|
Warszawa - Sobota, 20 listopada 2004, godz. 15:30 Ekstraklasa - 13. kolejka |
|
Legia Warszawa
- 4' Saganowski
- 41' Saganowski (k)
|
2 (2) |
|
Wisła Płock
| 1 (1) |
Sędzia: Jarosław Żyro Widzów: 6000 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Mirosław Jabłoński (trener Wisły Płock): Przede wszystkim chciałbym pogratulować Legii zwycięstwa. Myślę, że jeżeli chodzi o ocenę spotkania, to każdy mecz widział i każdy może go ocenić według siebie.
Krzysztof Gawara (trener Legii): Zwycięstwo nasze cieszy z kilku względów. Przede wszystkim zakończyliśmy dobrze ligę. Po drugie wygraliśmy spotkanie grając przez pół godziny w dziesiątkę. Kolejna sprawa to skuteczność Marka Saganowskiego, który kolejny raz udowodnił, że jest jednym z czołowych napastników naszej ligi. Biorąc pod uwagę spotkanie, to uważam, że generalnie byliśmy lepsi. Dopiero po straceniu Kuby Rzeźniczaka zaczęły się kłopoty. Wtedy to optyczną przewagę mieli piłkarze Wisły Płock. Goście stworzyli kilka dogodnych sytuacji, ale nasi zawodnicy grali do końca i za to ich chciałbym pochwalić. Cieszymy się również, że zrealizowaliśmy założony plan i wygraliśmy trzy ostatnie spotkania w lidze. Teraz czekamy na gry pucharowe.
Mamia Dżikija (Wisła Płock): Szkoda, że przegraliśmy, bo była szansa na wywiezienie stąd punktu. Tym bardziej, że mieliśmy przewagę w drugiej połowie, gdy Legia grała w 10-tkę. Wtedy atakowaliśmy, ale nie potrafiliśmy się przebić. Generalnie uważam, że była szansa lepiej wykorzystać niektóre akcje, a szczególnie gdy doprowadziliśmy do remisu. Jednak niestety się nie udało. Dodatkowo był rzut karny, ale nie wiem czy prawidłowo podyktowany czy nie.
Marcin Rosłoń (Legia): Czuję się bardzo dobrze, bo już trochę zapomniałem jak to się gra w pierwszym składzie Legii, bo to było osiem lat temu. Wtedy to zagrałem za kadencji Mirosława Jabłońskiego, a dziś udało mi się temu trenerowi odegrać. Nie mam pojęcia czy na dłużej zagrzeję miejsce w składzie Legii. W najśmielszych snach nie przypuszczałem sobie, że zagram. Wcześniej już drużyna miała małe kłopoty, ale nikt nie włączył mnie do kadry. Udało się wygrać z Polonią i GKS i jest dobrze. Jednak muszę się przyznać, że Jacek Zieliński ryzykował bardzo dużo. Wiadomo, że gdyby coś nie wyszło to Rosłoń i Zieliński byliby do kitu. Są trzy punkty zatem wszyscy zadowoleni. Ze swojej postawy jestem zadowolony. Trochę trudno jest przestawić się z III-ligowej piłki, w której miło jest być kapitanem. Jednak to nie to samo co w pierwszej drużynie. Treningi wyglądają inaczej i gra jest znacznie szybsza. Poza tym chciałbym zauważyć, że wyrabiam taką małą ligową normę co 4 lata. W 1996 roku był debiut w lidze, w 2000 zagrałem w Lechu, a teraz ponownie w Legii. Zatem teraz pewnie zagram dopiero w 2008 roku, ale wtedy będę miał 30-lat i nie wiem czy ktokolwiek będzie mnie chciał.
Jacek Zieliński (Legia): Wygrana na koniec rundy jesiennej daje jako taki komfort i spokojny okres zimowy. Dzisiaj było dość trudno, bo później graliśmy jeszcze w 10-tkę. Jednak wszyscy pracowali by utrzymać korzystny wynik i to się powiodło.
Jakub Rzeźniczak (Legia): Nie będę komentował pracy sędziego w tym meczu. Pierwsza kartka nie wiem za co była. Walczyłem o piłkę głową, ale rywale krzyczeli, że uderzyłem zawodnika Wisły łokciem. Jestem bardzo zły, że osłabiłem drużynę. Na szczęście Legia wygrała. Koledzy dowieźli korzystny wynik do końca i mogli nawet strzelić kolejną bramkę.
Marek Saganowski (Legia): Myślę, że dzisiaj trochę zawinił sędzia. Wydaje mi się, że pierwsza kartka dla Rzeźniczaka była błędem. To była zwykła walka i takie rzeczy się zdarzają. A co do mojej formy. Jest to efekt pracy, także tego, że Legia zaczęła inaczej grać i stwarza sytuacje podbramkowe. Dzisiaj ponownie strzeliłem dwa gole, ale później graliśmy w dziesiątkę i nie mogłem zdobyć hattricka. Trochę szkoda, że runda się kończy. Jednak są jeszcze dwa mecze w pucharze i można jeszcze kilka bramek strzelić.
Autor: Fumen