Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Wtorek, 28 listopada 2006, godz. 19:00
Sparing - mecz towarzyski
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 10' Boya
  • 36' Chinyama
2 (2)
Herb Zagłębie Sosnowiec Zagłębie Sosnowiec
  • 5' Wróbel
1 (1)

Sędzia: Marcin Wróbel
Widzów: 6000
Pełen raport
Kibice z Sosnowca licznie stawili się w Warszawie - fot. Mishka

Legia i Zagłębie, Zagłębie i Legia...

Spotkaniem przyjaźni pomiędzy Legią i Zagłębiem Sosnowiec, oficjalnie zakończyliśmy obchody 90-lecia naszego klubu. Drugim powodem do organizacji tego spotkania była jeszcze bardziej okazała - setna rocznica powstania sosnowieckiego klubu. Na trybunach zebrało się dwukrotnie więcej osób, niż na ostatnim meczu w Pucharze Ekstraklasy. Przyjaciele z Sosnowca zasiedli razem z nami na odkrytej.

Kibice na stadion zaczęli przychodzić już przed 17. Na tę bowiem godzinę zaplanowane było spotkanie oldboyów obu klubów. Co prawda trybuny nie wyglądały może wówczas najlepiej, ale wpływ na to miała zarówno wczesna pora, jak i słaba widoczność. Kibice zgromadzeni na Żylecie nie widzieli bowiem swoich kolegów z Krytej. Mgła była na tyle gęsta, że prawdopodobnie, gdyby było to spotkanie o stawkę, nie doszłoby do skutku. Mecz piłkarzy, którzy mają już trochę lat na karku prowadzone było w wolnym tempie, a urozmaicać je starał się Wojtek Hadaj, często opowiadając zabawne anegdotki. Również trybuna odkryta przyłączyła się do żartów. "Darek, biegaj! Edsona strofujesz, a sam spacerkiem przemykasz prawą stroną" - krzyknął jeden z kibiców. Podziałało. Po chwili "Wdowiec" żwawo gnał do piłki, zbierając porcję braw. Na trybunach słychać było śpiewy sławiące oba kluby. Choć jeszcze nie dotarła główna ekipa Zagłębia, cały stadion śpiewał równo "Legia i Zagłębie, Zagłębie i Legia...". Na boisku przeważali goście, jednak po rzucie karnym Koseckiego stan meczu (którego wynik nie miał żadnego znaczenia) został wyrównany. "Roman, Roman - e-ro-toman" - fani przypominali, że są w dobrym nastroju. Romek też uśmiechnął się pod nosem. Zamiast na poczynaniach na boisku, osoby zebrane na stadionie skupiły się na rozmowach z przyjaciółmi, których nie widujemy na co dzień. Mętny wzrok oznaczał, że oblewanie zgody rozpoczęte zostało parę godzin wcześniej.

Po zakończeniu spotkania oldboyów miała miejsce miła uroczystość - klub wręczył zasłużonym legionistom medale i statuetki na 90-lecie klubu. Szkoda tylko, że lista nieobecnych była bardzo długa... W końcu na sektor "L" dotarli sosnowiczanie, na płocie pojawiły się kolejne flagi naszych przyjaciół. Atmosfera była wyśmienita. "Szkoda tylko, że nic nie widać" - mówili fani, którzy nie mieli szans dojrzeć co dzieje się po drugiej stronie boiska. Z tego właśnie powodu, oprawa przygotowana przez Nieznanych Sprawców - malowana sektorówka warszawsko-sosnowiecka była niewidoczna dla Krytej. Jedynie szelest folii aluminiowych i błysk kilku stroboskopów nieśmiało przebijały się na drugą stronę murawy. Niestety okazało się, że Zagłębie ma problemy ze sprawnym wejściem na obiekt. "Wpuśćcie Zagłębie" - zdecydowanie zareagowała Żyleta. Po chwili ochrona stojąca przy bramkach wejściowych ustąpiła i wszyscy chętni mogli szybko i sprawnie dostać się na stadion. Trudno dokładnie oszacować przyjezdnych, bowiem ci wymieszali się z legionistami i zajęli wszystkie możliwe sektory. Liczba 350 chyba będzie najbliższa prawdy.

Kibice Zagłębia dosyć ostro potraktowali swojego dyrektowa sportowego, Wojeciecha Rudego. Wulgarne okrzyki pod jego adresem oznaczały, że kibice nie lubią, gdy ktoś coś im obiecuje i nie wywiązuje się z danego słowa. "Nasz zarządzie łaskawy, gdzie ten spec do Warszawy" - transparent tej treści pojawił się po przerwie obok płócien Zagłębia. Przypomnijmy, że wspomniany Rudy obiecał kibicom darmowy przejazd pociągiem na mecz przyjaźni. I słowa nie dotrzymał. Na boisku trwał mecz, który prawie nikogo nie interesował. Wszyscy skupili się na tworzeniu niesamowitej atmosfery. Obie grupy śpiewały pieśni o obu klubach. Było fantastycznie. Szkoda, że na co dzień nie mamy okazji do meczów z Zagłębiem. "Pierwsza liga, pierwsza liga - Zagłębie" - wierzymy, że życzenie kibiców niedługo się ziści. Kibice czerwono-zielono-białych przywieźli ze sobą kilkadziesiąt flag na kijach oraz kilka rac, które odpalone zostały w pierwszej połowie. Gdy spotkanie zostało zakończone, piłkarze podziękowali wszystkim za wspaniałe przyjęcie, a w tle słychać było dobrze nam znany "Sen o Warszawie". Gdy do naszych uszu dotarły pierwsze dźwięki pieśni o naszym mieście, za trybuną odkrytą rozpoczęty został pokaz sztucznych ogni. Efekt był słabszy niż pierwotnie planowano, ale niestety na pogodę nie mamy wpływu. Najważniejsze, że cała impreza doszła do skutku i wszyscy, którzy opuszczali bramy naszego stadionu byli zadowoleni. "Oj, jutro pracodawcy i uczelnie nie będą miały pożytku z legionistów" - słychać było komentarze osób, zmierzających w kierunku Źródełka ;)

Frekwencja: 6500
Kibiców Zagłębia: ok. 350