|
Lubin - Sobota, 18 listopada 2006, godz. 18:15 Ekstraklasa - 15. kolejka |
|
Zagłębie Lubin
|
1 (1) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Hubert Siejewicz Widzów: 10000 Pełen raport |
|
Łukasz Mierzejewski rozegrał bardzo dobre spotkanie - fot. Mishka |
Wypowiedzi pomeczowe
Dariusz Wdowczyk (trener Legii): Przegraliśmy spotkanie, którego nie powinniśmy przegrać, ale w 20 minut przebiegliśmy więcej niż w 70 minut. Gdybyśmy wyszli z takim nastawieniem od początku to moglibyśmy powalczyć. Kuriozalna bramka do szatni. Nie graliśmy dobrze od początku spotkania. Mecz miał się potoczyć zupełnie inaczej. Zabrakło nam agresji i charakteru. Tutaj z tym zespołem zawsze grało się bardzo trudno i wiedzieliśmy że nie będzie łatwo o 3 punkty, ale dziś oddaliśmy je na własne życzenie. 3/4 meczu przespaliśmy. Nie byliśmy wystarczająco blisko przeciwnika gdy ten był przy piłce. Na koniec rundy żałujemy, że nie udało nam się tutaj zdobyć choć punktu. Zagłębie też atakowało i miało swoje okazje. Zasłużone zwycięstwo gospodarzy - gratuluję. Przed meczem ćwiczyliśmy ten wariant rozegrania piłki. Chcieliśmy wciągnąć zagłębie na własną połowę i dlatego zdecydowałem się na wprowadzenie Juniora i Kiełbowicza. Nasz kontratak nie wyglądał tak, jak byśmy chcieli. Za mało zawodników włączało się w akcje ofensywne. Roger w ostatnich spotkaniach nie błyszczał. Swoją szansę otrzymał Tomasz Kiełbowicz. Zagłębie jest zespołem, który nie daje sobie narzucić czyjegoś stylu gry. W pierwszej połowie zabrakło nam przebicia w środku boiska. Graliśmy do tyłu i na boki, dlatego wprowadziłem Marcina Burkhardta i dlatego też po przerwie zagrał Janczyk. Ostatnie 15 minut zagraliśmy trójką napastników, zaryzykowaliśmy, mieliśmy sporą przewagę ale nic z niej nie wynikło.
Czesław Michniewicz (trener Zagłębia): Gdy przyjeżdża Legia to jest faworytem. Ostatnio Legia grała dobrze, nie traciła goli. Żeby wygrać z Legią nie można nastawić się na wybijankę, bo Legia jest w stanie każdy zespół zepchnąć do defensywy i to wykorzystać. Po tym jak zdobyliśmy, trochę przypadkową, bramkę grało nam się lepiej. Długo utrzymywaliśmy się przy piłce. Podchodziliśmy pod pole karne Legii, atakowaliśmy Fabiańskiego i utrudnialiśmy mu wybijanie piłki spoza szesnastki. Żeby wygrać z Legią trzeba się napracować jak nigdy. Chłopcy zagrali na 100% swoich możliwości. Wyróżnię Łukasza Piszczka, ale wszyscy zagrali dobrze. Sędzia nie miał łatwego spotkania. Uważam, że sędzia słusznie pokazał żółtą kartkę Fabiańskiemu i nie mam pretensji, że nie było czerwonej.
Piotr Włodarczyk (Legia Warszawa): Dobrze mi się dziś grało, ale wolałbym zagrać od pierwszej minuty. Miałem dziś parę sytuacji. Coś się działo pod bramką lubinian, ale co z tego skoro wracamy do Warszawy bez zdobyczy punktowej. Graliśmy za spokojnie i przez to nie utrzymywaliśmy się przy piłce. W pierwszej połowie oprócz jednej akcji Sebastiana Szałachowskiego praktycznie nie zagroziliśmy bramce Zagłębia. Na dodatek dostaliśmy ramkę do szatni i dopiero w drugiej połowie to my zaczęliśmy nakręcać tempo. Sędzia powinien podyktować rzut karny, bo byłem popychany w polu karnym. Uniemożliwiło mi to dojście do piłki. Czy zagram wiosną w Legii? Trudno mi coś o tym powiedzieć na dziś. Na pewno będę prowadził rozmowy na ten temat z trenerem i zarządem. Nie po to w końcu wróciłem do Legii by znów odchodzić.
Dawid Janczyk (Legia Warszawa): Przespaliśmy pierwsze 25. minut. Zagraliśmy pasywnie jakbyśmy byli ospali. Później nasza gra wyglądała już lepiej. W drugiej połowie nie mieliśmy już wyboru i musieliśmy zaatakować. Mieliśmy kilka dogodnych sytuacji, ale niestety ich nie wykorzystaliśmy. Gdybyśmy zagrali cały mecz tak jak ostatnie 25. minut to my cieszylibyśmy się z wygranej. Druga połowa była już zdecydowanie lepsza w naszym wykonaniu. Wszedł Marcin Burkhardt, który rozruszał grę. Uważam, że zagrałem dziś w miarę przyzwoicie. Miałem kilka okazji i szkoda, że żadnej z nich nie zamieniłem na bramkę. Szczególnie szkoda tej po podaniu Piotrka Włodarczyka. Piłka uciekała w stronę bramki i dotknąłem ją tylko końcami palców. Może trzeba było podawać do boku, albo poszukać karnego? Strzeliłem jednak tak jak pozwoliła sytuacja. Początek rundy nie był dobry w naszym wykonaniu. Przegrywaliśmy, remisowaliśmy i traciliśmy dużo punktów. Na szczęście potem złapaliśmy wiatr w żagle i przyszła seria zwycięstw. Szkoda, że dziś ją zakończyliśmy, ale liczę, że wiosnę zaczniemy od mocnego uderzenia.
Łukasz Fabiański (Legia Warszawa): Po starciu z Łukaszem Mierzejewskim trybuny były mi bardzo nieprzychylne. Wybiegłem do piłki, bo chciałem ubiec napastnika Zagłębia i zdążyć wybić piłkę. Była to sytuacja stykowa. On mnie uprzedził, ale z mojej strony nie było premedytacji czy też złośliwości. Nieraz jest tak, że nie ma się szansy na wybicie piłki i wtedy idzie się na faul. Jednak to nie była taka sytuacja. Atakowałem piłkę, ale napastnik zdążył ją dziubnąć i tak wyszło. Co do straconej bramki to była ona bardzo przypadkowa. Wyprowadzamy kontrę i nagle piłka znajduje się 7. metrów przed moją bramką. Chałbiński wykorzystał to i było 1:0. Szkoda tej bramki tym bardziej, że to była ostatnia akcja przed przerwą. Bramka do szatni nigdy nie działa mobilizująco. Szkoda, że nie kończymy rundy z tą samą liczbą punktów co lider. Na wiosnę jest jednak jeszcze 15. spotkań by zdobyć punkty i obronić mistrzostwo. Czy wiosną nadal będę grał w Legii? Przemilczę to pytanie.
Grzegorz Bronowicki (Legia Warszawa): Zagraliśmy słabsze spotkanie i Zagłębie zasłużenie wygrało. Główną przyczyną było to, że nie byliśmy do końca drużyną. Nie tworzyliśmy tej ekipy, która wygrywała w pięciu ostatnich meczach. Nie byliśmy tak waleczni i zdeterminowani. W drugiej połowie daliśmy z siebie więcej, walczyliśmy, ale było to za mało na Zagłębie. Początek rundy w naszym wykonaniu to katastrofa. Później było lepiej, a nawet bardzo dobrze. Zwyciężaliśmy, graliśmy nieźle, może nie pięknie, ale skutecznie. Na zakończenie, tak jak rok temu, przydarza nam się taka wpadka.
Autor: Woytek, Tomek Janus i Mishka