|
Warszawa - Piątek, 9 marca 2007, godz. 20:00 Ekstraklasa - 17. kolejka |
|
Legia Warszawa
|
0 (0) |
|
Dyskobolia Grodzisk Wlkp.
| 1 (0) |
Sędzia: Hubert Siejewicz Widzów: 10172 Pełen raport |
|
Ostatni mecz Legii z Groclinem na Łazienkowskiej zakończył się porażką 0-2 - fot. Adam Polak |
Wielka niewiadoma
Po raz 20. w historii Legia zmierzy się w najbliższy piątek z Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski. Patrząc na wyniki poprzednich spotkań, jest to dość trudny przeciwnik dla warszawskiego zespołu. W sumie wojskowi wygrali i przegrali z Dyskobolią po 6 razy i padło 7 remisów. Wyniki ostatnich pięciu spotkań również nie wyglądają zbyt optymistycznie - 3 remisy, 1 porażka i 1 wygrana. Warto przypomnieć, że to wysokie zwycięstwo (4-0) w Grodzisku Wielkopolskim było przełomem w pojedynkach tych zespołów. Wcześniej bowiem legioniści nie wygrali z tym rywalem sześciu meczów z rzędu, czyli aż przez 4 lata. Co ciekawe, na własnym stadionie piłkarze Legii po raz ostatni pokonali Dyskobolię w roku 2000 (3-1), kiedy to dwie braki strzelił Marcin Mięciel i jedną Marek Citko.
Po sukcesach w ostatnich latach, Dyskobolia w obecnym sezonie nie ma powodów do radości. Zespół ten nazywany jest nawet "mistrzem remisów", bowiem podopieczni Macieja Skorży, a wcześniej Wernera Liczki, aż 11 spotkań zakończyli wynikiem nierozstrzygniętym.
W pierwszym meczu w rundzie wiosennej, w którym Dyskobolia podejmowała Widzew Łódź, tradycyjnie padł remis. Co więcej, nie było także bramek. Trener Skorża nie krył nerwów po meczu. "Kompletnie nie potrafimy grać w spotkaniach, w których uważa się nas za faworyta. Irytują mnie przede wszystkim bezsensowne straty. Mecz był rwany i chaotyczny. Mało było dobrych dośrodkowań, kiepsko też wychodziły stałe fragmenty gry" - mówił.
Kiedy Legia rozgrywała spotkanie w Pucharze Ekstraklasy w Bełchatowie, grodziszczanie zagrali sparing. Wygrali 2-1 z 12. zespołem ligi białoruskiej, Dnieprem Mohylew. Już w pierwszej minucie meczu bramkę dla polskiej drużyny strzelił nowy nabytek Dyskobolii, jeszcze niedawno testowany przez Legię, Takesure Chinyama. Drugie trafienie dołożył Radosław Majewski, który również dołączył do zespołu w przerwie zimowej.
Legioniści rundę wiosenną rozpoczęli słabo. To już tradycja, że początki rozgrywek w wykonaniu naszych zawodników nie należą do udanych. O ile jednak można przymknąć oko na braki kondycyjne, słabe zgranie i realizowanie założeń taktycznych, o tyle zaangażowanie w grę, walka na boisku, ambicja, czy wreszcie skuteczność, to nie są elementy, których można się nauczyć i które przyjdą z czasem. Wydawać by się mogło, że sztab szkoleniowy Legii czasem o tym zapomina. Bardzo prostym przykładem może być tutaj ignorancja władz klubu w zakresie transferów. Nikt chyba nie oczekuje zakupu międzynarodowych gwiazd, ale rzeczywistość pokazuje, że co najmniej dwóch klasowych napastników jest zespołowi niezbędnych. Obojętnie czy w ataku pojawiają się Janczyk z Korzymem, czy Włodarczyk z Grzelakiem, bramek pada jak na lekarstwo. Brak Sebastiana Szałachowskiego dodatkowo pogłębia ten obraz nędzy i rozpaczy. Oczywiście można powiedzieć, że w Krakowie Legia zagrała nieźle, tyle tylko, że to bramki dają punkty, a nie styl, jaki się prezentuje. Za rok nikt nie będzie pamiętał jak wyglądał mecz, za to wszyscy spojrzą na wynik i na jego podstawie będą oceniać grające zespoły. Może warto więc zastanowić się nad sensem trzymania w drużynie i opłacania niektórych zawodników i nad zakupem takich, którzy będą dla zespołu bardziej wartościowi.
We wtorek legioniści rozegrali mecz Pucharu Ekstraklasy w Bełchatowie. Podopieczni trenera Wdowczyka ulegli gospodarzom 0-3. Spotkanie to nie miało żadnego wpływu na awans do 1/4 tych rozgrywek, bo ten stołeczni piłkarze zapewnili sobie już wcześniej. Nie mniej jednak prawie 400 kibiców pojechało w środku tygodnia wiernie dopingować swoją drużynę. Trzeba przyznać, że mieli bardzo dużo cierpliwości, bowiem trener Wdowczyk zamiast powalczyć o punkty i dobre wrażenie, postanowił przetestować młodzież z rezerw. Dość powiedzieć, że Legia nie stworzyła żadnej okazji do zdobycia bramki, a zaangażowanie piłkarzy było zerowe. Szkoda tylko, że fani z Warszawy (i nie tylko) wydali pieniądze i poświęcili czas na tak żenujące widowisko. "Dałem szansę młodym zawodnikom, żeby się wyróżnić i udowodnić, że zasługują na miejsce w meczowej 18. Nikt tej szansy nie wykorzystał" - tłumaczył się szkoleniowiec.
Przeciwko Dyskobolii wystąpi zupełnie inny skład, jednak wynik meczu jest wielką niewiadomą.
Ostatni raz przy Łazienkowskiej Legia spotkała się z Dyskobolią w sierpniu 2005 r. wtedy to goście strzelili dwie bramki, zachowując przy tym czyste konto i to oni mogli cieszyć się z wygranej. W Warszawie pojawiło się zaledwie 20 fanów z Wielkopolski. Tym razem grodziszczanie organizują wspólny przejazd do Warszawy. Miejmy nadzieję, że pojawi się ich więcej niż poprzednio.
Początek meczu o godz. 20:00. Tradycyjnie zapraszamy do śledzenia naszej relacji tekstowej na Legia.TV oraz na wap.legialive.pl. Zachęcamy także do słuchania relacji radiowej za pomocą Legia.FM
Mecze Legii z Dyskobolią:
Ogółem: 19, 6 zwycięstw, 7 remisów, 6 porażek, bramki 30-24
w Warszawie: 9, 3-3-3, 12-9
w Grodzisku Wlkp.: 10, 3-4-3, 18-15
Ostatnie 5 spotkań Legii z Dyskobolią:
1-1 (wyjazd), 4-0 (w), 0-2 (dom), 1-1 (w), 1-1 (d)