|
Poznań - Sobota, 19 maja 2007, godz. 19:30 Ekstraklasa - 28. kolejka |
|
Lech Poznań
- 12' Zając
- 40' Zając
- 73' Zakrzewski
|
3 (2) |
|
Legia Warszawa
| 1 (0) |
Sędzia: Jarosław Żyro Widzów: 26000 Pełen raport |
|
Sektorówka z poznańskimi 'sławami' - odpowiedź legionistów na oprawę gospodarzy - fot. Adam Polak |
Poznańska jakość
Wyjazdy do Poznania są przez fanów Legii traktowane zupełnie inaczej niż wypady do innych miast. Najlepiej odzwierciedla ten fakt zainteresowanie biletami wśród legionistów - wejściówki rozeszły się w parę godzin, a gdyby przysłano ich do stolicy kilka razy więcej, wszystkie bez problemu znalazłyby nabywców. Jeszcze bardziej mecz Lech - Legia elektryzował kibiców z Wielkopolski - ci wykupili 25 tys. biletów parę tygodni przed meczem. "Oni mogliby wygrać mecz z Legią i spaść do drugiej ligi" - mówiono w Warszawie.
Dzięki zaangażowaniu SKLW, fani warszawskiej drużyny wyruszyli w drogę dwoma pociągami specjalnymi. Z Dworca W-wa Wschodnia w kierunku Poznania ruszyło 1600 fanów, czyli więcej niż pula otrzymanych przez nas biletów. W drodze nie brakowało ciekawych przygód - kąpieli w stawie, śpiewów oraz dobrej zabawy. Pierwszy z pociągów po dotarciu do Poznania dosyć długo oczekiwał na transport autobusami w kierunku stadionu. Drugi zaś po dłuższym postoju w szczerym polu został opuszczony przez kibiców. Legioniści, w obawie że nie zdążą na mecz, postanowili wziąć sprawy w swoje ręce - przez nieznane tereny zaczęli kroczyć w kierunku Bułgarskiej. Marsz 700 kibiców nie mógł pozostać niezauważony przez policję, która w końcu przejęła całą grupę i autobusami przetransportowała na stadion.
Przy Bułgarskiej stadion wypełniał się już sporo przed meczem. Lechici obejrzeli także pojedynek juniorskich drużyn - nam nie było to dane. W końcu jednak i my dotarliśmy na nasz sektor. Wpuszczanie dłużyło się strasznie, ale na szczęście kilka minut przed pierwszym gwizdkiem zameldowaliśmy sie w naszym sektorze. Gospodarze przywitali nas tradycyjnie stekiem wyzwisk, my nie pozostaliśmy im dłużni. Właśnie w momencie naszego pojawiania się na stadionie, Lech prezentował swoją pierwszą oprawę. Na trzech trybunach przygotowali oni 4 transparenty - Poznań naszym szczęściem, naszą radością", "Ludzie zwani rodziną", "Miejsce zwane domem", "Klub który jest naszą jedyną miłością". Dwie minuty później na naszym płocie pojawia się szybka odpowiedź - hasło graficznie stylizowane na oprawę Lecha - "Oni poznańską są jakością", które uzupełniała sektorówka z postaciami Krollopa, Petza i Meza.
Nie da się ukryć, że w pierwszych minutach spotkania Lech pokazał się z bardzo dobrej strony pod względem dopingu. Piosenka stylizowana na "You'll never walk alone" w wykonaniu całego stadionu brzmiała naprawdę nieźle. My niestety w I połowie meczu nie stanęliśmy na wysokości zadania - nasz doping nie miał szans przebić się przez doping poznaniaków. Niestety, fani ze stolicy przybyli na wrogi obiekt i zamiast dawać z siebie wszystko, woleli obserwować nieporadne zachowanie naszych graczy, którzy w pierwszej połowie stracili dwa gole. Na szczęście lepiej było po przerwie. Wtedy dołączyło do nas kilkaset osób, które dojechały drugim pociągiem. Niestety, nie wszyscy przybyli mieli okazję znaleźć się na trybunach - ok. 300 fanów cały mecz spędziło pod stadionem.
Poznaniacy, zajarani korzystnym wynikiem, mocno wspierali swój zespół. Dobrze, że i my pokazaliśmy się w końcu z pozytywnej strony. Kontaktowa bramka jeszcze bardziej nas zmobilizowała. W naszym sektorze pojawiły się setki transparentów na kijach i kilkanaście rac. Kilka z nich pofrunęło w kierunku sektorów gospodarzy. Zaraz potem pirotechnika pojawiła się w "Kotle". Tam właśnie zaprezentowane zostały dwie kolejne oprawy Lecha - sektorówki z hasłem "Władcy ognia", folie aluminiowe i kilkadziesiąt rac, a później całe mnóstwo biało-niebieskich flag gospodarzy
na kijach i kolejna porcja rac. Obie były efektowne, i na szczęście gospodarzy nie znalazły odpowiedzi z naszej strony. Szkoda, że ambitna postawa naszych piłkarzy na boisku zakończyła się stratą trzeciej bramki. Wtedy właściwie nikt z nas nie wierzył już w końcowy sukces, ale dalej wspieraliśmy Legię z całych sił. Przypomnieliśmy również "Kolejorzowi", że komplet widzów zjawia się u nich tylko raz do roku. "Przyszliście chamy, dlatego, że my tu gramy" - skandował nasz sektor. W czasie meczu ciekawie było jeszcze, gdy spalone zostały barwy Lecha, co spowodowało kolejne wyrazy nienawiści do Legii na trybunach. Legioniści przypominali jeszcze poznaniakom, że trzymają z ekipą mało honorową.
Mecz w końcu został zakończony i... rozpoczęła się feta miejscowych, która przypominała bardziej świętowanie mistrzostwa Polski, niż zdobycie trzech punktów w meczu ligowym. Piłkarze (nie wszyscy) podeszli pod nasz sektor i podziękowali nam za wsparcie. Nas czekało jeszcze kilkadziesiąt minut oczekiwania na wyjście z sektora. Wtedy pokazaliśmy, że potrafimy się doskonale bawić nawet po niekorzystnym wyniku. Za sterami mikrofonu stanął niezawodny DJ Staruch, a półtora tysiąca fanów rozpoczęło zabawę na całego. Nie brakowało pieśni propagandowych, naukowych i typowo melanżowych. "Bo Warszawa jest od tego, aby bawić się na całego" - niosło się z naszego sektora. Smutne miny mieli tylko panowie w czarnych uniformach, którzy odpowiadali za zabezpieczenie spotkania. Zaraz i oni mieli zajęcie, bowiem fani ze stolicy zostali wypuszczeni z sektora i mogli ruszyć w kierunku dworca.
Frekwencja: 26000
Kibiców gości: 1300
Flagi gości: 11
Doping Lecha: 9
Doping Legii: 7
Autor: Bodziach