Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 10 września 2005, godz. 18:00
Ekstraklasa - 6. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 11' Włodarczyk
  • 90+2' Szałachowski
2 (1)
Herb Odra Wodzisław Odra Wodzisław
  • 41' Masłowski
1 (1)

Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 6000
Pełen raport

Gol z Odrą, a jak cieszy!

Nigdy nie myślałem, że doczekam czasów, kiedy będę się tak cieszył po bramce Legii w meczu z... Odrą Wodzisław. Z całym szacunkiem dla zespołu spod granicy, który w ekstraklasie występuje już kilka dobrych lat, ale mocarzami to oni nie są. Bramki strzelone w końcowych fragmentach meczu, kiedy niektórych ogarnia zwątpienie, smakują wyjątkowo.
Dzień przed meczem z Odrą na Łazienkowskiej "padł" system sprzedaży biletów. Punkty Kolportera, w których niby od kilku dni można nabywać wejściówki na Legię, również "wieszają" się, a zakup biletu czasami trwa ponad pół godziny! To właśnie było powodem długich kolejek do kas przed meczem. Nie było szans, aby wszyscy chętni weszli na stadion przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Często słyszymy, że w wielu europejskich miastach działacze opóźniają rozpoczęcie meczu, z błahego, wydawałoby się, powodu - kibice nie zdążą wejść na mecz. U nas byłoby to nie do pomyślenia. Co kraj to obyczaj. Co ciekawe, mecz z Odrą wcale nie cieszył się dużym zainteresowaniem. Aż strach pomyśleć co będzie się działo za dwa tygodnie, przed meczem z Polonią!
"Już dawno na trybunach nie było nas tak mało" - rozpoczął swój występ Wojtek Hadaj. Przed meczem Nieznani Sprawcy zbierali pieniądze na oprawę meczu derbowego. O wynikach zbiórki poinformujemy niebawem. Trwała jeszcze inna, mniej nagłaśniana zbiórka - szalików z nowym logo KP Legia. Do Galerii Sław trafił tym razem Ryszard Milewski. Uhonorowany został także najlepszy wg czytelników NL piłkarz poprzedniego sezonu, Tomek Kiełbowicz. Bardzo sympatycznie fani przyjęli nowego trenera Legii, Dariusza Wdowczyka. Wszyscy zastanawialiśmy się, czy "Wdowiec" odmieni grę naszych piłkarzyków.
Początek meczu pozwalał nam wierzyć, że będzie lepiej. Doping tego dnia stał na przyzwoitym poziomie. Momentami było naprawdę głośno. W tym temacie nie mieliśmy jednak konkurencji, bowiem do Warszawy przyjechał tylko jeden kibic z Wodzisławia, który samotnie siedział na sektorze gości. W pierwszej połowie Żyleta pozdrawiała m.in. byłych legionistów grających obecnie w Odrze - Mariusza Zganiacza, Darka Dudka i Maćka Korzyma (ten jest tylko wypożyczony). Prowadzący doping "Staruch" nie po raz pierwszy zainicjował akcję "ściągamy koszulki i dopingujemy na maksa". Faktycznie, doping bez górnej części garderoby wychodził nam jakby lepiej ;-) Szkoda tylko, że przed przerwą głupi błąd naszej obrony kosztował nas utratę bramki. W przerwie zastanawialiśmy się jak poradzi sobie z naszymi gwiazdami nowy szkoleniowiec.
Na odpowiedź czekaliśmy 47 minut! Ale warto było. Wcześniej Wdowczyk zebrał sporo braw od kibiców za krytykowanie decyzji sędziego oraz opier... własnych zawodników. Tak jest! Koniec z pobłażliwością, dość popierania miernoty! Zgodnie z życzeniem legioniści ruszyli do ataku, a my kilka razy już widzieliśmy piłkę w siatce. Ta jednak, głównie dzięki dobrej postawie Pawełka, jak zaczarowana nie chciała przekroczyć linii bramkowej. Nie raz przekonaliśmy się już, że gra się do końca. Nic nie smakuje tak, jak gol zdobyty w ostatnich sekundach meczu. I to właśnie do nas należało ostatnie słowo! Bartek Karwan przez cały mecz kilkanaście razy dogrywał piłkę w pole karne - za każdym razem niecelnie. Tym razem nie pomylił się i piłka spadła na głowę Szałachowskiego, który strzelił bramkę na wagę trzech punktów. Stadion oszalał!!! "Legio, Legio, Legio lalalalalala" śpiewali jedni. Inni już skandowali nazwisko Wdowczyka. Smutny mógł być tylko jedyny kibic Odry. Przecież nic nie boli tak, jak bramka stracona tuż przed końcem.
Po końcowym gwizdku sędziego uradowani piłkarze podziękowali fanatykom za doping i wiarę do końca. W końcu mogliśmy opuszczać Łazienkowską w dobrych nastrojach. Dodajmy, po raz pierwszy od czerwca! Teraz czeka nas wyjazd do Szczecina, a później do Ostrowca. Obie wyprawy wypadną nam w tygodniu.

Frekwencja: 6000
Kibiców gości: 1
Flagi gości: 0

Autor: Bodziach