|
Warszawa - Sobota, 21 października 2006, godz. 18:00 Ekstraklasa - 11. kolejka |
|
Legia Warszawa
- 3' Janczyk
- 32' Choto
- 55' Szałachowski
- 88' Junior
- 90+1' Elton
|
5 (2) |
|
Górnik Łęczna
| 0 (0) |
Sędzia: Adam Kajzer Widzów: 8000 Pełen raport |
|
Ultraprotest trwa - po raz kolejny na Łazienkowskiej pojawiły się race, które publiczność nagrodziła gromkimi brawami - fot. Mishka |
Ultras - szukanie sensu
W jesienną pogodną sobotę nasi piłkarze mieli rozegrać kolejne ligowe spotkanie przed własną publicznością. Zainteresowanie tym spotkaniem nie było może tak duże, jak przy okazji pojedynku z Wisłą, ale w dniu meczu długie kolejki ustawiły się do kas. Na trybunach nie było może rekordu, ale 8 tysięcy widzów na meczu z ostatnim zespołem tabeli to wynik, jaki można było przewidywać. Ani przesadnie dużo, ani przeraźliwie mało.
Co ciekawe nasi piłkarze jeszcze nigdy nie zdołali pokonać przed własną publicznością drużyny z Lubelszczyzny. Wierzyliśmy, że w końcu nastąpi ten pierwszy raz. Goście przyjechali do Warszawy odpowiednio wcześniej i na trybuny zaczęli wchodzić sporo przed meczem. Liczba Górnika była podobna do dotychczasowych ich wizyt w stolicy. Tym razem pod zegarem zasiadło ok. 100 fanów z Łęcznej, którzy swój płot przyozdobili dwoma dużymi i czterema mniejszymi flagami. Ze sobą przywieźli różne elementy oprawy oraz sporo zapału do dopingu. Choć na kibicowskiej mapie Górnicy znaczą na razie niewiele, po raz czwarty w Warszawie zaprezentowali się bardzo przyzwoicie.
Przed wejściem na trybuny fundusze na kolejne oprawy zbierali Nieznani Sprawcy. To, jak będą prezentowały się nasze oprawy na kolejnych meczach zależy od każdego z nas. Większość fanów nie zastanawiała się długo i tylko widząc zielone puszki z napisem "Zbiórka na oprawę", sięgała do portfela. Przed meczem głównym tematem rozmów był ewentualny powrót do drużyny Piotra Włodarczyka. "Przed Wdowczykiem trudna decyzja - albo straci w oczach piłkarzy przyznając się do błędu... albo będzie szedł w zaparte, że z naszym atakiem wszystko w porządku" - komentowali fani. Nie brakowało również głosów w sprawie Pucharu Ekstraklasy, który trochę nas zaskoczył. "Bez sensu te rozgrywki. Nie dość, że będzie zimno, to te rozgrywki nie mają i nie będą nigdy miały żadnego prestiżu" - słyszeliśmy głównie nieprzychylne temu pomysłowi komentarze. Przed rozpoczęciem zawodów z głośników usłyszeliśmy "Sen o Warszawie", który zgodnie z tradycją wykonali kibice zgromadzeni na stadioni. Kilka minut później rozpoczął się mecz... I to rozpoczął się po naszej myśli! Zaledwie 3 minut potrzebowaliśmy do objęcia prowadzenia. To wprowadziło wszystkich w dobry nastrój. Szkoda tylko, że poza młynem, mało kto aktywnie włączał się do dopingu.
Pierwsza oprawa przygotowana przez fanów przedstawiała postać piłkarza bez głowy. Dopełnieniem był transparent o treści: "Czasem zastanawiamy się, czy to wszystko ma sens". Było to nawiązanie do słabej gry piłkarzy w tej rundzie. Po chwili w tym samym miejscu pojawiła się sektorówka z kibicem z głową na swoim miejscu, który w ręku trzymał odpaloną racę (ewentualne kary prosimy kierować właśnie do kibica z sektorówki!), a wokół zrobiło się kolorowo - pojawiły się flagi na kijach oraz race. Zmiana wyglądu trybun została odpowiednio skomentowana na naszym płocie, gdzie pojawił się kolejny transparent, który był kontynuacją "szukania sensu". "Na szczęście mamy ruch ultras" - głosił transparent. I chyba cały stadion podobnie uważał, bowiem Kryta przyjęła tę oprawę oklaskami. W temacie ultras również przyjezdni nie zamierzali odstawiać od krajowych trendów i przygotowali się solidnie. Ze sobą mieli flagi na kijach, baloniki i folie aluminiowe. Całkiem pokaźny "arsenał" jak na mecz wyjazdowy. Do tego, mimo niekorzystnego wyniku swojej drużyny, dopingowali swój zespół do końca. Hasło z flagi "W Górnik wierzymy" jednak do czegoś zobowiązuje. Czy wobec słabej postawy swoich zawodników w lidze, będzie to nasza ostatnia konfrontacja w lidze? Oby nie, bowiem wyprawy do Łęcznej wydają się nam bardzo przyjemnym wyjazdem, z którego niechętnie byśmy rezygnowali.
To tylko nasza wola, na boisku piłkarze z eLką na piersi byli jednak bezlitośni dla swoich przeciwników. Nie da się ukryć, że aplikując im pięć bramek, nie pozostawili rywalom złudzeń, kto jest lepszy. W drugiej połowie kibice kontynuowali rozpoczęty przed tygodniem ogólnopolski protest przeciwko zakazowi odpalania pirotechniki. "Precz z zakazem! RACE są bezpieczne, pokazujemy to razem" - brzmiało hasło, nad którym odpalonych zostało kilkanaście rac. W tej chwili trudno przewidzieć, jak na całą akcję kibiców odpowie organizator rozgrywek. Po pierwszej kolejce kluby, na których stadionach pojawiło się piro, ukarał karami pieniężnymi. Fanów zaś zaproszono do dyskusji... po zakończeniu rundy jesiennej. Wydaje się więc, że do tego czasu nie pozostanie nam nic innego jak kolekcjonowanie kwitków za kolejne kary nakładane przez Ekstraklasę. Kibice bowiem nie zamierzają dać za wygraną, o czym informowali już na stronie protestu - www.ultraprotest.pl. Protest trwa do momentu zezwolenia na odpalanie pirotechniki na stadionach. Pojawiła się również przyśpiewka traktująca o prezesie PZPN - "Jak Listkiewicz będzie w pace, na stadiony wrócą race".
Po wygranym meczu kibice z uśmiechem na ustach opuszczali trybuny. Podwójnie szczęśliwy był również młody kibic Legii, Kacperek, który w przerwie, ku uciesze zgromadzonej publiczności oraz samych uczestników konkursu, wygrał koszulkę Legii. Za tydzień kolejny wyjazd z rodzaju tych zakazanych. Szanse na to, że pojawimy się w Łodzi ocenić dziś można 50 na 50.
Frekwencja: 8.000
Kibiców gości: 100
Flagi gości: 6
Doping Legii: 5,5
Doping Górnika: 6
Autor: Bodziach