|
Warszawa - Sobota, 26 maja 2007, godz. 18:00 Ekstraklasa - 30. kolejka |
|
Legia Warszawa
|
1 (1) |
|
Zagłębie Lubin
| 2 (1) |
Sędzia: Hubert Siejewicz Widzów: 11983 Pełen raport |
|
12 tysięcy widzów na trybunach i oprawa: Varsovia - Semper Invicta, Semper Heroica - fot. Adam Polak |
Złodzieje
"Zagłębie ch..., Zagłębie nadal kupuje" śpiewali po meczu rozwścieczeni fani Legii. Nasza drużyna przegrała mecz, który czysty raczej nie był. Świętowali zaś fani z Lubina, dla których był to jeden z największych sukcesów w historii klubu.
Kibice przybyli z Lubina szczelnie wypełnili sektor pod zegarem. Większość z nich miała na sobie pomarańczowe koszulki, dzięki czemu prezentowali się efektownie. Spotkanie, które miało decydować o mistrzostwie Polski zdecydowanie zmobilizowało lubinian, którzy zaliczyli chyba najlepszy wyjazd w historii. Także pod względem dopingu przyjezdni pokazali się z bardzo dobrej strony - przez większość spotkania byli słyszalni na Odkrytej.
Na Łazienkowskiej zjawiło się sporo fanów, zarówno Żyleta, jak i Kryta wypełnione były do ostatniego miejsca. Tylko na łuku nie było kompletu. Przed meczem zapowiadało się, że nasz doping będzie wgniatał w ziemię. Staruch odpowiednio nakręcał kibiców do głośnego śpiewu. Niestety w trakcie zawodów nie było już tak wspaniale.
Rozpoczęliśmy tradycyjnie od głośnego wykonania "Snu o Warszawie". Później cały stadion w ciszy pożegnał wielkiego legionistę, Bernarda Blauta. Parę minut później zawody rozpoczął sędzia Siejewicz. Początek wyglądał obiecująco, Legia gniotła Lubin i szybko powinna objąć kilkubramkowe prowadzenie. Gol padł niestety tylko jeden, ale wywołał oczywistą radość w naszych szeregach. Rozpoczęło się skandowanie w kierunku sektora gości dotyczące tego, że nie zdobędą mistrzostwa. Nikt wówczas jednak nie zdawał sobie sprawy, jaki kabaret będzie miał miejsce po przerwie. Jeszcze w czasie 15-minutowej przerwy, pod Torwar podeszła 50-osobowa grupa kibiców Zagłębia. Lubinianie parę razy głośniej krzyknęli i zostali otoczeni przez policję.
W drugiej połowie nasz doping był nadal nienajlepszy. Ani Kryta, ani Żyleta nie potrafiły zmobilizować się do 100% wysiłku. Udzieliło się to chyba także naszym piłkarzom… Gardeł nie szczędzili tymczasem przyjezdni, którzy od momentu zdobycia wyrównującej bramki wokalnie prezentowali się świetnie. Na ich głośne "Zagłębie", cały stadion odpowiadał okrzykiem "Sosnowiec", pozdrawiając jednocześnie naszą zgodę. Nie brakowało uprzejmości z obu stron, ale stanowiły one niewielką część repertuaru obu ekip. Obie grupy przygotowały również oprawy. Lubin na początku pokazał kartoniadę w barwach z niedużą sektorówką, My zaś znacznie większą i bardzo efektowną kartoniadę wraz z transparentem na płocie: kartony VARSOVIA w barwach miasta, Syrenka z eLką na tarczy i napis „Semper Invicta, Semper Heroica”. W dalszej części meczu pokazaliśmy jeszcze sektorówkę przedstawiającą nasz herb - ten, z którym wszyscy się identyfikujemy i transparent „50 lat herbu”. "Nasz herb jest jeden, hej Walter nasz herb jest jeden" - skandowały trybuny. Zagłębie tymczasem pokazało jeszcze jedną sektorówkę i pomachało flagami na kijach.
Wraz z upływem czasu, na boisku zarysowywała się przewaga gości i to oni wyszli na prowadzenie. Radość w sektorze przyjezdnych była zrozumiała. My mobilizowaliśmy naszą drużynę do większego wysiłku. Niestety, z perspektywy trybun cuda wykonywał biegający z gwizdkiem sędzia Siejewicz, który po meczu powinien wrócić z zespołem z Lubina. Wszak Wrocław leży niedaleko, a wakacje panu Hubertowi z pewnością dobrze zrobią. O wszystkich byśmy może zapomnieli, gdyby nie to co uczynił w 85 minucie, Bramka Rogera na 2-2 spowodowała, że stadion nareszcie eksplodował. Podczas, gdy my świętowaliśmy gola, piłkarze w miedziowych koszulkach na tyle skutecznie przekonywali sędziego, że gola nie było, że ten... odgwizdał faul dla gości. "Złodzieje, złodzieje" - ryczał cały stadion. Zanim jeszcze wznowiono grę cały stadion domagał się od swoich piłkarzy, aby ci opuścili plac gry i nie uczestniczyli w tym ukartowanym meczu. "Zejdźcie z boiska, zejdźcie z boiska" - domagali się kibice. Nic z tego, mecz trwał dalej, a nasze zdenerwowanie sięgało zenitu. Po obu stronach zdjęte zostały flagi, co zwiastowało emocje pozasportowe. Fotoreporter "dachowiec" miał wówczas swoje pięć minut, podczas których mógł wykonać kilkaset portetów dla swojego szefa. Zaczęło się rzucanie przedmiotów w kierunku ochrony, która gazem próbowała odstraszyć kibiców. Jeszcze raz publiczność zwróciła baczniejszą uwagę na wydarzenia na boisku. Podczas rzutu rożnego wszyscy skandowali "LEGIA, LEGIA". Nic z tego, bramka nawet jakby padła, to sędzia z Białegostoku i tak znalazłby sto powodów, aby jej nie uznać. W końcu zaś przeciągłym gwizdkiem zakończył ten nieczysty pojedynek. Sporo osób czekało już na płocie, jedna osoba wbiegła na murawę i po chwili została zatrzymana przez ochronę. Świętowanie rozpoczęli miedziowi, którzy odpalili race i wraz ze swoimi piłkarzami świętowali mistrza. "Złodzieje, złodzieje" - kipiał cały stadion. Nikt nie chciał opuszczać trybun. Wszyscy chcieli wyrazić swoje zdanie o czystości gry ekipy z Dolnego Śląska. Po kilkunastu minutach na boisku pojawili się właśnie piłkarze mistrza Polski, którzy otrzymali puchar. Niebawem zapewne w ich ręce wpadnie również nagroda Fair Play. "To teraz zagrają w Lidze Mistrzów z Milanem, a w lidze mierzyć się będą z Milanem, ale tym z Milanówka" - to jeden z komentarzy pomeczowych. Trudno opisać złość jaką czuli wówczas kibice Legii. Świętowanie mistrzostwa na naszym stadionie przez różne ekipy, już przerabialiśmy. Ale w takim stylu... trudno przejść nad tym do porządku dziennego. "Dlaczego nie zeszli z boiska?!" - wciąż nie mogli uwierzyć legioniści. Niestety, czasu już nie cofniemy, ale tego meczu prędko nie zapomnimy. Nikt wszak nie lubi brać udziału w ukartowanym przedstawieniu.
Sezon już za nami. Pozostały jedynie mecze w Pucharze Ekstraklasy - bardzo prestiżowych rozgrywkach "środka tygodnia". Z pewnością zobaczymy na nich pełne trybuny oraz wspaniałą atmosferę, która będzie równie wspaniała co ranga zawodów... Może ponownie na Łazienkowskiej zobaczymy "sprawiedliwego" z Białegostoku, o ile do tego czasu nie zostanie on zameldowany we wrocławskim AŚ.
Frekwencja: 11.983
Kibiców gości: 1200
Flagi gości: 5
Doping Legii: 7
Doping Zagłębia: 9
Autor: Bodziach
PS. Relacja z trybun pisana była na podstawie wydarzeń na trybunach, a nie na podstawie powtórek spornych sytuacji w Canal+.