|
Grodzisk Wlkp. - Sobota, 11 marca 2006, godz. 18:00 Ekstraklasa - 19. kolejka |
|
Dyskobolia Grodzisk Wlkp.
|
0 (0) |
|
Legia Warszawa
- 8' Janczyk
- 38' Roger
- 59' Burkhardt
- 71' Janczyk
| 4 (2) |
Sędzia: Mariusz Podgórski (Wrocław) Widzów: 2500 Pełen raport |
|
Wysokie prowadzenie Legii w Grodzisku rozgrzało fanów z Warszawy |
Pogoda nie tylko dla bogaczy
Gdy wyruszaliśmy z Warszawy w kierunku Grodziska, pogoda w stolicy była przyzwoita. Zamiast mrozu były dwa stopnie na plusie, a temperatura sprzyjała przyjemnej podróży. Niestety, po kilkugodzinnej trasie wszystko się zmieniło. Im bliżej było do Wielkopolski, tym chłodniej. Jeden autokar zorganizowany przez SKLW, bez większych problemów podjechał jako pierwszy. Pozostali na miejsce docierali głównie prywatnym transportem - zarówno busami, jak i samochodami. Pod sektorem można było nabyć wejściówki na mecz w cenie 15zł. Fani z Warszawy swój sektor zaczęli zapełniać już na półtorej godziny przed meczem. Początkowo wydawało się, że będzie nas niewielu. Kiedy jednak mecz się rozpoczynał, było nas ponad 200, a kolejni stali w kolejce do wejścia.
Na trybunach znaleźli się także niepełnosprawni kibice Legii, którzy dzięki staraniom SKLW i uprzejmości działaczy Groclinu mogli bez problemu zająć miejsca w sektorze gości. Wyjściu piłkarzy na boisko towarzyszyło małe racowisko z naszej strony, które ubarwiło nasz hymn "Mistrzem Polski jest Legia". Organizatorzy spotkania nie omieszkali poinformować wszem i wobec, że stosowanie środków pirotechnicznych na stadionach jest zabronione. Nie przejmując się zakazami, od początku spotkania dopingowaliśmy naprawdę nieźle. Inna sprawa, że praktycznie nie mieliśmy konkurencji. Szczuny z Landu są wyraźnie w dołku i ich młynek nie był w stanie nam dorównać. Przy okazji poprzednich wizyt mieliśmy okazję obserwować o wiele lepszą prezentację grodziszczan. Kompleks stolicy był aż nadto słyszalny. Głównym punktem repertuaru Dyskoboli były bluzgi pod adresem Legii. Z naszej strony nie było odpowiedzi. Skupialiśmy się wyłącznie na wspieraniu naszego klubu. Szło nieźle. Tym bardziej, że na boisku zawody toczyły się po naszej myśli. Szybko strzelona bramka dodała nam wiary. "Kto mistrzem jest, kto mistrzem jest? Tylko Legia CWKS!" - dochodziły optymistyczne okrzyki z sektora zajmowanego przez warszawską brać. Po kolejnych trafieniach naszych zawodników można było rozpocząć ulubione wyginanie ciała. Po bramce Rogera Guerreiro, strzelec gola sam postanowił zaprezentować nam brazylijskie wyginanie ciała ;) Taniec naszego Canarinios nie mniej efektowny niż strzelona przez niego bramka. W przerwie kolejki ustawiły się do cateringu. Jedni posilali się kiełbaską z grilla, inni rozgrzewali się gorącą herbatą. Przed nami bowiem było jeszcze 45 minut meczu, w czasie którego trzeba było pozdzierać trochę gardła.
Najczęściej intonowanym kawałkiem był oczywiście nasz firmowy wyjazdowy hit - "Jesteśmy zawsze tam". O tym, że fani Legii są niezwykle pomysłowi nie trzeba nikogo przekonywać. Legioniści wpadli na pomysł, aby nie zważając na padający w Grodzisku śnieg i parostopniowy mróz... przywitać wiosnę. Kilkadziesiąt osób ściągnęło kurtki, bluzy i koszulki i prezentując swoje torsy, wyglądali jak morsy ;) "Zima wasza, wiosna nasza" - skandowali legioniści, którym mróz zupełnie niestraszny. "Pogoda jest dla bogaczy, dla niebogaczy są prognozy złe" - śpiewała kiedyś Edyta Geppert. Legioniści doszli jednak do wniosku, że choć nie każdy z nas "śmierdzi groszem", to pogoda będzie z nami! "Zawsze i wszędzie, pogoda dla Legii będzie" - oznajmili stołeczni kibice. Jeśli ktoś z miejscowych kibiców narzekał wcześniej na ziąb, na widok rozebranych warszawian z pewnością przestał narzekać na temperaturę. Wspaniała zabawa trwała do samego końca. Nasi piłkarze urządzili sobie bombardowanie bramki Przyrowskiego, a wynik chyba każdego zadowalał w zupełności. Wyginanie ciała trwało w najlepsze. "W Grodzisku pierwszy dzień wiosny" to kolejna z wiosennych przyśpiewek z naszego repertuaru. Humory dopisywały. Po meczu piłkarze świętowali z nami zdobycie trzech punktów. Niektórzy trochę dziwnie patrzyli się na rozgrzanych fanów, którzy wcale nie spieszyli się z zakładaniem górnej części garderoby.
Po meczu wyjątkowo nie czekaliśmy ani minuty na otwarcie bram. Już kilkanaście minut po ostatnim gwizdku sędziego fani z Warszawy mogli wyruszyć w stronę najpiękniejszego miasta pod słońcem.
Frekwencja: 2500
Kibiców gości: 300
Flagi gości: 9