|
Kraków - Piątek, 2 marca 2007, godz. 20:00 Ekstraklasa - 16. kolejka |
|
Cracovia
|
0 (0) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Jarosław Żyro Widzów: 5500 Pełen raport |
|
Kibice Legii na sektorze Cracovii - fot. Mishka |
Krakowska gościnność
Cracovia po awansie już trzeci sezon z rzędu występuje w ekstraklasie, ale dla fanów Legii była to dopiero druga okazja do obejrzenia swojej drużyny na stadionie przy ulicy Kałuży. Przed dwoma laty w czasie i po meczu działo się sporo. Nie inaczej było tym razem, choć skala zamieszek była mniejsza. Mniej również było fanów Legii, ale tu ograniczenie wprowadzili gospodarze, przysyłając do stolicy zaledwie 325 biletów. Liczba ta byłaby wystarczająca dla pewnej zgody Cracovii, jednak nie dla nas.
Legioniści wyruszyli do Krakowa na dwa sposoby. Część z nas udała się do grodu Kraka bezpośrednio z Warszawy, jednak znaczna większość najpierw dotarła do Sosnowca, skąd ruszyła dalej pociągiem do Krakowa. Takie rozwiązanie miało być o tyle lepsze, że legioniści zamiast "zimować" po meczu na dworcu w Krakowie, mogli pobiesiadować z przyjaciółmi z Sosnowca. W drodze z Sosnowca do Krakowa nie brakowało przygód, które wynikły z faktu, że nie wszyscy uczestnicy wyjazdu zamierzali uiścić opłatę za przejazd. W końcu większość legijnej ekipy została zapakowana do autobusów, które przewiozły kibiców pod stadion Craxy. Tu właśnie miały miejsce pierwsze tego dnia atrakcje pozasportowe. Kibice z Krakowa zamierzali "przywitać" gości, co spotkało się z szybką reakcją podróżujących autobusami. Zaczęła się wymiana "uprzejmości", nad głowami latały race, zaś w pobliżu słychać było odgłosy tłuczonych szyb. Tak to się zaczęło.
Niestety o zapędach Cracovii do używania sprzętu wiedzą wszyscy kibice w kraju. Również tym razem Pasy posługiwały się ostrym przedłużeniem dłoni. Jeden z kibiców z Sosnowca ugodzony został w nogę i został odwieziony do szpitala. Innemu fanowi Legii pocięto rękę. Takie niewytłumaczalne zasady (a właściwie ich brak) panują w tym chorym mieście. Przejdźmy jednak do wchodzenia na sektor gości, które podobnie jak ostatnio, do przyjemnych nie należało. Kibicom parokrotnie sprawdzano wejściówki, weryfikowano zgodność danych z listą wyjazdową, a następnie w mało kulturalny sposób obszukiwano. Ciekawi jesteśmy, czy działacze PZPN, zgodnie z obietnicą, zainteresują się warunkami, w jakich jesteśmy wpuszczani na obce stadiony. Przy wchodzeniu kibice mieli problemy z wnoszeniem aparatów fotograficznych i kamer. Niestety wejście na sektor trwało bardzo długo, a około 150 osób w ogóle nie obejrzało spotkania. Ta grupa spędziła pod sektorem parę godzin, w otoczeniu mundurowych. Około 300 osób dopingowało w tym czasie Legię z "klatki".
Zainteresowanie spotkaniem nie było największe, bowiem na stadionie widać było sporo wolnych miejsc. Gospodarze oczywiście ożywili się w momencie wejścia naszej ekipy na obiekt i przywitali nas bardzo ciepło. Nie pozostało nam nic innego jak pomachanie Krakusom, którzy w czasie meczu dobry doping prowadzili tylko w chwilach bluzgania na Legię. Niestety śpiew nie był tego dnia również naszą mocną stroną, ale przebicie się przez słabiutką Cracovię do najtrudniejszych nie należało. Bardzo szybko w naszym kierunku zaczęły latać różne przedmioty - petardy, stroboskopy i kamienie. Obie strony co i rusz obrzucały się różnymi przedmiotami. Na rzucane przez krakowian petardy odpowiadaliśmy prześmiewczym "Kapiszony". Tym, którzy niestety zostali trafieni pirotechniką, nie było już do śmiechu. Co gorsze, nie mogli oni od razu skorzystać z pomocy lekarzy, bowiem w okolicy naszego sektora były setki policjantów, ale żadnej karetki. Gospodarze oprócz swoich flag wywiesili na płocie również flagi zaprzyjaźnionych z nią ekip - Arki, Polonii i Sandecji. Naprzeciwko trybuny krytej wisiało zaś długie płótno z hasłem "Bóg wybacza, Cracovia nigdy". Choć na boisku toczył się mecz, to jego oglądanie do najbezpieczniejszych nie należało. Trzeba było mieć oczy dookoła głowy, bowiem pirotechnika rzucana była w nas z obu stron. Prowadzący doping Staruch starał się zmobilizować wszystkich do największego wysiłku. Wychodziło różnie. Początek w naszym wykonaniu był niezły, później niestety nasz doping zszedł na dalszy plan, bowiem ze swojego sektora zaczęła wysypywać się Cracovia. Po przebiegnięciu kilkunastu metrów, fani z Krakowa zatrzymali się na widok kordonu policji, stojącego za jedną z bramek. "Pokazówka, pokazówka" - skandowano w sektorze gości. Przed parę minut nie wiadomo było, co nastąpi dalej, ostatecznie policja ruszyła w kierunku gospodarzy i "skierowała" ich na swój sektor. W tym czasie śpiewaliśmy anty policyjne przyśpiewki - razem z całym stadionem.
Po tej akcji policja wkroczyła na sektory Cracovii, spychając kibiców jak najdalej od sektora buforowego. Również na naszym sektorze pojawiły się "kaski", odgradzając nas od płotu z boku sektora. W przerwie niejeden z kibiców próbował znaleźć catering, który powinien przygotować organizator zawodów. Bez skutku. Pasy nie po raz pierwszy pokazały, że wpuszczanie kibiców gości jest dla nich nieprzyjemnym obowiązkiem i właściwie powinniśmy się cieszyć, że część z nas znalazła się na trybunach. Warto zaznaczyć, że wśród nas pojawiła się 4-osobowa grupa kibiców Ujpestu.
W drugiej połowie ze śpiewów sławiących Legię całkiem nieźle wychodziła nam rzadko śpiewana pieśń "Goooooooool, hej Legia gol, hej Legia gol...". Oprócz tego sporo było wrzutów na Cracovię i jej zgodę - Polonię. "Każdy to powie - Polonia tylko w Krakowie" - śpiewaliśmy. Kilka przyśpiewek poświęconych było pewnemu "przerzutowi", stojącemu za flagą "K6 on tour". Damian, adresat kilku wulgarnych okrzyków musiał się czuć wyróżniony ;) Gospodarze właściwie nie reagowali na hasła o konfidenctwie swojej zgody. Tylko raz, z jednej trybuny słychać było nieśmiały okrzyk "Po-lo-nia". Wracając jednak na chwilę do meczu, to w końcówce znowu skupiliśmy się na głośnym wspieraniu naszej drużyny, która nie potrafiła strzelić choćby jednej bramki. Pojawiły się też race i stroboskopy. Nadzieję na korzystny wynik straciliśmy, gdy Włodarczyk z dwóch metrów posłał piłkę obok bramki. Chwilę później Roger mógł zostać bohaterem spotkania, ale na przeszkodzie stanął słupek. Niestety, wyjazd ten nie będzie miło wspominany ani sportowo, ani kibicowsko. Po meczu piłkarze podziękowali nam za doping na odległość... a nam przyszło czekać parę godzin w mało przytulnym sektorze dla przyjezdnych.
Frekwencja: 5500
Kibiców gości: 300 (+150 za sektorem)
Flagi gości: 3
Doping Cracovii: 4
Doping Legii: 5
Autor: Bodziach