jedna sytuacja nie była wykorzystana i było po zero. W drugiej połowie czekaliśmy na błąd przeciwnika w środku boiska i doczekaliśmy się. To taki prezent dla Bugaja na wczorajsze urodziny. Potem ten mecz się ułożył dobrze dla nas.
źródło: pogon.v.pl
Eddie Stanford (Legia): To był mój pierwszy występ w barwach Legii w meczu o stawkę. Tym bardziej się cieszę, że zagrałem w podstawowym składzie. Szkoda, że nie mam powodów być zadowolonym z wyniku. Nie chcę oceniać swojej postawy, ale wydaje mi się, że nie było źle. Nie miałem żadnej tremy. Gdyby nie zbyt pochopne czerwone kartki dla Saganowskiego i Sokołowskiego II, na pewno osiągnęlibyśmy korzystny rezultat.
Artur Boruc (Legia): Ten wynik boli strasznie - ja dawno nie przypominam sobie takiego meczu czy w lidze, czy w Pucharze Polski, w którym straciłem trzy gole. Tym bardziej boli, że graliśmy w Szczecinie, czyli tam, gdzie Legia jest lubiana. Na pewno ciężko będzie nam się zebrać do meczu z Wisłą, ale spróbujemy.
Marek Saganowski (Legia): Drugą połowę zaczęliśmy nieźle, stworzyliśmy kilka sytuacji i była szansa wygrać. Jednak kardynalny błąd w obronie zniweczył te plany. Nie zgadzam się, że mój faul na Julcimarze, za który dostałem żółtą kartkę, był brutalny. Przecież zawodnik Pogoni nie opuścił po nim boiska, nic mu się nie stało. Atakowałem piłkę, a nie nogi rywala, i trafiłem w piłkę. Sędzia Marczyk dał się nabrać Brazylijczykowi. Mam tylko nadzieję, że nie będzie nas znowu przepraszał w gazetach. Przy pierwszej mojej żółtej kartce także się pomylił.
Artur Bugaj (Pogoń): Powiem szczerze, że z tak słabą Legią jeszcze nie grałem. Wczoraj nawet opowiadałem chłopakom po treningu o mojej najwyższej porażce z legionistami. Byłem wtedy piłkarzem Amiki Wronki i przegraliśmy u siebie aż 1:6. Po tamtym laniu nie mogłem dojść do siebie przez kilka dni. Ale wtedy Legia miała skład naszpikowany gwiazdami, grała w Lidze Mistrzów. Takiej Legii jak teraz nawet nie należy się bać.
źródło: Gazeta Wyborcza