|
Łódź - Piątek, 23 marca 2007, godz. 19:45 Puchar Ligi - Grupa C |
|
ŁKS Łódź
|
1 (1) |
|
Legia Warszawa
- 74' Paluchowski
- 89' Hugo Alcântara
| 2 (0) |
Sędzia: Grzegorz Stęchły Widzów: 900 Pełen raport |
|
Konferencja pomeczowa - fot. Adam Polak |
Wypowiedzi pomeczowe
Dariusz Wdowczyk (trener Legii): Dobrze rozpoczęliśmy to spotkanie, mieliśmy przewagę optyczną przez pierwsze 25 minut. Potem przeciwnik strzela nam bramkę w bardzo prosty sposób. Byliśmy przez moment rozkojarzeni, myśleliśmy, że partner coś zaradzi, ale jeśli gra się nie układa, to i partner na boisku nie zaradzi, a przeciwnik skorzysta. Dużo nowego wniosły do gry zmiany, które zrobiliśmy. Smoliński rozruszał akcje ofensywne. Paluchowski i Wocial spisali się dobrze. Widać, że zaczynamy szybciej biegać, mimo że w naszej grze było dużo niedokładności i niewymuszonych strat. Powiedzieliśmy sobie w przerwie kilka słów. Myślę, że piłkarze wzięli sobie je do serca. Nie chcę mówić, że to wpłynęło na rezultat tego spotkania, ale pomogło. Kilku zawodników nie grało dziś. Pewnie będą gotowi na ligę. Cieszy nas przede wszystkim zwycięstwo. Mam nadzieję, że ta zła karta się od tego meczu odwróci, że szczęście będzie nam sprzyjało. Mamy problem z konstruowaniem akcji środkiem boiska, boki działają dobrze. Spróbowaliśmy dziś z Rogerem na środku pomocy i jest Smoliński, który też na tej pozycji może występować. Zobaczymy jak będzie w kolejnych meczach.
Marek Chojnacki (trener ŁKSu): Mimo porażki jestem zadowolony z zespołu, bo widać, że liga się rozkręca. Lepiej graliśmy, niż mecze ligowe i ten mecz w pucharze w Warszawie. Szwankuje u nas organizacja gry w środku, ale związane jest to z bramkami kadrowymi. Taki już jest nasz defensywny styl gry, że cały czas wyczekujemy na kontry. Dziś taka jedna akcja nam sie trafiła. Dokonaliśmy wielu zmian, ale te mecze służą temu, żeby dawać szanse zawodnikom młodym, aby nabierali doświadczenia. Nasza największa siła na dzień dzisiejszy to gra w defensywie. Martwi mnie to, że do tej pory byliśmy zespołem niepokonanym na własnym stadionie, a dziś ta porażka się przytrafiła. Za 9 dni czeka nas mecz w Warszawie i tam wystąpi inny skład.
Adrian Paluchowski: Nie spodziewałem się nawet, że wyjdę dziś na boisko, dlatego też jestem bardzo zadowolony. To dopiero mój drugi oficjalny mecz w barwach Legii i dodatkowo strzelam w nim bramkę, więc czuję się na pewno super. Cieszę się też, że wreszcie wygraliśmy. Mam nadzieje, że tym meczem słaba seria z początku rundy wiosennej, zostanie wreszcie przełamana. Po meczu z boiska na plecach zniósł mnie Wojciech Wocial, bo obaj zaczynaliśmy grę w jednej drużynie i znamy się od najmłodszych lat. Zawsze staramy się trzymać razem. Nasza radość była tym większa, że obaj wystąpiliśmy w tym meczu. Miałem jeszcze drugą szansę na strzelenie gola, ale to była trudna piłka. Musiałem się do niej trochę cofnąć. Szkoda, że zabrakło mi w tej sytuacji trochę szczęścia. Cieszymy się, że cały zespół wygrał i zagrał dobrze. Myślę, że teraz z każdym meczem będzie lepiej. Gol mnie cieszy, ale wiem, że kadra jet już zamknięta. Będę się jednak starał by do niej awansować w przyszłym sezonie. Na razie jestem jednym z młodszych zawodników i dopiero wchodzę do zespołu. Nadal więc będę nosił torby. Na razie taka też jest moja rola.
Łukasz Fabiański: Walczyliśmy dziś do ostatniej minuty i dobrze, że przyniosło to wynik w postaci wygranego meczu. Spotkanie nie miało żadnego prestiżu, bo awans mieliśmy już zapewniony, więc tym bardziej cieszę się, że walczyliśmy do końca. Chcieliśmy dziś wygrać, bo ostatnio gra się nam nie układała. Pierwsi straciliśmy bramkę, ale mimo to potrafiliśmy odrobić straty i wygrać z ŁKS-em. Przy straconej bramce nie miałem większych szans na obronę strzału Madeja.
Za tydzień spotkamy się z łodzianami w lidze i pewna przewaga psychologiczna będzie po naszej stronie. Wiosną wygraliśmy z nimi już dwukrotnie, więc pewną przewagę mamy, ale nie można się na tym za bardzo opierać. Każdy mecz jest inny, ale wierzę, że w przyszłą niedziele wygramy kolejny mecz z ŁKS-em.