|
Warszawa - Niedziela, 12 sierpnia 2007, godz. 19:15 Ekstraklasa - 3. kolejka |
|
Legia Warszawa
|
1 (1) |
|
Dyskobolia Grodzisk Wlkp.
| 0 (0) |
Sędzia: Tomasz Mikulski Widzów: 6836 Pełen raport |
|
Takie ulotki klub wydał i umieścił przed meczem na krzesełkach - fot. Woytek |
Nie ma Legii bez Żylety
Kolejny mecz sezonu, który w niczym nie przypominał atmosfery, z której zawsze znana była Legia. Na Żylecie nie było dopingu, nie licząc kilku haseł odnoszących się do obecnej sytuacji. Na Krytej zaś śpiewy przeplatane były długimi momentami ciszy. Po dłuższej nieobecności, na stadion wróciła orkiestra z Krytej. Tylko chwilami była w stanie porwać publiczność spod dachu. Cały stadion wspólnie zaintonował tylko "Nie ma Legii bez Żylety".
Parę godzin przed spotkaniem w Warszawie rozpętała się burza. Nie przestraszyła ona 7 tysięcy kibiców w odwiedzeniu swojego stadionu. Niestety przy wchodzeniu fani ponownie mieli problemy z zajmowaniem miejsc na trybunach. Co prawda na krzesełkach pojawiła się numeracja, ale nadal wiele osób nabywając bilet, nie ma pojęcia, że... są one później respektowane. Ba, doszło do tego, że kibice mają problemy z przemieszczaniem się między sektorami nawet godzinę przed meczem. W to, że KP chętnie zrobiłoby na Łazienkowskiej teatr nawet nie wątpimy. W którym jednak teatrze widzowie nie mogą przed rozpoczęciem "spektaklu" podejść do znajomych zajmujących inne miejsca na widowni? Tylko na Ł3. Brakuje również trzech dzwonków, przypominających wcinającym popcorn "klientom" o zbliżającym się wyjściu na scenę aktorów. Wszystko w swoim czasie.
Ochrona sama przyznawała, że to nie ich wymysł i by pretensje kierować do odpowiedzialnej za to osoby, Stefana D. Na krzesełkach mogliśmy natomiast znaleźć ulotki (właściwie tylko szczęśliwcy, bo kartki po mocnej ulewie trudno było rozczytać) wydane przez zarząd klubu. Czytaliśmy w nich zachęty klubu aby wspierać piłkarzy dopingiem, oraz informacje, że działania klubu mają na celu wyeliminowanie z trybun anarchii i... terroru. Widać, że działacze biorą przykład z kibiców, którzy swego czasu właśnie w ten sposób (poprzez ulotki) "docierali" do wszystkich kibiców z różnymi apelami. "Nie tędy droga" - komentowali fani na trybunach.
Na trybunie odkrytej nie było jednak chętnych do wysłuchania apelu zarządu. Fani z tej trybuny nie dopingowali, ale wcale nie dlatego, że zostali zastraszeni przez mafię, czy handlarzy koksem. Śpiewał ten kto chciał i w związku z tym tylko na Krytej piłkarze słyszeli wsparcie. Ba, początkowo szło im nawet nieźle. Orkiestra intonowała piosenki, zaś fani podłapywali i było nawet głośno. Wobec częstych przestojów, trudno doping ocenić jednak wysoko. Głośno było, gdy do śpiewu włączyli się kibice zasiadający na Żylecie, przypominając, że "Legia to my". Cały stadion skandował również hasło "Nie ma Legii bez Żylety". Pytano również, gdzie jest nasz wodzirej, "Staruch". Odpowiedzi nie uzyskaliśmy, choć może zawarta będzie w kolejnym oświadczeniu Klubu.
Na boisku piłkarze początkowo radzili sobie całkiem przyzwoicie i... smutno było patrzeć na siedzącą w ciszy odkrytą. Sami zawodnicy przyznają, że brak atmosfery utrudnia im grę. Czy zrozumieją to również działacze? Czy kibice zmienią swoją postawę? Pytania można mnożyć, ale niestety na zmianę obecnego stanu rzeczy na razie trudno liczyć. A szkoda, bo atmosfera, która kiedyś wbijała w ziemię przeciwników, dziś pobudza ich do lepszych występów. Jak zmieniła się ona na trybunach, niech świadczy kolejne zupełnie legalne racowisko (pierwsze u siebie). Rozpoczęto odliczanie od 10 do 1, po czym nad głowami kibiców zapłonęły... zapalniczki oraz "sztuczne" race. Żadna z nich nie poleciała w kierunku murawy. Sędzia nie przerwał również gry. Choć obecny stan mógłby spowodować podziały pomiędzy popierającymi brak dopingu a śpiewającymi, kibice parę razy zaznaczyli - "Cała Legia zawsze razem". Warto jeszcze odnotować brak kibiców gości na naszym stadionie, którzy sprawili w ten sposób niespodziankę, bowiem w przeszłości kilka razy odwiedzali sektor pod zegarem.
Spotkanie zakończyło się wygraną Legii (trochę szczęśliwą) i wciąż jesteśmy liderem. Piłkarze Legii podeszli pod Żyletę i otrzymali od kibiców brawa, znacznie chłodniej zostali potraktowani zawodnicy z Grodziska, których ostra gra nie przypadła do gustu fanom. Szkoda, że po raz kolejny na Łazienkowskiej zamiast wspaniałej atmosfery, z której słynęliśmy w całym kraju i Europie, byliśmy świadkami marnej jakości widowiska.
Frekwencja: 7000
Kibiców gości: 0
Doping Legii: 3
Autor: Bodziach