|
Sanok - Środa, 20 września 2006, godz. 15:00 Puchar Polski - 1/16 finału |
|
Stal Sanok
|
2 (1) |
|
Legia Warszawa
| 1 (0) |
Sędzia: Marek Kowal Widzów: 3000 Pełen raport |
|
Legioniści przeszli zupełnie obok meczu i ponieśli zasłużoną karę - fot. Mishka |
Kompromitacja!
Po tragicznej grze Legia przegrała z trzecioligową Stalą Sanok i odpadła z rozgrywek Pucharu Polski. Przegrać można zawsze, ale porażka w stylu, który prezentowali to żenada. "Czuję się upokorzony przez moich piłkarzy" – mówił po meczu trener Dariusz Wdowczyk. Upokorzeni czują się także kibice, którzy przejechali pół Polski, ale piłkarze nie raczyli im nawet podziękować za doping. Cóż, do niektórych zachowań trzeba po prostu mieć klasę, nie tylko piłkarską.
Legia rozpoczęła mecz w mocno rezerwowym składzie. Na boisku od pierwszej minuty pojawili się Piotr Włodarczyk i Michal Gottwald. Widać, że Wdowczyk wciąż poszukuje optymalnego ustawienia linii ataku. Wystawienie "Włodara" nie było jednak dobrym posunięciem. Napastnik Wojksowych marnował nawet najlepsze sytuacje bramkowe, a skierowanie piłki do bramki przerastało jego możliwości. Do jego poziomu dostosowali się pozostali zawodnicy i kibice mieli wątpliwą przyjemność oglądania antyfutbolu w wykonaniu Legii. "Dałem dziś szansę zagrać rezerwowym, ale to co pokazali to żenada" – narzekał "Wdowiec". Wojskowi liczyli, że gospodarze położą się na murawie na sam dźwięk słowa "Legia". Nic takiego się jednak nie stało. W 37. minucie Stal groźnie skontrowała i było 1-0. Tego nikt, oprócz licznych fanów z Sanoka, nie przewidział.
W przerwie trener Wdowczyk postanowił dokonać gruntownego przemeblowania składu. Na murawie pojawili się Miroslav Radović, Elton Brandao i Roger Guereiro. Jednak obraz gry nie uległ zmianie. Momentami przykro było patrzeć jak mistrz Polski nie potrafi sforsować obrony słabego trzecioligowca. Legia porażała nonszalancją i brakiem pomysłu na skonstruowanie akcji. Z każdą minutą grała też bardziej nerwowo, czując zbliżającą się kompromitację. Ale gdy w 73. minucie Radović strzelił gola, wydawało się, że wszystko wraca na swoje miejsce. Nic bardziej mylnego! Cztery minuty i było już 2-1 po kolejnej kontrze w wykonaniu Stali. Wojskowym zaczęły puszczać nerwy. Grzegorz Bronowicki zaczął szarpać się z Eltonem i tylko interwencja sędziego i innych piłkarzy zapobiegła rękoczynom. Jeszcze tylko w ostatniej minucie Łukasz Surma dwukrotnie nie potrafił kopnąć piłki do bramki w bardo łatwej sytuacji i kompromitacja stała się faktem.
"To co pokazali moi piłkarze dyskwalifikuje ich jako piłkarzy pierwszoligowych" – mówił po meczu załamany Wdowczyk. Jego piłkarze pokazali, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Do tej pory Stal Sanok nie potrafiła wygrać nawet jednego meczu w trzeciej lidze. Nie przeszkodziło to jej ograć mistrza Polski. "Odwaga i ambicja, to był klucz do zwycięstwa" – mówił trener gospodarzy Ryszard Federkiewicz. Legia nie zagrała ani odważnie, ani ambitnie – zagrała tragicznie. Stali gratulujemy zaś awansu.
Autor: Tomek Janus