Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Szczecin - Piątek, 16 września 2005, godz. 20:00
Ekstraklasa - 7. kolejka
Herb Pogoń Szczecin Pogoń Szczecin
  • 62' Milar
  • 69' Kaźmierczak
2 (0)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 45' Magdoń (sam.)
  • 54' Szałachowski
2 (1)

Sędzia: Artur Szydłowski
Widzów: 13000
Pełen raport

Wypowiedzi pomeczowe

Dariusz Wdowczyk (trener Legii): Wydaje mi się, że obejrzeliśmy dobre widowisko. Graliśmy dziś na trudnym terenie. Mecz był szybki, było dużo walki i zaangażowania z jednej i drugiej strony. Przy 2-0 klasowy zespół nie powinien wypuścić takiego wyniku, ale to jest piękno futbolu. Ludzie oczekują tego, że wszystko może się zdarzyć. Okazało się, że Pogoń wyrównała po pięknej bramce Kaźmierczaka. Popełniliśmy trochę błędów w grze obronnej - szczególnie przy pierwszej bramce. W niegroźnej sytuacji łatwo tę bramkę straciliśmy. Generalnie mamy pewien niedosyt, bo prowadziliśmy 2-0. Gdybyśmy przegrywali 0-2 i zakończyłoby się remisem - inaczej byśmy to spotkanie odbierali. Był to dobry otwarty mecz, chcieliśmy go wygrać. Mieliśmy kilka dogodnych sytuacji, ale gospodarze również byli groźni.

Bohumil Panik (trener Pogoni): Kibic dlatego chodzi na mecz, żeby oglądać takie spotkanie jak dziś. Edi z Milarem potrafią grać niekonwencjonalnie. W drugiej połowie musieliśmy zaryzykować i zaatakować. Wiedzieliśmy, że Legia będzie kontratakowała. Gol Kaźmierczaka przejdzie chyba do historii. Cieszę się z tego wyniku. Myślę, że podbuduje psychicznie to moją drużynę. Pokazaliśmy charakter doprowadzając do remisu.

Mirko Poledica: W meczu z Pogonią prowadziliśmy 2-0, mieliśmy już trzy punkty w kieszeni. Dwa razy straciliśmy koncentrację, czego efektem były dwa stracone punkty. Byłem przygotowany do wejścia na boisko, bo zawodnik musi być na to przygotowany zawsze, obojętnie czy gra od razu, czy siada na ławce.

Sebastian Szałachowski: Zabrakło nam przede wszystkim koncentracji w obronie. Straciliśmy szybko dwie bramki, a równie dobrze mogliśmy wykorzystać sytuację na 3-0.
Zszedłem wcześniej, bo odczuwam ból w nodze. Prowadziliśmy już 2-0 i powinniśmy ten mecz wygrać. Pogoń przeciwstawiła nam się i osiągnęła remis po walce. Do tej pory, gdzie nie pojechaliśmy na mecz, kibice źle nas przyjmowali, wygwizdywali. Dziś panowała przyjemna atmosfera. Murawa była bardzo ciężka, grząska, ale to nas nie usprawiedliwia. Powinniśmy ten mecz wygrać.

Łukasz Fabiański: Stan murawy trochę przeszkadzał mi przy wybiciach piłki. W drugiej połowie chwilami ciężko było utrzymać równowagę. Przy drugiej bramce nie mogłem nic zrobić. Piłka musnęła mi delikatnie palce, ale to nie miało wpływu na jej lot. Sytuacje, w których obrońcy zostawiają mnie sam na sam z rywalami, nie powinny mieć miejsca. Podczas kolejnych spotkań musimy zwrócić szczególną uwagę, aby nie powtarzać tego błędu. Moim zdaniem sędzia się pomylił w sytuacji z drugiej połowy, kiedy odgwizdał rzut rożny dla Pogoni, twierdząc, że opuściłem boisko wraz z piłką. Nawet jeśli przekroczyła ona linię całym obwodem, to Grzelak wykonywał dośrodkowanie. Mam wrażenie jednak, że piłka pozostała w polu. Na pewno szkoda straconych punktów, bo przecież prowadziliśmy już 2-0 i nie można marnować takiej zaliczki. Po meczu podszedłem przywitać się z rodziną. Spotkanie obserwowali moi rodzice i brat.

Tomasz Sokołowski: Myślę, że zabrakło nam konsekwencji. Pierwszą połowę zagraliśmy nieźle, stwarzaliśmy sytuacje. Nie wiem, czemu straciliśmy gole. Może zgubiła nas pewność siebie przy prowadzeniu 2-0. Pogoń wykorzystała nasze błędy. Troszkę szczęścia jednak dziś mieliśmy. Łukasz Surma ładnie dośrodkował w sytuacji, kiedy padła pierwsza bramka. Trudno powiedzieć czy, gdyby Magdoń nie skierował piłki do własnej siatki, zdobylibyśmy z tej akcji gola. Nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie. Warunki były jednakowe dla obydwu drużyn. Panowała przyjacielska atmosfera na trybunach, ale na boisku wyglądało to zupełnie inaczej. Może trochę wynik padł przyjacielski, ale to nie było naszym zamierzeniem.

Autor: Mishka i Woytek