Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Piątek, 31 marca 2006, godz. 20:00
Ekstraklasa - 22. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 80' Vuković
  • 84' Szałachowski
2 (0)
Herb Pogoń Szczecin Pogoń Szczecin
    0 (0)

    Sędzia: Robert Małek
    Widzów: 12500
    Pełen raport
    12 tysięcy kibiców na Łazienkowskiej - na wejście oprawa z balonów i małych flag

    Grzesznicy

    Mecze Legii z Pogonią od wielu lat nazywane są meczami przyjaźni. Atmosfera podczas nich różni się znacznie od innych spotkań. Wynik w tym przypadku schodzi na dalszy plan, a najważniejsza jest dobra zabawa. A tej nigdy nie brakuje. Po ostatnich dobrych wynikach Legii wiadomo było, że stadion zapełni się po brzegi. Wobec tego, że Pogoń zasiadła z nami na Żylecie, otwarty dla fanów został łuk od kanałku, ten na którym od kilku lat zasiadają fani drużyn przyjezdnych. Brawo dla działaczy! Dzięki temu mecz z Pogonią mogło obejrzeć ponad 12000 kibiców.
    Choć pogoda nie była tego dnia sprzyjająca i ciągle lało (zresztą klimat był zawsze przeciwko nam), na stadionie zjawiła spora rzesza fanów. Większość osób na trybuny weszło tuż przed meczem, licząc że dzięki temu uchroni się przed deszczem. Szkoda, bo wcześniej towarzysko na zmniejszonym boisku zagrali juniorzy Legii i Pogoni (rocznik 1995). Występ młodych graczy został ciepło przyjęty przez kibiców, którzy prowadzili sporadyczny doping, wspierając obie drużyny. Lepsi w tej przyjacielskiej konfrontacji okazali się młodzi legioniści, którzy wygrali 3-0. Po meczu miło było obserwować ogromną radość legijnej młodzieży, która podziękowała fanom za doping. Być może za kilka lat ci sami chłopcy grać będą w pierwszej drużynie Legii.

    Gdy godzina meczu zbliżała się nieuchronnie, niektórzy musieli kończyć przedmeczowe melanże, aby nie przegapić pierwszego gwizdka sędziego. Przed nim nastąpiła minuta ciszy - na kolejny dzień przypadała bowiem rocznica śmierci Papieża Jana Pawła II. Zgromadzony na stadionie tłum milczał przez 60 sekund, po czym odśpiewał hymn narodowy. W tym czasie na płocie Żylety wywieszony został transparent z hasłem: "Ojcze Święty, módl się za grzeszników! Takich jak my!". Wyjściu piłkarzy na boisko towarzyszyła oprawa przygotowana przez Nieznanych Sprawców, na którą składały się małe flagi na kijach, balony oraz sektorówka z herbem, które razem utworzyły napis "TIFO". Warto dodać, że na płocie (Kryta) w czasie meczu, wisiała nowa flaga "Bydgoscy fani Legii".
    Gdy rozpoczął się mecz, ruszył również doping. Niestety, jakoś tak niemrawo. Nasze popisy wokalne stały na poziomie zbliżonym do gry piłkarzy, czyli niskim. Dopingował głównie środkowy sektor trybuny odkrytej oraz fani z Krytej. Brak jednak było synchronizacji i każdy śpiewał "swoje". Szkoda, bo przy takiej frekwencji można było stworzyć atmosferę niesamowitą, a tak piłkarze próbowali "apelować" do kibiców o głośniejszy doping. W przerwie wywieszony został transparent z pozdrowieniami dla naszego wspaniałego kumpla, Pjusa, który tego dnia obchodził urodziny, a nie mógł zasiąść razem z nami. Już niedługo Karol!

    Pewnym przerywnikiem była w drugiej połowie meksykańska fala. Część kibiców skojarzyła ten motyw z pojawieniem się w naszym morzu wieloryba ;). Piłka jednak nie chciała wpaść do bramki naszych przyjaciół ze Szczecina. Inna sprawa, że sama gra piłkarzy stała na żenująco niskim poziomie. 10 minut przed końcem stadion jednak ożył! Bramka "Vuko" została przez wszystkich przyjęta z ulgą. "Myślałem, że znowu będę musiał czekać na gola do 90 minuty. Przecież ja osiwieję, jak oni tak dalej będą strzelać bramki w końcówce!" - ten głos kibica z Żylety wcale nie był odosobniony. Na osłodę cieszyliśmy się z jeszcze jednej bramki, po czym po raz kolejny zaczęliśmy pompować balon, skandując hasła, jakby już Legia była mistrzem. Z drugiej jednak strony lepiej pompować sflaczały balon po bramce, niż przed meczem. Po bramce dla Legii doping w końcu stał na odpowiednim poziomie - zaczął śpiewać cały stadion. Czy nie można tak było wcześniej? Legioniści kilkakrotnie pozdrawiali jeszcze swoich przyjaciół ze Szczecina, bowiem było wiadomo, że ich zespół tego dnia wróci jednak na tarczy.
    Po meczu piłkarze razem z kibicami świętowali zdobycie trzech punktów. Niektórzy przebąkiwali, że z taką grą daleko jednak nie zajedziemy. Przed nami derby Warszawy. O tym, że do prawdziwych derbów brakuje im sporo, nie trzeba nikogo przekonywać. Zapowiada się na to, że po raz kolejny będziemy świadkami farsy, czyli prawie pustego stadionu Polonii, na który nie zostanie wpuszczona spora grupa legionistów. Obyśmy się mylili.

    Frekwencja: 12000
    Kibiców gości: 500

    Doping: 5

    Auror: Bodziach