Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 24 lutego 2007, godz. 19:30
Puchar Ligi - Grupa C
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 3' Janczyk
  • 61' Janczyk
2 (1)
Herb ŁKS Łódź ŁKS Łódź
    0 (0)

    Sędzia: Tomasz Mikulski (Lublin)
    Widzów: 6500
    Pełen raport
    Zamiast dopingować, kibice woleli rzucać śnieżkami... - fot. Mishka

    Logo dla nikogo, wiosna niczyja?

    Po długich 83 dniach oczekiwania, piłkarze Legii ponownie zagrali w oficjalnym meczu. Na Łazienkowskiej nie było jednak tłumów, jakich można było się spodziewać. Niestety spotkanie zupełnie odpuścili sobie również goście z Łodzi, którzy do stolicy przyjechali w... kilkanaście osób.

    Chłód panujący od paru dni w Warszawie z pewnością miał negatywny wpływ na zainteresowanie kibiców meczem. Choć jeszcze na spotkanie z ŁKS ceny biletów były przyzwoite, to informacja o podwyżce cen wejściówek oraz o planach zmiany herbu Legii spowodowały, że kibice jakby mniej zainteresowani byli przybyciem na mecz. Przed spotkaniem na parkingu pod Torwarem fani zbierali dary dla warszawskich domów dziecka. Ta szczytna inicjatywa spotkała się ze sporym odzewem kibiców, którzy przynieśli naprawdę sporo prezentów dla dzieciaków. Brawo!

    Pod kasami panował tłok - sporo osób bilety nabywało w ostatniej chwili. Do bramek wejściowych nie gromadziło się już tyle osób, dzięki czemu wchodzenie na stadion szło sprawnie. Niektórzy pierwsze kroki kierowali w stronę cateringu, gdzie za 3 złote nabyć mogli herbatę (nie zawsze gorącą). Na trybunach niestety nie było tłoczno - właściwie każda z części stadionu prezentowała się mało okazale. Czas pozostały do rozpoczęcia meczu (który opóźnił się o 10 minut z powodu transmisji telewizyjnej), legioniści urozmaicali sobie rzucając śnieżkami w ochroniarza, który paradował na środku odkrytej. Kilka obfitych serii spowodowało, że ubrany w żółtą kurtkę ochroniarz przemieścił się do boku.
    Kibice od samego początku dawali do zrozumienia działaczom, że nie godzą się na zmianę "świętego znaku". Logo zaproponowane przez działaczy jest nie do zaakceptowania przez fanów, czemu dawali wyraz skandując hasło "Dla nikogo - nowe logo" oraz inne, bardziej wulgarne - skierowane do jednego z właścicieli ITI, Mariusza Waltera.

    W końcu na boisko wybiegli piłkarze - ci z eLką na piersi zostali przywitani owacyjnie, zaś drużyna gości nie mogła liczyć na miłe przyjęcie. Nawet fani ŁKS-u nie byli w stanie zaakcentować pojawienia się swojej drużyny na murawie, bowiem na trybunach zebrało się zaledwie kilkunastu łodzian. Kiepska frekwencja gości, mimo zapowiedzi Igora Sypniewskiego, który zapowiadał 3,5 tys osób z miasta Łodzi, nie podziałała mobilizująco na legionistów. Po szybko strzelonej przez nasz zespół bramce, na Żylecie odpalona została raca. Był to jedyny akcent ultras tego wieczoru. Niestety również w innych aspektach kibicowskich nie zachwyciliśmy.

    Śpiewał niestety głównie środkowy sektor, który właściwie nie milkł. Pozostali natomiast rzadko włączali się do śpiewu, który przez to słyszany był kiepsko. Po zimowych treningach wokalnych nie słychać było jakichś specjalnych efektów. Jak tak dalej pójdzie, to hasło "Wiosna nasza" pozostanie jedynie naszym niespełnionym życzeniem. Liczymy jednak na to, że fani Legii obudzą się z letargu i już niebawem pokażą na co ich naprawdę stać. Z dopingiem zaprezentowanym w sobotni wieczór nie mamy szans rywalizować z kibicowską czołówką. Wielka szkoda, że kibice siedzący na Krytej tak rzadko włączali się dziś do śpiewu. Kibice z odkrytej zachęcali ich kilka razy do wspólnych śpiewów, ale to było za mało.

    Fani najdłużej śpiewali pieśń "Legia gol alle alle", ale i jej wykonanie bywało już w przeszłości o wiele lepsze. W czasie meczu kilka razy oberwało się zawodnikowi Łódzkiego Klubu Sportowego, Tomaszowi Hajto, któremu wypominano spowodowany niedawno wypadek. Wejście na boisko Bartłomieja Grzelaka spowodowało, że kibice "zadedykowali" parę pieśni Widzewowi. Szkoda, że ten mecz zapamiętamy bardziej dzięki dwóm bramkom Janczyka, czy awarii tablicy świetlnej, niż naszemu dobremu dopingowi. Miejmy nadzieję, że już niebawem w Warszawie zaświeci słońce, co skłoni kibiców do większej aktywności. Zgodnie z prognozami pogody, w przyszłym tygodniu powinno być już cieplej. Liczymy więc na dwa dobre wyjazdy - do Płocka i Krakowa.

    Frekwencja: 6500
    Kibiców gości: 19
    Flagi gości: 0

    Doping Legii: 5
    Doping gości: 0

    Autor: Bodziach