|
Grodzisk Wielkopolski - Sobota, 5 sierpnia 2006, godz. 20:00 Ekstraklasa - 2. kolejka |
|
Dyskobolia Grodzisk Wlkp.
|
1 (0) |
|
Legia Warszawa
| 1 (1) |
Sędzia: Robert Małek (Katowice) Widzów: 3000 Pełen raport |
|
Na nic zakazy PZPN, 150 kibiców z Warszawy wybrało się w sobotę do Wielkopolski, bo tm grała Legia |
Grodziskie konklawe
O tym, że zakazano nam obecności w Grodzisku dowiedzieliśmy się niedawno. Miała to być kara za nasze zachowanie w Płocku, pod koniec ubiegłego sezonu. Jak wiadomo, zakazy są przez kibiców traktowane z przymrużeniem oka i wiadomo było, że w Grodzisku się pojawimy. W końcu, jesteśmy zawsze tam, gdzie nasza Legia gra... Niewiadomą mogła być liczba warszawiaków w wielkopolskiej miejscowości.
Pogoda w dniu meczu była nijaka. Po drodze trochę pokropiło, było raczej chłodno, ale nikt nie narzekał. Ostatnio witaliśmy w Grodzisku wiosnę, teraz jechaliśmy tam w pełni lata. Po wjeździe do Grodziska, tradycyjnie skierowaliśmy się w kierunku sektora gości. To tu zostawiliśmy nasze pojazdy i zaczęliśmy kombinować, na który sektor wchodzimy. W końcu zapadła decyzja, że zajmiemy miejsca w sektorze E, sąsiadującym z klatką dla gości. Pojawił się obserwator PZPN, który był wyjątkowo życzliwy. Poinformował nas, że nie ma nic przeciwko temu, żebyśmy mecz obejrzeli, ale prosił o niewywieszanie na płocie flag. "Każdy transparent będę musiał odnotować w protokole, a to może oznaczać dla Was przedłużenie zakazu. Oczywiście, możecie dopingować Legię - jestem jak najbardziej za tym" - powiedział obserwator i nasza grupa przystała na ten układ. Problem pojawił się, gdy kasjerki zorientowały się, że wejściówki na E nabywają warszawiacy. Szybciutko wstrzymały sprzedaż biletów na ten sektor. Nie stanowiło to dla nas problemu. Otóż przy wejściu na sektor informowano ochronę, że bilety się skończyły i nie ma możliwości ich nabycia, dzięki czemu, kilkanaście osób weszło na stadion za darmo.
Stadion Dyskobolii nie wypełnił się do ostatniego miejsca, ale widać było spore zainteresowanie meczem wśród miejscowych. W ich młynie wisiał transparent "Choć niewielu nas zostało, takiej wiary nie ma nikt". Hasło bardzo przypominało nam "nielicznych, ale fanatycznych". Wcale nieprzypadkowo. "Szczuny z Landu" wielokrotnie podkreślali, że czują miętę do Polonii. Trzeba przyznać, że grodziszczanie prowadzili doping przez całe spotkanie, niezależnie od wyniku na boisku. Pokazali także kilka skromnych prezentacji ultras - mieli baloniki, flagi na kijach i mini sektorówkę.
My od początku meczu ruszyliśmy z konkretnym dopingiem. "Jesteśmy zawsze tam..." - to nasz znak firmowy i tego się trzymaliśmy także tym razem. Nasz śpiew był całkiem przyzwoity. "Staruch" starał się, aby nikt nie zamulał i przez większość meczu się to udawało. Było kilku "zmęczonych" drogą kibiców, którzy zamiast meczu, liczyli źdźbła trawy pod krzesełkami, ale w większość z naszej 150-cio osobowej grupy prezentowała się bardzo dobrze. Kilka razy pokazaliśmy co sądzimy o PZPN i wydawanych przez nich zakazach. Do przyśpiewek o dziadkach z Miodowej (już niedługo), przyłączyli się gospodarze. Ciekawa okazała się grupka młodych piłkarzy, którzy zasiedli niedaleko nas. Początkowo dopingowali oni na przemian obie strony, ale po przerwie przyłączali się już tylko do śpiewów sławiących Legię. Już od początku meczu jeden z nas zauważył, że z komina na stadionie wydobywa się dym, który to miał oznaczać wybory papieża w wielkopolskim miasteczku.
Po strzelonej przez Grodzisk bramce, miejscowi zaprezentowali... weselną pieśń "Jeszcze jeden". Nasza odpowiedź była szybka i równie "miastowa" - "Niech żyje wolność, wolność i swoboda, niech żyje zabawa i Legia Warszawa...". Po chwili, z racji flokloru na trybunach postanowiliśmy przypomnieć przebój Maryli Rodowicz - "Kolorowe jarmarki". Był wesoło, ale niestety na boisku nie wszystko układało się po naszej myśli. Trzeba było wesprzeć piłkarzy jeszcze głośniejszym dopingiem. Przez kilkanaście ostatnich minut śpiewaliśmy "Legia, Legia Warszawa", co jednak nie pomogło zawodnikom trafić do siatki rywala. Kilka minut przed końcem meczu ktoś przypomniał sobie, że cały czas stoimy w koszulkach... Większości nie trzeba było namawiać i po krótkiej chwili większość sektora gości, już pozbawiona górnej części garderoby, wspierała Legię. Co prawda znaleźli się tacy, którzy mieli pewne opory przed zdjęciem koszulki... Najlepszym rozwiązaniem na takie podejście była reakcja dziewczyny wspomnianego kolegi - "Chcesz, żebym to ja zdjęła koszulkę?".
Przez ostatnich kilka minut nie zdążyliśmy zmarznąć. Niestety nie udało nam się obejrzeć już więcej bramek, a remis w Grodzisku nie najlepiej napawa przed środowym występem w Doniecku. Tak, czy inaczej, nie może mieć to wpływu na naszą frekwencję na Ukrainie. Ci, którzy jeszcze nie zdecydowali się na wyjazd, mają ostatnią szansę.
Frekwencja: 3000
Kibiców gości: 150 (zakaz)
Flagi gości: 0 (zakaz)
Doping Groclinu: 7
Doping Legii: 9
Autor: Bodziach