|
Warszawa - Piątek, 23 września 2005, godz. 20:00 Ekstraklasa - 8. kolejka |
|
Legia Warszawa
|
1 (1) |
|
Polonia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Marek Mikołajewski Widzów: 10000 Pełen raport |
|
Legia Warszawa - to trzeba przeżyć, żeby to zrozumieć, żeby w to uwierzyć |
Zakaz dla całej Żylety?
Każdą relację meczu derbowego moglibyśmy rozpoczynać od porównania takich spotkań w Warszawie do tych w Europie. Tym razem tego nie uczynimy, gdyż po prostu nie ma to większego sensu. Już dawno derby stolicy nie były obserwowane przez kibiców obu drużyn. Na ostatnie spotkanie na Konwiktorskiej nie została wpuszczona półtoratysięczna grupa legionistów. Wcześniej Polonia sama zrezygnowała z "odwiedzenia" Łazienkowskiej. Tym razem wszystko miało się zmienić. Dla fanów "Czarnych Koszul" przeznaczono 500 biletów, z których niewiele ponad połowa znalazła nabywców.
Po ostatnich oświadczeniach naszego zarządu, nie wiadomo czego mogliśmy się spodziewać po derbach. Prasa twierdziła, że dojdzie do bojkotu, bądź protestu. Niektóre tytuły sugerowały specjalną ochronę dla prezesa Legii. Kibice zapowiedzieli jedno - obiecaną oprawę na ten mecz zaprezentują całej Polsce. Przed spotkaniem wystąpiły niemałe problemy przy sprzedaży biletów. Klub pochwalił się kibicom podpisaną umową z Kolporterem, dzięki czemu mieliśmy wejściówki nabywać szybko, łatwo i wygodnie. Z zapowiedzi wyszły nici, ale to chyba nikogo nie zdziwiło. Nieudolność naszych działaczy to normalka.
Na trzy godziny przed meczem pod stadionem zaczynała zbierać się wiara. Kolejki do kas z minuty na minutę wydłużały się. Podobnie te skierowane do bramek wejściowych. Oj, było ciasno. Na szczęście w miarę sprawnie udawało się dostać na stadion (oczywiście jak posiadało się już bilet). Tuż za bramkami stały spacjalne punkty, w których kibice mogli zostawić swoje skrócone CV, licząc, że w przyszłości inny kibic zaoferuje mu pracę. Do tego pomysłu legioniści podchodzili raczej z dystansem, ale chętnych też nie brakowało. "Kto dziś poprowadzi doping? Czy w ogóle będziemy dziś wspierali Legię, czy też 'jedziemy' z działaczami?" - zastanawiali się kibice na trybunie odkrytej. Odpowiedź na to pytanie poznali kilkanaście minut przed pierwszym gwizdkiem, kiedy na gniazdo wszedł nasz wodzirej.
Na trybunach pojawili się również goście. Około 280 osób weszło na łuk od strony kanałku. Poloniści wywiesili jedną flagę "Duma Stolicy" i zaczęli śpiewać. Ich doping nie był jednak zbyt wyraźny. Wszystko przez wrzawę jaka panowała na Żylecie. Niestety, fani gości jak szybko się pojawili, tak też opuścili obiekt. Powodem ich decyzji było niewpuszczenie przez ochronę kilku osób, które znajdowały się pod wpływem alkoholu. Nie nam to oceniać, ale wymówka Polonii do opuszczenia trybun tym razem kiepska. Szkoda, bo zupełnie inaczej dopinguje się, gdy na stadionie znajdują się kibice, z którymi można (choćby w jakimś stopniu) konkurować. No, ale trudno. Dodajmy, że w czasie wychodzenia z sektora polonistów śpiewamy dobrze znaną przyśpiewkę "Zostaw kibica". W sektorze dla gości zostało raptem sześć osób, które przesiedziały całe spotkanie. Legioniści bardzo sympatycznie przyjęli trenera gości, a do niedawna szkoleniowca Legii. Fani z trybuny odkrytej przez chwilę skandowali nazwisko Kubickiego.
Z naszej strony, kilkanaście minut przed pierwszym gwizdkiem sędziego... flagi na kijach powędrowały w górę. "Co się dzieje?" - zastanawiali się kibice z przeciwległej strony stadionu, którzy dopiero zajmowali swoje miejsca. "Czy mój zegarek źle chodzi? Przecież mecz rozpoczyna się dopiero za 15 minut..." - dodawali z niedowierzaniem. Spieszymy z wyjaśnieniem - Wasze zegarki są sprawne. W ten sposób chcieliśmy pokazać coś nowego, dotąd niespotykanego na polskim "rynku". Wśród setek powiewających flag odpalone zostały również race, a na górze trybuny pojawił się stosowny transparent "To tylko rozgrzewka..." Wszystko na kilkanaście minut przed meczem. I wszystko jasne! Na płocie tego dnia zadebiutowały dwa płótna - "Warszawiacy" (nawiązujące do Powstania Warszawskiego i warszawiaków broniących stolicy w 1944 roku) oraz "FooTBall" (niech każdy sam się domyśli do czego nawiązujące ;-)
Tradycyjnie na wyjście piłkarzy na plac gry przygotowana została oprawa. Tym razem hasłem przewodnim była treść transparentu "To trzeba przeżyć, żeby to zrozumieć, żeby w to uwierzyć!". Na trybunie natomiast pojawiła się sektorówka przedstawiająca kibica z wyciągniętą ręką, a na jej końcu odpalone zostały race. Całość dopełniały kolorowe flagi na kijach. Szkoda, że wszystko odbywało się przy pustym niemal sektorze dla przyjezdnych. Ale już nie rozpaczajmy z ich powodu ;-) Z naszej strony trwał bardzo dobry doping. Naprawdę nieźle wychodził nam śpiew. Trzeba zaznaczyć, że prawie przez cały mecz (nie licząc przedmeczowych okrzyków) obyło się bez bluzgów pod adresem lokalnego rywala. Widać, że derby wyzwalały w nas więcej energii, bo w doping angażowali się niemal wszyscy. I to było słychać! "Ole ole, ole ola, i tylko Legia, Legia Warszawa..." - melodyjnie wyśpiewywały wszystkie trybuny. Nasz repertuar był nad wyraz różnorodny. Szkoda, że piłkarze, którzy przyzwyczaili nas do wysokich wygranych w derbach, tym razem grali słabiutko. Na szczęście końcówka pierwszej połowy należała do Legii. W doliczonym czasie pierwszej części gry rzut karny, za rzekomy faul na Poledicy podyktował arbiter z Ciechanowa. Do piłki podszedł Piotr Włodarczyk i ku uciesze 10-ciu tysięcy widzów, wyprowadził nas na prowadzenie! Nareszcie!
Jeszcze w pierwszej połowie zaprezentowaliśmy kolejny pokaz ultras. Tym razem do góry powędrowały transparenty, flagi i pirotechnika. Wszystko po naszym firmowym "odliczaniu". Po przerwie pokazaliśmy jeszcze szarfy w barwach i sektorówkę "Panorama Warszawy". Wraz z ukazaniem się tej ostatniej, na murawę poleciało kilkadziesiąt rac. W ten sposób kibice chcieli pokazać prezesowi Zygo, dyrektorowi Dziewulskiemu i całej reszcie, że "im Legii nikt nie odbierze". Początkowo race fruwające na płytę boiska zostały przyjęte przez Krytą gwizdami, by po chwili z tej samej trybuny niósł się śpiew skierowany do prezesa. Legioniści wyraźnie pokazywali, że państwo policyjne, które chcą wcielić w naszym klubie panowie S. i Z., zupełnie im nie odpowiada. Odnośnie ostatnich zakazów stadionowych kibice odpowiedzieli namową, aby prezes wlepił zakazy dla wszystkich osób zasiadających na Żylecie. Miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie, choć obecnie niczego nie można być pewnym, a absurdalne decyzje dla decydentów są niczym nadzwyczajnym. Szkoda, że zupełnie na bok poszedł doping w tych ostatnich minutach meczu, ale fani najwyraźniej uznali, że tak dłużej być nie może, skoro zdecydowali się na tak drastyczny krok. Oczywiście race lądujące na murawie spowodowały przerwę w grze. Po kilku minutach sędzia postanowił kontynuować zawody. Do samego końca nie wróciła już atmosfera z wcześniejszych 80 minut. Były "jazdy" z Zygo i innymi działaczami, którzy nie mogą liczyć na względy warszawskiej publiczności. Zastanawiać może nas jedynie, jakie będą konsekwencje tych jakże drastycznych kroków. Zapewne niebawem przekonamy się na własnej skórze.
Szkoda, że w takiej, a nie innej atmosferze kończył się najważniejszy mecz tej rundy. Te derby zapamiętamy nie tylko ze względu na brak kibiców gości, ale i z innego powodu...
Frekwencja: 10000
Kibiców gości: 300 (wyszli ze stadionu przed meczem)
Flagi gości: 1
Autor: Bodziach