Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Łęczna - Sobota, 30 lipca 2005, godz. 20:00
Ekstraklasa - 2. kolejka
Herb Górnik Łęczna Górnik Łęczna
    0 (0)
    Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
      0 (0)

      Sędzia: Zdzisław Bakaluk (Olsztyn)
      Widzów: 7000
      Pełen raport
      Fani Legii zaprezentowali ładne pokazy ultras w Łęcznej

      Tropikalna Łęczna

      W ostatnią sobotę lipca kibice Legii mieli okazję podziwiać swoich ulubieńców na stadionie GKS Łęczna. Pogoda dopisała na tyle, że można było śmiało mówić o warunkach niemalże tropikalnych. 28 stopni ciepła podczas meczu oraz wilgotność na poziomie 50% jest dla nas czymś niecodziennym. Łęcznianie przystępowali do spotkania w niezłych humorach po remisie z pretendentem do tytułu mistrza Polski - Wisłą Kraków. Legioniści z kolei również w minionej kolejce uzbierali 1 punkt, ale z mniej utytułowanym przeciwnikiem, na dodatek beniaminkiem tego sezonu – Arką Gdynia.
      Większość udających się na mecz opuszczała Warszawę zalaną słońcem, aby po kilku chwilach jazdy schować się w cieniu ciemnych, burzowych chmur. Pozwoliły one już na dobre do końca dnia odetchnąć od skwaru. Na miejscu zameldowało się kilka autokarów, spora gromada samochodów osobowych oraz kilka busów. Mecz budził spore zainteresowanie gospodarzy, którzy wypełnili stadion do ostatniego miejsca. Drużynę Legii do gry zagrzewała początkowo niewielka grupka ponad 250 kibiców, aby w przerwie (po pokonaniu problemów z ochroną, policją i dzięki uprzejmości władz klubu GKSu) rozrosnąć się do około 500 fanów.

      Przed rozpoczęciem meczu nastąpiło skromne podziękowanie ze strony przedstawicieli Stowarzyszenia Kibiców Legii dla Tomasza Sokołowskiego I za wieloletnią grę w barwach Wojskowych. Było to tym bardziej sympatyczne, że włodarze klubu z Łazienkowskiej zapomnieli o tak oczywistej sprawie. Przypomnijmy, że Tomek (jako kolejny ex-legionista) w tym sezonie stanowi trzon zespołu z Lubelszczyzny.
      Początek pierwszej połowy minął na dzieleniu uwagi pomiędzy wydarzenia z płyty boiska oraz te spod bramy wejściowej na sektor gości. Podżegająca do walki ochrona oraz przepychanki z Policją zaowocowały w pierwszej części meczu skromną oprawą w postaci kilku flag oraz co chwilę budzącym się z letargu dopingiem. To właśnie w tym czasie padły skandy ze strony trybuny łęczyńskich ultras, aby „wpuszono kibiców” stojących pod bramą. Bardzo miłym akcentem ze strony gospodarzy było bezpłatne wydawanie w plastikowych kubeczkach wody, która pozwalała choć trochę złagodzić trudy gorąca oraz zmęczenia podróżą.
      Pierwsza połowa niestety nie zachwycała grą. Ta w wykonaniu obu zespołów była strasznie ospała i nie obfitowała w pomysły na skuteczne skontruowanie akcji i objęcie prowadzenia. Dobrą grą popisał się nasz młody bramkarz – Łukasz Fabiański. Gdyby nie jego zimna krew i przytomność w trudnych chwilach, to zespół z Łazienkowskiej mógłby schodzić do szatni z bardziej niekorzystnym wynikiem. W przeciwnej drużynie na wyróżnienie na pewno zasługuje Tomek Sokołowski I, który starał się atakować bramkę Łukasza bez sentymentów. Analizując postawę legionistów na boisku trudno zauważyć podstawy obietnic trenera Zielińskiego, że Legia zagra dużo lepiej i ambitniej niż z Arką.
      W drugiej połowie pod przywództwem S. doping kibiców drużyny stołecznej stał się już dużo głośniejszy i na pewno dużo bardziej słyszalny przez sympatyków drużyny przeciwnej, jak i samych piłkarzy. Pirotechnika, herb Legii, flagi, baloniki oraz szarfy – to atrakcje, które wzbudziły respekt i podziw wśród miejscowej publiczności. Mogliśmy to oglądać dzięki zaangażowaniu grup kibiców z Mokotowa oraz EastFront '03, przy wsparciu warszawskich ultras. Doping stał na poziomie porównywalnym z prezentowanym przez miejscowych, a momentami wręcz „miażdzący” drużynę przeciwną. Na pewno wspaniałym uczuciem jest słyszeć głośne skandowanie zagrzewające legionistów do gry, a w chwilach na złapanie oddechu jedynie słabą odpowiedź gospodarzy. Taka atmosfera wpływa bardzo budująco na drużynę, której się kibicuje i powoduje choćby małe, ale jednak zjeżenie się kilku włosów u przeciwników.
      Pewną świeżość na boisku spowodowało wejście Piotra Włodarczyka, ale niestety nadal warszawska ekipa miała problem ze stworzeniem sobie stuprocentowych sytuacji. Górnik Łęczna skutecznie stawił czoła Legii Warszawa, a momentami silnie nad nią dominował. W Legii widać jeszcze brak pomysłu na konstrukcję akcji ofensywnych. Przyczyny możemy upatrywać się w procesie zgrywania się drużyny, w której w okienku transferowym doszło do sporej rotacji zawodników. Fizycznie też nie przeważaliśmy - sukcesu w postaci zabiegania przeciwnika nie osiągnęliśmy. Na wyróżnienie bezwarunkowo zasługuje Łukasz Fabiański, który jak na razie godnie zastępuje Artura Boruca i który niejeden raz wybawił warszawian z niemałych opałów. Oby słowa Jacka Zielińskiego zapowiadające dobrą w kolejnych spotkaniach grę ziściły się jak najszybciej, bo z obecną formą o tytuł mistrza Polski będzie ciężko walczyć. W niezbyt radosnej atmosferze wszyscy udali się w drogę powrotną, podczas której też czekało nas kilka "atrakcji". Wyłapywanie samochodów na stołecznych numerach oraz "imprezy" z udziałem Policji na stacjach benzynowych stały się już pewnego rodzaju tradycją. O ile o te pierwsze można mieć pretensje do Policji, o tyle te drugie zawdzięczają sobie już tylko sami kibice. Tym sposobem po 1 w nocy pierwsi fani meldowali swą obecność w ukochanym mieście – Warszawie, aby zbierać siły na kolejny wyjazd, który czeka nas już w najbliższy piątek.

      PS. W drodze do Łęcznej jeden z busów z kibicami Legii złapał gumę. Podczas naprawy kibic "Sory" został potrącony przez poloneza. Następnie został zabrany do szpitala do Puław. Jest nieprzytomny, stan ciężki, ale stabilny. Lekarze szczerze mówią, że nie
      wiadomo jak bedzie. Życzymy mu jak najszybszego powrotu do zdrowia!

      Autor: GeoS