|
Warszawa - Sobota, 15 października 2005, godz. 18:00 Ekstraklasa - 10. kolejka |
|
Legia Warszawa
- 38' Djoković
- 60' Klatt
- 89' Włodarczyk
|
3 (1) |
|
Wisła Płock
| 0 (0) |
Sędzia: Grzegorz Gilewski (Radom) Widzów: 500 Pełen raport |
|
Żyleta oglądała mecz z Torwaru... |
Nie ma Legii bez Żylety
Były race, był głośny doping. Tyle, że kibice zgromadzili się pod Torwarem i wzdłuż ulicy Łazienkowskiej, a nie na stadionie Wojska Polskiego. Tak właśnie przebiegał protest przeciwko działaczom naszego klubu, którzy kibiców mają za nic. Do protestu przyłączyli się kibice z Płocka, którzy w akcie solidarności na kilka minut opuścili swój sektor. Chyba prezesowi Legii zrzedła mina...
Zeszłoroczny mecz Legii z Wisłą Płock przyciągnął na trybuny 12 tysięcy kibiców. W czasie spotkania panowała wspaniała atmosfera, a na trybunach było głośno i kolorowo. Jak to wszystko się zmienia. W dniu dzisiejszym od rana na ulicy Łazienkowskiej ustawiane były specjalne barierki, które miały odgradzać fanów Legii od stadionu. W ten sposób policja przygotowywała się do zapowiadanego przez kibiców protestu. Na szczęście legioniści nie dali się sprowokować funkcjonariuszom w kaskach i zajęli miejsca po drugiej stronie ulicy. Osoby, które zdecydowały się wejść na stadion, nie były zmuszane do odwrotu. Każdy zrobił to, co uważał za stosowne. O ile na początku spotkania na Krytej zebrało się około 800 kibiców, to po kilkunastu minutach zostało ich zaledwie 500. Pozostali pokazali zarządowi, że mimo zakupionych za niemałe pieniądze karnetów, nie popierają jego działań. O ile spod stadionu niósł się prawdziwy doping, to na stadionie było cicho. Nawet "Mistrzem Polski jest Legia..." trzeba było puścić z kasety...
Pod Torwarem II zebrało się około 2500 fanów. Dopingiem, z naprędce znalezionego gniazda, kierował S. Śpiew kibiców spod znaku czarnej eLki był wcale nie gorszy od tego, jaki prezentujemy na meczach (czyt. na stadionach). Oczywiście oberwało się i to zdrowo przodującej trójce - Zygo, Walter, Dziewulski. Nie brakowało skandowania haseł, aby grupa ITI dała sobie spokój (delikatnie mówiąc). Był też jednak głośny doping dla piłkarzy. Nie chodziło wszak o to, aby naszym grajkom uprzykrzyć życie. Co ciekawe do protestu przyłączyli się goście, którzy skandowali hasło "Nie ma Legii bez Żylety" i... opuścili na kilka minut swój sektor. Brawo! Gdy informacja o zachowaniu płocczan dotarła pod Torwar, podziękowaliśmy Petrze za solidarność. Osoby, które cały mecz spędziły na Krytej nie prowadziły dopingu, więc po murawie niósł się zapewne [pod Torwarem słychać ich nie było] śpiew gości. Wisła zameldowała się w Warszawie w 170 osób i wywiesiła na płocie 8 flag. Ponadto w czasie meczu zaprezentowali sektorówkę z napisem "Wisła Płock", którą podświetlili stroboskopami. Z naszej strony także nie brakowało pirotechniki. Po bramce dla Legii (informacje przekazywali kibice zajmujący najwyższe gałęzie na pobliskich drzewach) odpalonych zostało sześć rac. Zabawa była nie mniejsza od tej, jaką znamy ze stadionu przy Łazienkowskiej. Był dialog pomiędzy dwoma trybunami (w tym przypadku balkonami), była meksykańska fala. Nie widzieliśmy tylko dobrego występu naszych piłkarzy. Nie wiadomo jednak kiedy zobaczymy. Choć PZPN zamknął trybunę odkrytą tylko na jeden mecz, nasi kochani działacze już wymyślają, jak tu ograniczyć ilość widzów na trybunach. Jeśli dzisiejsza frekwencja i atmosfera na trybunach odpowiadała panu Walterowi i jego podwładnym, to nic zapewne nie stoi na przeszkodzie, aby tak było dalej. Kibiców przecież można kupić, prawda?
Po ostatnim gwizdku sędziego główna grupa kibiców przeniosła się pod barierki przy trybunie krytej. Przez moment wydawało się, że może dojść do jakiś zamieszek, ale większość kibiców uspokajała tych bardziej krewkich. W stronę Policji poleciała jedna raca, co spotkało się z natychmiastową reakcją pozostałych "nie rzucajcie, nie rzucajcie." Po meczu Policja przez megafon prosiła kibiców o spokojne rozejście się, po kwadransie fani udali się do domów.
Za tydzień Legia gra wyjazdowe spotkanie w Lubinie. Choć "leśne dziadki" wydały nam zakaz wyjazdowy na najbliższe trzy mecze, należy się spodziewać, że znajdą się niepokorni, którzy na lubińskim gigancie zasiądą. Nasz stosunek do zakazów znają chyba wszyscy. Najważniejsze, że dzisiejszy protest przebiegał spokojnie i prezesi nie bardzo mają co nam zarzucić (a na tę okazję przygotowane były kamery niejednej stacji telewizyjnej). No cóż, media szukające sensacji muszą szukać szczęścia gdzie indziej.
Frekwencja: 500
Kibiców gości: 170
Flagi gości: 8
Autor: Bodziach