|
Zamość - Piątek, 11 listopada 2005, godz. 13:00 Puchar Polski - 1/8 finału |
|
Hetman Zamość
|
0 (0) |
|
Legia Warszawa
- 23' Włodarczyk
- 58' Włodarczyk
- 62' Włodarczyk (k)
- 77' Włodarczyk
| 4 (1) |
Sędzia: Krzysztof Słupik Widzów: 6000 Pełen raport |
|
850 fanów fani Legii wybrało się do Zamościa |
Nikomu nieznani, niezorganizowani
Kibiców Legii miało w Zamościu nie być, bo tak zadecydował PZPN. Kibice Legii, oczywiście, jak potulne baranki przyjęli decyzję Listka z pokorą i rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości spędzili w domach. Bezpośrednią relację z meczu przeprowadzała telewizja Polsat Sport, po co więc ktokolwiek miałby ruszać się z Warszawy na mecz?
Na stadionie Hetmana zgromadziło się ok. 6 tysięcy kibiców, spragnionych meczu ich ulubieńców z najpopularniejszą drużyną w Polsce. Mecz ten zainteresował także nieznaną i niezorganizowaną rzeszę pasjonatów futbolu, którzy zajęli miejsca za bramką (ponad 800 osób - zupełnie przypadkowych, nie mających ze sobą nic wspólnego, nie mających własnego zdania, ślepo popierających działania prezesa PZPN i jego podwładnych). Nie mogli to być kibice Legii, bowiem dzicz, bandyci i narkomani z Łazienkowskiej, nie wytrzymaliby grzecznie 90 minut, a w tej części stadionu było bardzo spokojnie. Na płocie nieznana grupa wywiesiła dwie flagi w barwach narodowych, pokazując że dzień 11 listopada jest ważny dla każdego z nich (co sugerować może, że owa grupa pochodziła z Polski. Specjalny oddział "Stefaniszyn" zapewne bada obecnie sprawę nieznanej grupy - skąd się wzięła i co na nią mamy). Dodajmy, że u żadnej osoby z tej grupy nie stwierdzono emblematu KP Legia.
Słów kilka należy poświęcić gospodarzom. Ci przygotowywali się do meczu należycie. Na koronie stadionu, którego stan faktycznie pozostawiał trochę do życzenia, trwała sprzedaż gadżetów klubowych, popcornu i innych przekąsek. Ochrona wcale nie musiała zajmować miejsc wśród zamojskiego młyna - tu wiedzą, że widok ochroniarzy wcale nie uspokaja fanów, a może mieć wręcz przeciwny skutek. Młyn gospodarzy był tego dnia naprawdę liczny - ok. 500 osób. Fanów Hetmana wspierali kibice Unii Hrubieszów, którzy swoją obecność zaznaczyli również wywieszeniem flagi. Gospodarze prowadzili doping, który był słyszalny na całym obiekcie. Nie zabrakło oczywiście atrakcji ultras - w tym temacie Hetmanowcy sprawdzili się naprawdę nieźle - sporo pirotechniki (Piotr Z. zapewne z bólem serca oglądał te zakazane harce kibiców gospodarzy na antenie Polsatu), malowana sektorówka, flagi na kijach, sektorówka z orzełkiem + transparent "Jeszcze Polska nie zginęła...". Bardzo pozytywne wrażenie, szczególnie jak na ekipę, która na co dzień prezentuje swoje możliwości na trzecioligowym froncie. Głośny śpiew Hetmana nie był jednak tak donośny, jak ten dochodzący zza jednej z bramek. Tam wspomniana wcześniej zupełnie niezorganizowana grupa wznosiła okrzyki na cześć Legii Warszawa. Czy to również zakazane jest w przepisach? Przekonamy się niebawem, przy kolejnym przedłużeniu zakazu wyjazdowego dla stadionowych bandytów! Grupa choć niezorganizowana może również spodziewać się reakcji związku - możemy przypuszczać, że delegat PZPN odnotował nadmierne wyginanie ciała wśród ludzi nieświadomie wspierających piłkarzy gości. To bowiem nie spełniało norm ISO, a towarzyszący mu (wyginaniu) śpiew "Wyginam śmiało ciało, 2-0 MAŁO!" można uznać za wulgarny, chamski i niegodny osoby odwiedzającej stadion piłkarski. Innym zarzutem może być w kilku przypadkach za duża waga niektórych niezorganizowanych kibiców (oj, chyba zbyt dobrze się powodzi, co? Trzeba podnieść ceny biletów i popcornu!). Pod ich ciężarem bowiem łamały się ławki, na których stali. Proponujemy wobec tego przy wejściu na stadion postawić wagę, z której skorzystać musiałby każdy chętny do uczestniczenia w piłkarskim święcie. Jesteśmy święcie przekonani, że sposób ten okazałby się rozwiązaniem na wiele problemów, takich jak nieprawidłowe odżywianie, patologie, czy budowa dróg w Polsce. Czyż nie warto zainwestować w wagi? W PZPN na pewno znalazłby się ktoś obrotny (może Rysio W.?), kto zrobiłby na tym niezły biznes ;-)
Doping za bramką z każdą minutą przybierał na sile i nie zawierał treści wulgarnych, nie licząc przyśpiewek traktujących o PZPN, do których przyłączał się cały stadion. Piłkarzom z eLką na piersi śpiew wyraźnie dodawał skrzydeł, bo grali oni ofensywnie i nawet skutecznie. 4 bramki to całkiem niezła zaliczka przed rewanżem, choć zupełnie nieznających się osób z sektora za bramką, wynik ten nie satysfakcjonował. Dalej wyginali ciało, z okrzykiem, "czwóreczka? mało!". Ku zdumieniu wszystkich niezorientowanych osób, opisywana grupa podziękowała kibicom Hetmana za gościnę. Na szczęście okrzyki te przyjęły w 100% formą niezorganizowanego dopingu... Ufff. Kamień nam z serca spadł, gdy usłyszeliśmy, że osoby te, które w większości przypadków widziały się po raz pierwszy, śpiewały nierówno, bo w innym przypadku groziłoby to zakazem wyjazdowym z serii "do końca świata". Dzięki Bogu kibice Legii w końcu zachowali się tak jak powinni zachować się wszyscy, którym ogranicza się swobody obywatelskie - grzecznie zostali w domciu i nie próbowali w żaden sposób zakłócić zamojskiego spokoju.
Po zakończeniu meczu zaskoczeni postawą kibiców zza bramki piłkarze Legii podbiegli ku tej grupce nieznających się osób, która wyrażała nieśmiałe i niezorganizowane sympatie z Legią i podziękowała im za wsparcie. Wygląda na to, że na linii kibice - piłkarze jest już wszystko wyjaśnione. Teraz czas, aby dogadali się ze sobą kibice z działaczami. Tu może nie być to takie proste, ale pozostaje nam wierzyć, że kiedyś wszystko wróci do normalności.
P.S. Jako, że zakazy PZPN będą nas obowiązywać do końca świata, już chyba nigdy nie obejrzymy wyjazdowego meczu Legii na legalu.
Frekwencja: 6000
Kibiców za bramką: 850
Flagi niezorganizowanej grupy: 0 (2 flagi w barwach narodowych)
Autor: 100% niezorganizowany Bodziach