Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Czwartek, 9 czerwca 2005, godz. 19:00
Ekstraklasa - 25. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 13' Saganowski
  • 30' Magiera
2 (2)
Herb GKS Katowice GKS Katowice
    0 (0)

    Sędzia: Krzysztof Zdunek (Łódź)
    Widzów: 4500
    Pełen raport
    Idealna Ekstraklasa

    Huczne świętowanie trzeciego miejsca

    Mecz ze zdegradowanym już do II ligi GKSem nie mógł wywołać dużego zainteresowania ze strony warszawskich kibiców. Część osób wierzyła w specjalną mobilizację, ale gości z Katowic, dla których był to ostatni, przynajmniej na razie, pierwszoligowy wyjazd. Katowiczanie tymczasem w 90-osobowym składzie zawitali do Warszawy. Goście zasiedli pod zegarem i w milczeniu obserwowali mecz. Na płocie wywiesili jedną flagę - dobrze znaną "VIP".
    Nasz stadion zupełnie nie przypominał meczu pierwszoligowego. Puste miejsca raziły podobnie jak na meczu z Groclinem. "Gdzie ci wszyscy kibice, którzy pojawili się na meczu z Wisłą?" - zastanawiali się fani. Przed meczem w trybuny poszybowały piłki z autografami kolejnego "sławnego legionisty" - Dariusza Dziekanowskiego. Szczęśliwcy, w których rękach one wylądowały, mieli w przerwie walczyć o kajak. Przygnębiający widok pustych trybun potęgowały niemal puste płoty. Tego dnia na Żylecie zawisły jedynie - najnowsza flaga "Legia Warszawa", "Żyletka" oraz "Legia to my". Obok transparent z hasłem "Beret! Dzięki za wszystko!". Ten ostatni oczywiście skierowany do najlepszego bramkarza wśród obrońców, Marka Jóźwiaka. Zgodnie z prasowymi zapowiedziami, miał to być jego ostatni występ w ekstraklasie.
    Spotkanie, podobnie jak pozostałe mecze przedostatniej kolejki, zostało zaplanowane na godzinę 19. Piłkarze spędzili więc na murawie dobrych kilka minut, zanim sędzia, czekający na sygnał "z góry", dał sygnał do rozpoczęcia zawodów. Rozpoczął się więc mecz, który gdyby nie to, że Legii do awansu do europejskich pucharów brakowało jednego punktu, nazywany byłby meczem o pietruszkę. Nasi więc ruszyli do ataku. Bramka nawet padła dosyć szybko, ale prowadzący to spotkanie arbiter dopatrzył się pozycji spalonej i gola nie uznał. Po kolejnej bramce, tym razem zaakceptowanej przez sędziego, z trybuny Krytej dochodziło rytmiczne: "Spa-lo-ny, spa-lo-ny". Na tablicy świetlnej rezultat meczu jednak uległ zmianie i to oznaczało, że wynik można było uznać za "otwarty". Przed meczem niektórzy przebąkiwali o dwucyfrówce, inni wspominali 6-0 z Widzewem, w podobnych okolicznościach. Nic z tego. Po drugiej bramce wszystko jakby siadło...
    O naszym "ulubieńcu" Stefanie D. głośno zrobiło się przy okazji meczu z Lechem. O tym, że ludzie się nie zmieniają z dnia na dzień przekonaliśmy się również dzisiaj, kiedy to na stadion nie można było wnieść flagi naszych przyjaciół ze Szczecina - "Pogoń Walcząca". "Symbol znajdujący się na tej fladze jest zabroniony" - usłyszeli kibice. Co tu poradzić? Gadać z dupą? Fani wpadli na lepszy pomysł. W dosyć krótkim czasie na czarnym płótnie powstał napis "Pogoń Walcząca, Pozdrowienia" i takie płótno zawisło od strony odkrytej. Nie mogły dziwić wulgaryzmy skierowane do autora całego zamieszania. Było o ZOMO, było o IPN, teczkach, kastracji i wielu innych. "Rozmowa kontrolowana" obu trybun trwała w najlepsze. Nic jednak to nie zmieni, bo czekać na cud można do usranej śmierci.
    W przerwie po raz kolejny można było wygrać, jakże atrakcyjną nagrodę - kajak w barwach Legii. Po raz kolejny owo trofeum nie znalazło "nabywcy". Najprędzej sprawdzi się nasza wersja z saniami ;-) Po przerwie kibice coraz częściej domagali się wejścia na boisko Marka Jóźwiaka. Kilka razy padła również propozycja zdjęcia z boiska Kaczorowskiego, który za nic nie może liczyć na wsparcie fanatyków Legii. Jako pierwsza została spełniona druga z próśb. Boisko opuścił "Kaczor", którego żegnały przeciągłe gwizdy. Na wejście bohatera meczu czekaliśmy do przedostatniej minuty. Wówczas owacyjnie został przywitany, "bohater wieczoru", Marek Jóźwiak. Fani gości przez cały mecz niemal padali ze śmiechu przy okazji śpiewów "Marek, Marek Jó... Marek Jóźwiak uu uu" :-) Sami nawet zaczęli intonować podobną piosenkę o swoim trenerze, a wcześniej wieloletnim piłkarzu, Janie Furtoku. Zawodnicy z eLką na piersi, z każdą kolejną akcją coraz bardziej przygnębiali kibiców własnej drużyny. Jak tak można grać ze zdecydowanym outsiderem ligi? "Dobrze, że przynajmniej prowadzimy, w przeciwieństwie do meczu z Odrą" - padały głosy z trybun. W końcu sędzia musiał gwizdnąć po raz ostatni. Gwizdek ten przyjęliśmy z ulgą. Koniec męczarni z GieKSą. Najciekawsze miało dopiero nadejść. Wojtek Hadaj poinformował wszystkich, że 15 minut po meczu rozpocznie się... wręczenie medali za trzecie miejsce. O tym, że takie medale wręczane są w naszej lidze pewnie nikt nie wiedział. Na pewno nikt jednak nie myślał, że można tak hucznie cieszyć się z trzeciego miejsca w tabeli! Gdyby takie obchody miały miejsce w Czermnie, Gorzycach, czy innej metropolii, nie mielibyśmy więcej pytań. W przypadku, gdy brązowe medale świętujemy na Łazienkowskiej, należy się zastanowić... co my tu robimy. "Przecież my bardziej hucznie świętowaliśmy to trzecie miejsce, niż Wisła mistrzostwo kraju" - mówił po meczu znany ksiądz Wojtek. A feta wyglądała w ten sposób, że zawodnicy stanęli na specjalnie przygotowanym podium i w "okruchach" konfetti odbierali brązowe medale. Do pełni "szczęścia" brakowało tylko szampana i w tle utworu "We are the champions". Jak widać sponsor ekstraklasy, firma Idea postanowiła wprowadzić nowe trendy w polskiej piłce.
    Nie ma co się dłużej rozwodzić nad "imprezą", która miała miejsce po meczu. Przed nami kolejny "Najazd na Płock". Legioniści! Wszyscy, kto tylko może, w niedzielę jedziemy do byłej stolicy Mazowsza! Zbiórka pod Torwarem o godzinie 15, wszyscy w białych koszulkach! Do zobaczenia!

    Frekwencja: 4500
    Kibiców gości: 90
    Flagi gospodarzy: 7
    Flagi gości: 1

    Autor: Bodziach