|
Poznań - Sobota, 19 maja 2007, godz. 19:30 Ekstraklasa - 28. kolejka |
|
Lech Poznań
- 12' Zając
- 40' Zając
- 73' Zakrzewski
|
3 (2) |
|
Legia Warszawa
| 1 (0) |
Sędzia: Jarosław Żyro Widzów: 26000 Pełen raport |
|
Konferencja pomeczowa. Z lewej Joanna Dzios rzecznik prasowy Lecha, z prawej Jacek Zieliński - fot. Woytek |
Wypowiedzi pomeczowe
Jacek Zieliński (trener Legii): Gratuluję trenerze zwycięstwa. Trudno mieć pretensje do zawodników o takie spotkanie i na pewno ich nie mam. Może z wyjątkiem pierwszych 10 minut, kiedy graliśmy bardzo pasywnie, oddaliśmy inicjatywę. Lech stworzył wówczas 2 sytuacje bramkowe, z których jedną wykorzystał. Przez 80 minut mieliśmy przewagę, momentami nawet miażdżącą. Było zamieszanie w polu karnym, słupek, poprzeczka. Niestety w tym czasie strzeliliśmy tylko jednego gola, a rywal jeszcze dwa. Cieszę się, że zespół walczył, starał się do końca. Gdyby tak grał od początku sezonu, nie bronilibyśmy dziś trzeciego miejsca, tylko walczylibyśmy o wyższe cele. Mam nadzieję, że efekty naszej gry w kolejnych meczach będą lepsze.
Franciszek Smuda (trener Lecha): Na pewno Jacek Zieliński ma rację. Legia rozegrała bardzo dobre spotkanie. Wiadomo, że od ok 3. tygodni było ciśnienie i z jednej, i z drugiej strony. Było dużo psychicznego obciążenia. Uważam, że to było dobre spotkanie, strzeliliśmy bramki, a te sie głównie liczą. Chcieliśmy wygrać, ustawiliśmy się taktycznie, aby wygrać, skontrować Legię. Oni są zespołem zgranym, doświadczonym, grali takim składem o Ligę Mistrzów. Oddaliśmy im czasami dużo pola na rozgrywanie, oni czuli się w tym elemencie dobrze, ale każda nasza kontra była niebezpieczna. Wykorzystaliśmy je i wygraliśmy spotkanie. Nie interesuje mnie jak gramy, najważniejszy jest końcowy wynik.
Łukasz Fabiański: Słabo zaczęliśmy dzisiejsze spotkanie i pierwsi straciliśmy bramkę. Dopiero potem wzięliśmy się do roboty. Niestety szybko straciliśmy drugą bramkę. Nie wywozimy z Poznania żadnego punktu, ale było nas stać nawet na wygraną. Nie tłumaczyłbym jednak tego dopingiem kibiców Lecha. Sam przy drugiej bramce nie zachowałem się dobrze. Na pewno w tej sytuacji nie pomogłem drużynie. Nie można sobie pozwolić na strzał w bliższy róg, choć strzał był z małej odległości. I jak tu można mówić o osiągnięciu korzystnego rezultatu?
Łukasz Surma: Lech jest teraz w lepszej sytuacji od nas, bo w dwumeczu osiągnął lepszy rezultat. Musimy więc walczyć do końca o występy w Pucharze Intertoto. W szatni narzekaliśmy, że choć mieliśmy kilka okazji to piłka nie chciała się wtoczyć do bramki. Zabrakło nam szczęścia, bo ostrzelaliśmy i słupek i poprzeczkę. Nasza gra nie wyglądała źle. Momentami graliśmy całkiem dobrze. Wszystkie bramki straciliśmy po akcjach lewą stroną, ale do nikogo nie mamy pretensji. Razem wygrywamy i razem przegrywamy.
Piotr Włodarczyk: Przegraliśmy dziś nie tylko mecz z Lechem, ale i szansę na awans do Pucharu UEFA. Teraz musimy się więc skupić na obronie trzeciej lokaty, która da nam występy w Pucharze Intertoto. I wcale nie jest tak, że nie chcemy grać w tych rozgrywkach ze względu na nasze urlopy. Tak czy siak, przygotowania rozpoczniemy w lipcu. Nie ma więc różnicy czy zagramy w Intertoto czy nie. Urlopy będziemy mieć takie same.
Teraz czeka nas wyjazd do Wodzisławia na mecz z będącą na fali Odrą. Nie będziemy jednak nic kalkulowali a pojedziemy po wygraną. Dziś też walczyliśmy o całą pulę, ale punktów nie ma. Niestety takie spotkania też się zdarzają.
Wojciech Szala: Nie dotrwałem do ostatniej minuty spotkania, bo dokuczały mi kurcze. Odczuwałem je chyba w każdym mięśniu. Nie było więc sensu, żebym dłużej był na boisku. Co do meczu, to Lech bronił się już na 20 metrze całą drużyną i nastawiał tylko na kontry. I to właśnie kontry w wykonaniu gospodarzy były dziś na tyle dobre, że kończyły się bramkami. Chyba powinniśmy rozbijać je już w zarodku, póki nie były jeszcze groźne. My zagraliśmy ambitnie i nie można nam zbyt wiele zarzucić. Walczyliśmy, biegaliśmy i to jest mały pozytyw z tego meczu.
Co do kibiców, to chyba każdy z nas lubi grać przy pełnym stadionie. Nie ważne, jak jesteśmy przyjmowani. Dziś postawa fanów Lecha wpłynęła na nas mobilizująco. Chyba rozegraliśmy jedno z lepszych spotkań w tym sezonie. I tylko wynik jest mankamentem.
Marcin Kikut (Lech Poznań): Zachowaliśmy się jak rasowy bokser. Skomasowani w obronie i wyprowadzający zabójcze kontry. To okazało się kluczem do zwycięstwa, które jest chyba w miarę okazałe. Starałem się zagrać tak, by nasza obrona wyglądała dobrze. Nie jestem jednak zadowolony z własnego występu, bo przytrafiło mi się kilka błędów. Na początku drugiej połowy miałem dwie niepotrzebne straty, ale na szczęście bez konsekwencji. W obronie skoncentrowaliśmy się na destrukcje, bo wiedzieliśmy, że Legia będzie groźna. Sami też staraliśmy się wyprowadzać groźne kontry. W ataku dobrze zagrał Marcin Zając i Zbigniew Zakrzewski, którzy dopełnili formalności.