Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Zabrze - Niedziela, 5 sierpnia 2007, godz. 18:45
Ekstraklasa - 2. kolejka
Herb Górnik Zabrze Górnik Zabrze
    0 (0)
    Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    • 45+2' Radović
    • 52' Roger (k)
    • 88' Édson
    3 (1)

    Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
    Widzów: 14000
    Pełen raport
    250 kibiców Legii na sektorze gości w Zabrzu - fot. Mishka

    To my, niechciani, nielubiani

    Mimo zakazu nałożonego przez własny klub, do Zabrza wybrało się około 250 fanów Legii. Z pewnością byli wśród nich sami mafiosi, handlarze narkotyków i złodzieje samochodów. Przecież nikt inny nie byłby zdolny do zlekceważenia uprzejmej prośby działaczy Legii, którzy w błagalnym tonie zwracali się do kibiców - "nie jedźcie". Część osób trochę inaczej zinterpretowało apel KP i w czasie drogi pościło. Droga na Górny Śląsk na szczęście mijała szybko i sprawnie, choć nie obyło się bez wysokich mandatów związanych z pośpiechem w dojeździe na miejsce docelowe.

    Zwartą grupą dojechaliśmy w końcu pod stadion przy ulicy Roosevelta i po odbyciu szczegółowej kontroli wchodziliśmy już na sektor. Warto zaznaczyć, że spora w tym zasługa kibiców gospodarzy, za co należy im się podziękowanie. Choć Górnicy przyjęli nas tradycyjnymi bluzgami, później wraz z nami skandowali hasło "Piłka nożna dla kibiców". Jeszcze przed meczem organizatorzy przygotowali dla fanów atrakcje. Były więc występy orkiestry oraz lądowanie spadochroniarzy na płycie boiska. Już pierwszy ze "spidermanów" lądowania nie będzie miło wspominał, zaczepił się bowiem o kable nad trybuną i runął na ziemię przy ogrodzeniu. My w tym czasie zajmowaliśmy miejsca na sektorze i rozgrzewaliśmy nasze gardła. Górnicy przez spotkaniem śpiewali jednak naprawdę donośnie (prawie cały stadion) i niełatwo było się przebić. Z drugiej strony, od razu spostrzegli nasz moment przestoju, pytając "coście tak cicho". "Przepraszamy, już śpiewamy" - słychać było natychmiastową odpowiedź z naszego sektora. Na pierwszy gwizdek miejscowi rzucili na murawę sporą liczbę serpentyn, co dało ciekawy efekt. Po chwili ci sami kibice... wbiegli na murawę, by je uprzątnąć. Gdyby takie zachowanie miało miejsce na naszym stadionie, pół stadionu otrzymałoby dożywotni zakaz stadionowy.

    Nasi działacze z pewnością nie byli zadowoleni z obecności kibiców Legii na łuku. Gdyby jednak nasz prezes miał jeszcze wątpliwości, postanowiliśmy je rozwiać - "Zobacz Miklas, tu jesteśmy!". Zabrzanie dopingowali na odpowiednim poziomie tylko przez kilkanaście minut. Później znacznie osłabli i nadarzyła się okazja dla nas. Niestety, tego dnia mimo przedmeczowych mobilizacji, szło nam bardzo przeciętnie. Kilka razy udało nam się wydrzeć naprawdę głośno, ale w przekroju całego spotkania wypadliśmy poniżej naszego poziomu. Wraz ze zdobyciem pierwszego gola, Torcida znacznie obniżyła loty. Zaprezentowała jeszcze oprawę, która przedstawiała Barta Simpsona marzącego o 15 MP. Praca zabrzańskich ultrasów została doceniona przez warszawiaków, którzy chcieli im przyznać 200 punktów w Lidze Ultras, a choreografię nazwali oprawą roku. W drugiej połowie zaprezentowaliśmy się dokładnie tak, jak chciałby nas widzieć (w dalekiej przyszłości, bo na razie nie chce nas widzieć wcale) właściciel klubu. W związku z tym, z sektora gości dochodził doping charakterystyczny dla siatkarskich aren. Liczenie podań zawodników, okrzyki "Ostatni" oraz "Bezustanny, kulturalny, głośny doping" - dla części kibiców gospodarzy było to niezrozumiałe, nas jednak bawiło. O tym, że legioniści potrafią się doskonale bawić, świadczyć mogły kolejne przeboje edukacyjno-przyrodnicze - "Bo ja tańczyć chcę", czy... "Kolorowe kredki". Naszą jedyną oprawą przygotowaną na ten wyjazd było racowisko złożone z 250 rac. Obyło się bez ofiar, bo racowisko było z cyklu tych, na które przyzwolenie dałby pewnie i nasz prezes. Uniesione w górę ręce i wydawany odgłos odpalanych rac "Tssssss" to pierwsze w Polsce bezdymne racowisko. Aby nikt nie odważył się machnąć ręką w kierunku murawy, skandowaliśmy hasło "Nie rzucajcie". W końcówce powróciliśmy jeszcze do normalnego dopingu, przeplatanego tylko okrzykami "Ostatni". Pozdrowiliśmy również siedzącego na honorowej, pamiętającego konflikty z fanami za poprzedniej kadencji prezesa - "Ekstraklasa bez Miklasa".

    Po końcowym gwizdku sędziego zawodnicy skierowali się w naszą stronę. Z końcowej linii boiska podziękowali nam za wsparcie, my tymczasem jechaliśmy nieprzerwanie hit w Wiednia. Zanim nasz prezes klubu opuścił wygodny fotelik, pomachaliśmy mu raz jeszcze, wskazując miejsce naszego pobytu oraz poinformowaliśmy go o naszym kulturalnym zachowaniu - "Hej Miklas, byliśmy grzeczni". Tak właśnie zakończył się pierwszy z zakazanych wyjazdów. Ile ich będzie? Przekonamy się niebawem. O ile początkowo mówiono o paru latach, ostatnie oświadczenie (panowie działacze, prośba o numerację, bo pogubić się można!) wskazuje, że banicja może potrwać krócej. Czyżby do czasu utworzenia nowego Klubu Jedynych Prawdziwych Kibiców? Na koniec raz jeszcze należy podziękować zabrzanom za umożliwienie obejrzenia meczu oraz kiełbaski, które przynieśli do naszego sektora.

    Frekwencja: 14 000
    Kibiców gości: 250
    Flagi gości: 9

    Doping Górnika: 7
    Doping Legii: 5

    Autor: Bodziach