|
Łódź - Piątek, 23 marca 2007, godz. 19:45 Puchar Ligi - Grupa C |
|
ŁKS Łódź
|
1 (1) |
|
Legia Warszawa
- 74' Paluchowski
- 89' Hugo Alcântara
| 2 (0) |
Sędzia: Grzegorz Stęchły Widzów: 900 Pełen raport |
|
Kibice Legii na sektorze gości - fot. Adam Polak |
Koniec dylematów
Wyjazdy na ŁKS to dla kibiców Legii nie lada gratka. Po kilkuletniej tułaczce łodzian po drugiej lidze, ponownie mogliśmy zapoznać się z tutejszym sektorem gości. Jesienią, dzięki uprzejmości gospodarzy, zajęliśmy miejsca na ich sektorze. Tym razem obyło się bez kurtuazji. Obie strony nie szczędziły sobie zresztą wyzwisk, kończąc dylematy internautów nad... zgodą z Łódzkim KS-em.
Choć łodzianie zupełnie olali Puchar Ekstraklasy, stawiając się na Łazienkowskiej w śladowej ilości, legioniści zapowiadali większą mobilizację. Ostatecznie w kierunku Łodzi ruszyło 350 osób, z czego ponad 200 autokarami organizowanymi przez SKLW. Niestety wobec obstawy tych co zwykle, krótka droga do Łodzi dłużyła się niemiłosiernie. Kilkanaście minut przed pierwszym gwizdkiem w sektorze gości pojawiła się kilkunastoosobowa grupa samochodowa warszawiaków. W tym czasie na trybunach gospodarzy trudno było się doliczyć dwustu osób. Pomimo niskiej rangi rozgrywek, taka frekwencja nie może być powodem do dumy dla biało-czerwono-białych. Tym bardziej, że po chwili 22 osoby ze stolicy jako pierwsze zaistniały na pustym obiekcie. Nasze "Jesteśmy zawsze tam..." było na tyle słyszalne, że gospodarze pospiesznie zaczęli wieszać flagi i formować młynek.
Podczas wyjścia obu drużyn na boisko siły były już wyrównane. Obie strony prowadziły dobry, jak na swoje możliwości, doping wspierany bębnem ze strony ŁKS-u. Po kilkunastu minutach zaczęło nas przybywać, bowiem właśnie pod stadion dojechały autokary. Sektor został przyozdobiony 10-cioma flagami. Na płocie zameldował się kierujący dopingiem oraz nasz nowy bęben. Ruszyliśmy z konkretnym śpiewem, który nie raz był lepiej słyszalny niż wokalne popisy gospodarzy. Szybko skończyły się uprzejmości z obu stron. "Cała Łódź - jude, jude, jude" - skandowali legioniści. Rozpoczęło to festiwal wzajemnych bluzgów, choć trzeba zauważyć, że to głównie my ubliżaliśmy łodzianom. Po kilkunastominutowym dopingu miała miejsce przerwa. Wszystko przez opóźnienia na trasie. W tym czasie kibice mogli skorzystać z ustawionego za sektorem cateringu.
Niestety na boisku nie wszystko przebiegało po naszej myśli i wydawało się, że nasza drużyna zaliczy kolejną porażkę z rzędu. Bez względu na wynik dopingowaliśmy nasz zespół. Okrzyk "Legia Warszawa to nasza duma i sława" musiał dotrzeć do piłkarzy w drugiej części gry, bowiem ci w końcu zaczęli strzelać bramki. Po ich zdobyciu w naszym sektorze pojawiła się pirotechnika w śladowych ilościach. Zdarzenie to oczywiście zwróciło uwagę czujnych policjantów, znajdujących się tuż obok naszego sektora. Wycelowane przez nich kamery to obok stadionowego monitoringu ułatwienie do wyłapania osób odpowiedzialnych za odpalenie piro. Nie zważając jeszcze na policję, bawiliśmy się bardzo dobrze. Kilka razy odtańczyliśmy walczyka, zarówno w wersji standard, jak i pogo. Strzelone bramki wzmogły nieco nasz doping, który momentami był naprawdę niezły. Po zakończeniu meczu piłkarze podeszli kilkanaście metrów od naszego sektora podziękować nam za wsparcie. Wspólne "ole" i unoszenie rąk w górę trwało zaledwie chwilę. Zaraz potem debiutant w Legii - Wojciech Wocial - ruszył przez błoto w kierunku płotu, przy którym kibice czekali na przybycie piątek. Młodzian za swą decyzję został nagrodzony brawami, zaś cała drużyna w kulturalny sposób została potraktowana przez kibiców. Miejmy nadzieję, że tak będzie już zawsze. Opuszczających stadion łodzian żegnały śpiewy "Koniec wesela, wracajcie do Izraela".
Niestety po meczu czuliśmy na sobie czujny wzrok licznej grupy policji. "Łapiemy tego w czerwonej czapce" - słychać było rozmowy na wysokim szczeblu. Mimo prób zmylenia niebieskich, przy wychodzeniu z sektora nie wszyscy trafili do swoich pojazdów. Mundurowi zrobili wąskie przejście, na którego końcu znajdowała się grupa selekcyjna. Niestety nie każdy przeszedł ją pozytywnie...
Za tydzień będzie okazja do wizyty łodzian na Łazienkowskiej przy okazji ligowego spotkania. Miejmy nadzieję, że ich frekwencja w stolicy będzie lepsza niż na dzisiejszym meczu u siebie.
Frekwencja: 900
Kibiców gości: 350
Flagi gości: 10
Doping ŁKS-u: 6
Doping Legii: 7
Autor: Bodziach