|
Warszawa - Piątek, 10 listopada 2006, godz. 19:00 Ekstraklasa - 14. kolejka |
|
Legia Warszawa
|
2 (1) |
|
Odra Wodzisław
| 0 (0) |
Sędzia: Mariusz Podgórski Widzów: 9165 Pełen raport |
|
Piłkarze Legii cieszą się po drugiej bramce, którą na spółkę zdobyli Burkhardt i Radović - fot. Mishka |
Wypowiedzi pomeczowe
Dariusz Wdowczyk (trener Legii): Mogę powiedzieć, że cieszą nas 3 punkty, że zagraliśmy bez straty bramki i udało nam się wykorzystać okazje i zdobyć dwa gole. Jednak muszę przyznać, że postawa moich podopiecznych w tym spotkaniu bardzo mnie denerwowała. Ta indolencja strzelecka, te niewykorzystane sytuacje. Zamiast wygrać w tej potyczce wysoko, zwyciężamy zaledwie 2-0.
Marcin Bochynek (trener Odry): Przede wszystkim muszę pogratulować Legii, bo była drużyną lepszą. Przegraliśmy 0-2 i na pewno nie przynieśliśmy wstydu. W drugiej części meczu zaprezentowaliśmy się z dobrej strony. W pierwszej połowie było gorzej, bo moi piłkarze się chyba przestraszyli, bo to rywalem była przecież Legia. Drugie 45 minut mogło się podobać. Cóż mogę więcej powiedzieć. Jak się przegrywa to się dużo nie mówi.
Łukasz Fabiański (Legia Warszawa): Na pewno moja dyspozycja nie była najlepsza. Mogło to wynikać ze zmęczenia, bo grałem nie tylko w lidze, ale też i w pucharach, była reprezentacja. Nie miałem przerwy po sezonie. Musiałem odpocząć od tego rytmu meczowego, pozbierać, żeby we mnie wstąpiła nowa siła. To był dla mnie pierwszy mecz na zero z tyłu w ligowych rozgrywkach, a mamy już przedostatnią kolejkę. Fakt, że puszczałem gole, nie działał na mnie zbyt dobrze. Teraz czuję, że wszystko dało pozytywny skutek. A co do samego meczu... Ta akcja z 85 minuty. Akcja jak akcja, normalny strzał, rzuciłem się, nie widzę w tym nic dziwnego.
Łukasz Surma (Legia Warszawa): Gralibyśmy na luzie, gdyby do przerwy było co najmniej 2-0, a tak musieliśmy cały czas być na baczności. Odra próbowała atakować w drugiej połowie. Szkoda, że wcześniej nie udało się wykorzystać okazji, bo spokojnie wygralibyśmy dużo wyżej. Cóż, takie mecze się zdarzają. Z Łęczną mieliśmy tyle samo sytuacji co z Odrą, a wtedy skończyło się na 5-0. Cieszy 2-0 i fakt, że póki co jesteśmy liderem.
Wojciech Szala (Legia Warszawa): Powinniśmy wygrać zdecydowanie wyżej, ale mogliśmy też sami stracić bramki Sam włączałem się dziś do akcji ofensywnych, ale zawsze staram się to robić jeżeli gra przeciwników na to pozwala. Może jak na obrońcę to nawet za często zapędzam się pod bramkę rywali. Jeżeli jednak przynosi to dobre rezultaty to nadal będę tak robił. W obronie coraz pewniej grają Dick i Choto. Bocznym obrońcom dodaje to dużej pewności i w sytuacjach pod naszą bramką nie paraliżuje nas strach. Obrona jest stabilna i zgrana. W ostatnich pięciu meczach straciliśmy tylko dwie bramki i to bardzo nieszczęśliwie. Taka sytuacja powoduje, że nie tylko my, ale i cała drużyna gra dużo pewniej. Mogłem dziś strzelić gola, ale nie żałuję, że nie wpisałem się na listę strzelców, bo dla mnie najważniejsza jest wygrana drużyny. Zobaczyłem lepiej ustawionych kolegów i zdecydowałem się podać do nich.
Marcin Burkhardt (Legia Warszawa): Drugą bramkę trzeba przypisać Radovićowi. Wiadomo, że piłka i tak wpadła by do bramki, ale „Rado” jest tak szybki, że ją dogonił przed linią bramkową. Chyba powinienem mieć do niego pretensje, ale całą sprawę obróciliśmy w żart (śmiech). Nieważne kto strzela, ważne, że piłka ląduje w siatce. Taki jest nasz wspólny cel i do niego dążymy. Po mojej kontuzji nie ma już śladu i teraz to od trenera zależy czy będę wychodził w podstawowym składzie. Czuję się na siłach by grać 90. minut. Widać takie są założenia taktyczne trenera i muszę się z nimi pogodzić.
Aleksandar Vuković (Legia Warszawa): Początek sezonu był słaby w naszym wykonaniu. Po porażkach w europejskich pucharach dopadł nas kryzys psychiczny. W konsekwencji zaczęliśmy słabiej grać w lidze. Na szczęście już się odbudowaliśmy i jest dużo lepiej. Żałuję, że złapałem dziś żółtą kartkę. Choć nie za bardzo wiem za co ją dostałem. Większą szkodę wyrządziłem murawie niż zawodnikowi Odry. Może to jakiś ekolog (śmiech)? Na szczęście były to dopiero trzeci kartonik i w Lubinie będę mógł zagrać. Po pierwszej połowie powinniśmy prowadzić pięcioma bramkami. Niestety zagraliśmy bardzo nieskuteczni.
Piotr Włodarczyk (Legia Warszawa): Swój występ oceniam nieźle, choć ma do siebie pretensję za zmarnowaną sytuację w ostatnich minutach. Jestem zły za tą akcję, bo mógł być piękny powrót. Może trema mnie zjadła? W końcu od dwóch miesięcy nie grałem przed taką publicznością. Ale po moim podaniu padła druga bramka, więc nie jest aż tak źle. Szczególnie cieszę się z gorącego przywitania jakie zgotowali mi fani. Muszę się przyznać, że nie spodziewałem się tego. Serdecznie im dziękuję. Jeżeli chodzi o mój powrót do drużyny to wszystko rozstrzygnęło się we wtorek. Wtedy odbyło się spotkanie z zarządem. Rozmawialiśmy, mam nadal ważny kontrakt i gram nadal – taka była decyzja. Jeszcze nie wiem co dalej ze mną będzie. Został jeszcze jeden mecz i na razie myślę o nim. Nie wycofałem jeszcze sprawy z Wydziału Dyscypliny, bo nie doszliśmy do ostatecznego porozumienia. Mamy na to czas do wtorku i powinniśmy się jakoś dogadać. Nie chciałem dziś niczego udowadniać trenerowi. Gram dla siebie i dla kibiców i zawsze robię to najlepiej jak potrafię.
Dawid Janczyk (Legia Warszawa): Nadal brakuje mi skuteczności. Stwarzam sobie dogodne okazje strzeleckie, ale za często je marnuję. Nawet dziś nie potrafiłem wykorzystać dobrych okazji. Muszę pracować, żeby to poprawić. Czasami brakuje mi w czasie meczu koncentracji. Nie powinno to mieć miejsca, bo jestem młody i muszę być skoncentrowany. Słyszałem, że Artur Boruc korzystał z porad psychologa. Zastanawiam się czy sam nie powinienem się zdecydować na taką pomoc. Jeżeli miało by to przynieść skutki to czemu nie. na razie potrzebuję jednak czasu i spokoju. Wtedy skuteczność też powinna przyjść.
Autor: Fumen i Tomek Janus