|
Zabrze - Sobota, 7 kwietnia 2007, godz. 16:00 Ekstraklasa - 20. kolejka |
|
Górnik Zabrze
|
1 (0) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Łukasz Bartosik Widzów: 14000 Pełen raport |
|
Około 700 kibiców Legii na sektorze w Zabrzu - fot. Adam Polak |
Walec zamiast walki
Ostatnimi laty w Wielką Sobotę zazwyczaj wypadają wyjazdowe mecze naszej drużyny. Dla wielu z nas oznacza to różnego rodzaju wymówki przy świątecznych porządkach, czy malowaniu pisanek. Zamiast ze święconką do kościoła, siedmiuset kibiców Legii założyło na szyje szaliki i ruszyło w drogę do Zabrza. Tam bowiem swój ligowy mecz grała nasza Legia.
Znaczna większość fanów Legii udała się na Śląsk pociągami, a zgodnie z tradycją punktem zbornym był Sosnowiec. Zagłębie przyjęło warszawiaków jajeczkiem i wódeczką. Stąd cała grupa ruszyła do Zabrza pociągiem i z dworca w Zabrzu przemaszerowała na stadion. Ci, którzy dojeżdżali na stadion przy Roosevelta samochodami, natrafili na mały problem. Wbrew zapowiedziom, organizator nie przygotował dla kibiców gości specjalnego parkingu. "Którędy na parking dla kibiców z Warszawy?" - pytali fani policjantów pod stadionem. Funkcjonariusze tymczasem odsyłali wszystkich na... parking kibiców Górnika. Nie wszyscy uznali to miejsce za odpowiednio bezpieczne dla swoich pojazdów, toteż szukano innych, bardziej bezpiecznych parkingów w okolicy. Ciekawie wyglądało również samo wchodzenie na nasz sektor. Otóż tuż przy wejściu ustawiła się spora grupa fanów Górnika, która nie niepokojona przez nikogo, kozaczyła do kolejnych kibiców z Warszawy. Tej werwy zabrakło im jednak, gdy kilkudziesięciu fanów ze stolicy zrobiło miejscowym wjazd pod kasy. Wówczas postawili się nieliczni wyznawcy Górnika, większość zaś paliła wrotki, pozostawiając na ziemi barwy swojego klubu.
W końcu grupa pociągowa przedostała się w okolice stadionu. Wtedy to fani Górnika okupujący nasze wejście na sektor zostali rozgonieni przez policję przy pomocy broni gładkolufowej oraz armatki wodnej. "Zostaw kibica" - śpiewał cały stadion. Kibice Legii powoli wchodzili na swój sektor i nasza frekwencja poprawiała się. Niestety w pierwszych minutach meczu poza pojedynczymi okrzykami nie prowadziliśmy dopingu. Wszystko za sprawą spóźnienia naszego wodzireja oraz spóźnionej grupie z pociągu. Niestety nie wszyscy kibice gości przybyli na stadion mieli okazję obejrzeć spotkanie. Około stu osób przez cały mecz trzymanych było za sektorem, w okolicach bocznego boiska Górnika. Pozostali kibice Legii i Zagłębia mieli okazję oglądać wątpliwej jakości zawody w wykonaniu naszych piłkarzy. Gwoli ścisłości dodajmy, że na pierwszy gwizdek sędziego z naszego sektora pofrunęło kilkadziesiąt serpentyn. Poza nimi i dwoma racami odpalonymi w czasie meczu, nie odnotowaliśmy więcej atrakcji ultras. Na płocie w sektorze gości pojawiło się 7 flag i 2 banery - "Nowe logo dla nikogo" oraz trzymany dosyć krótko "Jesteśmy waszą stolicą".
Wypełniony po brzegi stadion Górnika od samego początku psioczył pod naszym adresem. Trochę ciszej zrobiło się, gdy wypomnieliśmy Górnikom ich sprinterskie umiejętności okrzykiem - "U siebie spier...". W pierwszej połowie zaledwie przez kilkanaście minut prowadziliśmy jako taki doping. Nieco lepiej było po przerwie. Choć na boisku sytuacja nie przebiegała po naszej myśli, fani ze stolicy nie ustawali w wysiłkach i wspierali swój zespół. Najczęściej śpiewaliśmy hit z Wiednia, unosząc przy nim prawe ręce w górę. Przypominano także gospodarzom, kto zajmował się kopaniem warszawskiego metra. Niestety to 14 tysięcy zabrzan mogło radować się po bramce (tym razem uznanej), zdobytej w 70 minucie. Grająca w przewadze Legia dostawała baty od jednej z najsłabszych drużyn naszej ligi. Fani z dobrą miną do złej gry dotrwali do ostatniej minuty. Gdy jednak piłkarze przyszli podziękować nam za (przeciętny) doping, zamiast oklasków usłyszeli hasło "Legia to my". Większość z nas uznała, że zawodnicy nie przyłożyli się do swoich obowiązków należycie i zamiast nagrodzić nam świąteczny wyjazd do Zabrza kompletem punktów, po raz enty w ostatnim czasie zwyczajnie dali ciała.
Od tego momentu przez kilkanaście minut trwała wymiana uprzejmości z Górnikiem. Poleciało kilka kamieni, ale na szczęście poważniejszych kontuzji nie odnotowano. Jeszcze w czasie spotkania, legioniści postanowili zrobić zabrzanom spóźniony dowcip aprima aprilisowy. Cała nasza grupa najpierw symulowała zbieranie kamieni z ziemi, później zaś rozpoczęła odliczanie od 10. Na "1", zamiast gradu kamieni, przyjezdni machnęli rękami, symulując rzut, zaś gospodarze nie znając naszego dowcipu, rozbiegli się na boki. Cała scenka zakończona została okrzykiem "Cykory". Jeszcze większy ubaw był przy bramie wyjściowej z sektora. Po prawie godzinnym oczekiwaniu na opuszczenie trybun, gdy zdaniem jednego z kibiców "większość zabrzan wróciła już do kopalń", w końcu postanowiono urozmaicić sobie oczekiwanie w smutnym Zabrzu. Z okolic toi-toiów wygrzebany został walec, który niebawem posłużył jako element szturmowy bramy, za którą znajdowali się policjanci. Legioniści czarowali, gdy kilka osób rozpędzało walec, który po chwili po raz kolejny sunął w kierunku bramy. "Bardziej w lewo" - słychać było uwagi taktyczne. W końcu sprytem wykazali się mundurowi, którzy przerwali całą zabawę w najmniej spodziewanym momencie. Zamiast nagród dla kibiców przygotowano solidne pałowanie oraz chmury gazu łzawiącego. Wszyscy zostali siłą zagonieni na sektor, gdzie spędzili kolejne długie minuty.
O tym, że nie był to koniec czekających nas przygód dowiedzieliśmy się później. Kibice podróżujący koleją mieli jeszcze wątpliwą przyjemność jazdy... płonącym pociągiem. Jeden z wagonów zaczął się palić i cała grupa musiała się niespodziewanie ewakuować. Oznaczało to dla wielu z nas niemałe komplikacje w powrocie do domu. Legioniści podzielili się na wiele grup i we własnym zakresie przemieszczali się w kierunku Katowic i Sosnowca. Stamtąd już warszawska brać, po życzeniach świątecznych z Zagłębiem, ruszyła do swojego miasta. Dzień przed Wielkanocą mieliśmy naprawdę niemało atrakcji. Najgorsze, że wielu z nas odpowiadać będzie jutro na pytania żon, dziewczyn, czy matek - "Jaki był wynik w Zabrzu?".
Frekwencja: 14000
Kibiców gości: 700
Flagi gości: 9
Doping Górnika: 8
Doping Legii: 7
Autor: Bodziach