|
Kraków - Piątek, 29 października 2004, godz. 20:00 Ekstraklasa - 10. kolejka |
|
Wisła Kraków
|
2 (1) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Lubosz Michel (Słowacja) Widzów: 10000 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Krzysztof Gawara(Legia) - Gratuluje Wiśle zwycięstwa. W pierwszej połowie dokładnie pierwsze 15 minut przewaga Wisły i prosto straciliśmy bramkę. Potem gra się trochę wygrywała, ale końcówka pierwszej połowy znowu należała do gospodarzy. W drugiej połowie mecz był wyrównany. Z karnym nie dyskutuję, po drugim golu dla Wisły zeszło z nas powietrze. Zmiany wykonane w drużynie nie wniosły niczego nowego. Zagraliśmy jednym napastnikiem, bo nie chcieliśmy stracic gola jednak nie udało sie, bo już 3 minucie padł gol. problemem jest fatalna skutecznośc napastników, a właściwie jej brak. Osiem punktów przewagi to bardzo dużo, ale jeszcze wszystko się może zdarzyć.
Henryk Kasperczak(Wisła) - Był to dobry mecz, zacięty. Bardzo dobrze rozpoczęliśmy mecz. Jestem zadowolony z postawy obrońców. Po dwóch remisach pokazaliśmy, że gramy dobrze i mamy stabilną formę. Niewykorzystaliśmy wielu dogodnych sytuacji.
Jacek Zieliński (Legia): Wypadliśmy kiepsko, nie ma co ukrywać, za komentarz niech wystarczy fakt, że Jakub Rzeźniczak i Artur Boruc byli dziś najlepszymi zawodnikami w moim zespole. Troszeczkę mieliśmy szczęścia, trochę nam tego brakowało w poprzednich meczach, dziś mieliśmy go aż zanadto. Myśleliśmy, że jednak jesteśmy w stanie sprawić tutaj niespodziankę, ale te nadzieje okazały się złudne, ponieważ na każdym polu przegrywaliśmy z Wisłą. Wiadomo, że Wisła lepiej gra taktycznie, już od paru lat jest zgrana, a my szukamy dopiero jakiś rozwiązań, piłkarsko znacznie nas przewyższali.
Marcin Smoliński (Legia): Trzeba przyznać, że Wisła była dzisiaj lepszym zespołem, chociaż można gdybać - mogli strzelić bramki, ale my też mogliśmy. Szkoda, że nie strzeliliśmy bramki na remis do szatni, ale wiadomo, że Wisła była dzisiaj lepiej od nas przygotowana. Graliśmy jednym napastnikiem, ale ja i Tomek Sokołowski byliśmy ofensywnymi pomocnikami i mieliśmy wspierać Marka Saganowskiego i uprzykrzać życie bocznym obrońcom Wisły. Szkoda, że straciliśmy bramkę już bodajże w drugiej minucie, zawsze taka bramka podłamuje, ale później trochę się otrząsnęliśmy i też mogliśmy strzelić. Ten mecz nie przekreśla nas jeszcze w walce o tytuł mistrza Polski. Do końca tej rundy zostały jeszcze trzy kolejki, no i jest jeszcze runda wiosenna, więc zobaczymy jak to będzie. Przy stracie bramki Wisła nas zaskoczyła, rozegrała krótko rzut rożny, dośrodkowała i Tomek Kłos ubiegł naszych obrońców, było duże zamieszanie i piłka wpadła do siatki. Nie wyszliśmy przestraszeni, Wisła wyszła skoncentrowana, szybko strzeliła bramkę, ale tak jak mówię, potem zarówno my, jak i Wisła mogliśmy potem strzelić.
Marek Saganowski (Legia): Ciężko było dziś cokolwiek zrobić, zwłaszcza, że Wisła prowadziła grę przez większość czasu. Myślę, że przegraliśmy dziś zasłużenie. Na pewno granie dwoma napastnikami świadczy o tym, że mamy bardziej ofensywnie grać. Myślę, że gdybyśmy realizowali to co mieliśmy nakreślone, to co nam mówił Jacek Zieliński, nawet w pojedynkę myślę, że mógłbym dużo zrobić. Jeśli chodzi o moją żółtą kartkę, to był odruch, przyjąłem piłkę, obróciłem się i strzeliłem. Nie powiem, że nie słyszałem gwizdka, ale za chwilę Tomek Frankowski zrobił dokładnie tak samo i nie dostał kartki, tak więc to była trochę dziwna sytuacja. Na pewno trudniej było grać w pojedynkę, ale jak już wspomniałem, nie robiliśmy tego co polecił trener. Była jedna dobra sytuacja, ale piłka wpadła w duży poślizg, ciężko było do niej się dostać, dobrze uderzyć. Myślę, że Wisła wypadła dobrze, pokazała, że potrafi grać w piłkę. Nam potrzeba trochę więcej spokoju i będzie lepiej. Przy odrobinie gry kombinacyjnej byłoby inaczej. Na pewno jesteśmy gorsi fizycznie, widać to choćby przy pojedynkach jeden na jeden, słabiej przygotowani. Może za mało dziś biegaliśmy i walczyliśmy żeby wygrać.
Piotr Włodarczyk (Legia): Nie gramy najlepiej, nie mamy zbyt wielu sytuacji, żeby strzelić bramkę, no nie jest ich wiele, a czasami jest tak, że trzeba jedną wykorzystać, żeby trafić do siatki. Niestety ostatnio nam się to nie udaje. Teraz wiemy na czym stoimy, Jacek Zieliński jest trenerem i on decyduje. Na pewno będziemy walczyć w kolejnych meczach do końca, Wisła kiedyś się potkie, musi się parę razy potknąć, żebyśmy ją dogonili, ale nie składamy broni i nie poddajemy się.
Jakub Rzeźniczak (Legia): Nie gram zbyt dobrze, bo gdyby tak było, to nie stracilibyśmy tylu goli. Mieliśmy kilka okazji do strzelenia goli, ale to było za mało, Wisła miała ich więcej i wykorzystała je. Wydaje mi się, że nie przestraszyliśmy się rywala. Niestety bardzo szybko straciliśmy bramkę, która podcięła nam skrzydła. Uważam, że trzeba poprawić grę w defensywie i przede wszystkim skuteczność.
Marek Jóźwiak (Legia): Naderwałem mięsień przywodziciel. Bolał mnie już od paru tygodni. W pierwszej połowie znowu poczułem ból, ale myślałem że dotrwam do końca meczu. Po przerwie zabolało znowu i musiałem zejść z boiska. We wtorek będę miał USG i zobaczymy, czy to coś poważnego. Myślę, że nie zagram w derbach. Graliśmy bardzo słabo, chciałbym grać lepiej, myślę o tym i nie wiem co zrobić, żeby tak było, chyba został popełniony jakiś błąd w przygotowaniach. Jesteśmy w słabej kondycji fizycznej. Tracimy osiem punktów do Wisły, to dużo, ale trzeba walczyć o awans do europejskich pucharów. Kryzys dopadł całą drużynę. Jacek Zieliński robi wszystko, co może, żeby poprawić grę, zmienił ustawienie, ale problem tkwi raczej w zawodnikach.
Artur Boruc (Legia): Okazaliśmy się dziś zespołem słabszym od Wisły, mam nadzieję, że w końcu zaczniemy inaczej grać, bo dzisiaj gra rzeczywiście wyglądała bardzo źle. Czas żeby się wziąć do roboty. Graliśmy dziś asekuracyjnie, jednym napastnikiem. Wisła gra już od dawna systemem 4-4-2 i gra nim bardzo dobrze. Miałem nadzieję, że dziś zachowam czyste konto, ale niestety nie udało się. Byliśmy słabsi pod każdym względem, stworzyliśmy bardzo mało sytuacji, a zawodnicy Wisły strzelali dziś z bardzo różnych sytuacji, często strzały te minimalnie mijały moją bramkę, ale taka jest piłka, nie zawsze da się wykorzystać sytuacje. Myślę, że wszyscy straciliśmy dwie bramki i wszyscy zatrzymaliśmy Frankowskiego, nie tylko ja, jesteśmy zespołem i tak trzeba to rozpatrywać.
Łukasz Surma (Legia): Nie ma co szukać winnych utraty bramki, trzeba było raczej nie dopuścić, aby piłka wyszła na róg, bo ze stałych fragmentów zawsze może coś wpaść. Na pewno ta bramka nam podcięła skrzydła, byliśmy za bardzo spięci. Chcieliśmy potem odrabiać straty i raz po raz nacinaliśmy się na kontry, na pewno Wisła wygrała zasłużenie. Przy każdej naszej stracie było bardzo groźnie. Będzie ciężko odrobić stratę ośmiu punktów, zwłaszcza przy tej klasie rywala. Myślę, że sędzia nie wypaczył wyniku meczu, nie wiem czy był karny, czy nie, ale gdyby sędzia go nie podyktował, na pewno byśmy do końca walczyli o wywiezienie stąd punktu. Po tym rzucie karnym ciężko było nam się podnieść.
Autor: Woytek i Mishka