Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Poniedziałek, 8 sierpnia 2005, godz. 20:30
Sparing - mecz towarzyski
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 45+2' Włodarczyk
1 (1)
Herb Bayern Monachium Bayern Monachium
  • 21' Guerrero
  • 39' Guerrero
  • 70' Magiera (sam.)
3 (2)

Sędzia: Jacek Granat
Widzów: 8500
Pełen raport

Pazie, na razie!

Bayern Monachium miał być magnesem, który miał przyciągnąć kibiców w poniedziałkowy wieczór na stadion Legii. Jednak pogoda, wyższe ceny biletów niż na spotkanie z Bayerem Leverkusen oraz zbliżający się mecz w Pucharze UEFA z FC Zurich spowodowały, że na Łazienkowską dotarło ok. 8500 kibiców. Co ciekawe nie zabrakło także fanów niemieckiej drużyny, którzy zasiedli pod zegarem i wywiesili kilka flag.
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego obie grupy kibiców się "pozdrowiły". Na płocie od strony Żylety opórcz kilku flag zawisły dwa transparenty, z czego jeden był skierowany do zachodnich sąsiadów: "Norman Davis - dziękujemy za prawdę o Powstaniu '44". W towarzystwie drobnego deszczu piłkarze wyszli na boisko, a kibice odśpiewali tradycyjnie "Mistrzem Polski jest Legia...". Rozpoczął się mecz i na trybunach niósł się doping gospodarzy. Po chwili Żyleta odśpiewała Hymn Polski. Niestety na Krytej tylko nieliczni śpiewali Mazurka Dąbrowskiego. Może nie znają? A może byli zajęci łapaniem trąbek?
Wspomniane trąbki były rozrzucane po górnej Krytej B i C. Ludzie rzucali się na nie tak, jakby to był towar deficytowy. Szczęśliwi posiadacze wspomnianych gadżetów zapomnieli chyba, że przyszli na mecz piłkarski, a nie na siatkówkę lub skoki Małysza i zaczęli dmuchać w nie robiąc hałas nie do wytrzymania. Jednak w porę zorientowali się przedstawiciele Klubu, którzy swą interwencją powstrzymali rozdawanie trąbek, które jak się okazało, były od jednego ze sponsorów meczu.
Tymczasem Żyleta starała się aby doping stał na dobrym poziomie. Jednak nie był to poziom, do jakiego przyzwyczajeni są stali bywalcy stadionu przy Łazienkowskiej. I choć śpiewane były hity z ostatnich miesięcy, to Kryta w zdecydowanej większości siedziała cicho. Nawet wspólne tańczenie walczyka nie wzbudziło zbyt wielkiego zainteresowania wśród osób, które przyszły na stadion pewnie tylko dlatego, że przyjechał Bayern.
Im bliżej było do końca meczu, tym stadion na Łazienkowskiej coraz bardziej przycichał. Wynik 3-1 dla gości zrobił swoje i nie pomogła nawet jedyna bramka dla Legii - Piotra Włodarczyka strzelona przed przerwą. Gdy na zegarze powoli dochodziła 90 minuta meczu, część fanów z Krytej zaczynało opuszczać stadion. Odpowiednio skwitowali to kibice siędzący naprzeciwko wołając "Pazie, pazie, na razie!" i machając im na pożegnanie. Wywiązał się również mały dialog pomiędzy trybunami, w którym Żyleta pytała, gdzie się wybiera cała Kryta. Po chwili sędzia zakończył zawody i można było już iść do domu.
Trzeba przyznać, że nie był to najlepszy wieczór, ani gra Legii, ani doping nie prezentowały się na zbyt wysokim poziomie.
A już w najbliższy czwartek czekają nas kolejne sportowe emocje. Na Łazienkowską przyjeżdża FC Zurich, z którym legioniści walczą w Pucharze UEFA. Jednak ze względu na dość wysokie ceny oraz na poziom rozgrywek można się spodziewać, że Estadio WP ponownie nie zostanie wypełnione po brzegi. Oby tylko doping był lepszy...

Autor: Fumen