|
Warszawa - Sobota, 3 grudnia 2005, godz. 16:00 Ekstraklasa - 16. kolejka |
|
Legia Warszawa
- 50' Janczyk
- 80' Sokołowski II
|
2 (0) |
|
Arka Gdynia
| 0 (0) |
Sędzia: Jarosław Żyro (Bydgoszcz) Widzów: 11000 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Dariusz Wdowczyk (trener Legii): Zdawaliśmy sobie sprawę, że mecz tak będzie wyglądał, że to jest walka o pierwszą bramkę. Po jej zdobyciu grało nam się zdecydowanie swobodniej. W pierwszych 45 minutach trudno nam było sobie wypracować czyste sytuacje. Arka Grała defensywnie, tak jak my zagraliśmy z Wisłą Kraków. Trudno było znaleźć miejsce na strzał. Druga połowa od momentu strzelania gola to był dobry mecz. W ogóle uważam, że w naszym wykonaniu mecz był dobry solidny. Graliśmy pewnie w obronie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że będziemy długo przy piłce, że będziemy ją rozgrywali. Jeszcze raz powtórzę - wszystko opierało się na tym, żeby zdobyć bramkę. Mieliśmy sytuacje żeby podwyższyć rezultat, ale nie narzekamy. Zero straconych bramek, dwie zdobyte kilka ładnych akcji – o to chodziło.
Wojciech Wąsikiewicz (trener Arki): Nie będę oceniał spotkania, bo państwo od tego jesteście. Wiedziałem, że będzie tutaj bardzo ciężki mecz, że ta passa sześciu nieprzegranych spotkań może się skończyć i niestety się skończyła. Legia w tej chwili jest najlepiej grającym zespołem w Polsce. Bardzo ciężko się tutaj gra. Szansę widziałem w tym żeby Legia jak najpóźniej bramkę strzeliła. Udało im się to tuż po przerwie. Był to impuls do bardziej ofensywnych akcji i to miało miejsce. Uważam, że w pierwszej połowie graliśmy nieźle – do utraty bramki.
Dawid Janczyk (Legia): Pierwsza połowa to zdecydowanie walka i chyba nic poza tym... Przy golu widziałem, że bramkarz był lekko na lewej stronie bramki. Uderzyłem od razu i udało się. Wiedzieliśmy, że konsekwentna gra z przodu musi przynieść powodzenie i tak też się stało. Przy drugim golu wykazaliśmy się dużym sprytem. Tomek Kiełbowicz zauważył "Burego", który momentalnie odegrał do Sokoła, a ten spokojnie strzelił na 2:0. Nie, nie mam żadnych propozycji z Marsylii (śmiech).
Sebastian Szałachowski (Legia): Gramy chyba coraz lepiej. Co mecz to trzy punkty. Arka przyjechała tutaj się bronić i stąd taka nieciekawa pierwsza połowa. W drugiej połowie mocniej przycisnęliśmy i zdobyliśmy dwa gole. Przy pierwszym golu Dawid zachował się jak rasowy napastnik, od tego momentu było nam znacznie łatwiej. Trochę brakowało mi celności przy strzałach, ale na pewno dalej będę próbować strzałów z dystansu. Z Łęczną musimy także wygrać - musimy liczyć tylko na siebie.
Wojciech Szala: (Legia) Boczni obrońcy mieli dziś więcej zadań ofensywnych niż defensywnych. Wiedzieliśmy, że Arka przyjedzie z jednym napastnikiem. Nie mieliśmy zbyt dużo pracy w obronie, aczkolwiek musieliśmy uważać, bo zdarzają się sytuacje gdy padają przypadkowe bramki i potem musielibyśmy gonić wynik. Odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo, oby tak dalej.
Autor: Fumen, Szmiciu i Woytek