|
Warszawa - Wtorek, 18 września 2007, godz. 18:00 Puchar Ligi - Grupa A |
|
Legia Warszawa
|
0 (0) |
|
Ruch Chorzów
| 0 (0) |
Sędzia: Włodzimierz Bartos Widzów: 2425 Pełen raport |
|
Tomasz Sokołowski na Łazienkowskiej zagrał w barwach Ruchu - fot. Mishka |
Wypowiedzi pomeczowe
Jan Urban (trener Legii): Słabiutki mecz. Praktycznie nie stworzyliśmy okazji. Jeżeli chodzi o młodych zawodników to różnie to wyglądało. Świdzikowski momentami grał nerwowo, przyzwoicie i dobrze zagrał Wojtek Wocial. Wejście Mikołajczaka też było pozytywne, a Paluchowski nie miał zbyt wielu piłek, żeby więcej pograć. Natomiast więcej spodziewałem się po zawodnikach którzy na co dzień są w kadrze pierwszego zespołu - powinni się wykazać, a w dzisiejszym meczu nie było tego widać. Zmiana Dicksona spowodowana była urazem, na szczęście niegroźnym. Na pewno starał Marcin Burkhardt, dla którego był to pierwszy mecz. Uderzył kilka razy z dystansu - nie zawsze celnie. Zbyt długo nie grał, żeby od niego wymagać nie wiadomo jak dobrej gry w tym meczu. Kondycyjnie wytrzymał 90 minut i powoli będzie dochodził do formy. Na pewno w przyszłości da nam wiele więcej niż dziś.
Duszan Radolsky (trener Ruchu): Jestem zadowolony. Nie chodzi o wynik, ale o to, że mogli pograć inni zawodnicy, którzy w lidze grają jedynie końcówki. Dzięki takiemu spotkaniu mogli oni zagrać z liderem pierwszej ligi. Brakowało skuteczności nam w pierwszej połowie, z kolei. Szkoda że nie padły żadne bramki.
Marcin Burkhardt: Fizycznie czułem się dużo lepiej niż w sparingu z Jagiellonią Białystok. Wtedy chyba za bardzo chciałem pokazać się z dobrej strony. Dziś było lepiej, ale zdaję sobie sprawę, że to nadal nie jest to, czego od siebie oczekuję. Oddawałem dużo strzałów. Piłka jednak nie słucha się mnie. Tylko z wolnego uderzyłem dobrze. Reszta strzałów wołała o pomstę do nieba. Muszę dalej trenować, pracować i powoli wracać do formy. Nie gramy w tym składzie i widać było w naszej grze brak zgrania. Nie było jednak tak tragicznie, a winy za słabszą postawę nie można zrzucać na młodych graczy. Miałem sytuację po rozegraniu piłki z rzutu wolnego. Trenujemy takie zagrania, ale najpierw ja nie trafiłem w piłkę, a później Dickson jej nie dobił. Mecz był trochę nudny, ale po wyjściu z grupy rozgrywki powinny nabrać rumieńców. Czy postawą w dzisiejszym meczu przybliżyłem się do pierwszego składu Legii? To pytanie do trenera.
Marcin Smoliński: Ciężko jest dobrze wejść w mecz, gdy nie gra się co tydzień. Do tej pory występowałem tylko w sparingach lub spotkaniach towarzyskich. Teraz mam to szczęście, że zaczął się Puchar Ligi. Będzie więc okazja do częstszej gry. To jest potrzebne, bo dziś w 80. minucie z siłami było już kiepsko. Grając co tydzień w meczach pucharowych powinienem jednak dojść do optymalnej formy fizycznej.
Do miejsca w pierwszej jedenastce mam jeszcze daleką drogę. Chłopaki dobrze grają, ale niech grają tak jak najdłużej. Mamy dobry zespół, ale w meczach pucharowych będę starał się udowodnić, że i ja nie jestem słabszy. Co to meczu to był on bez wyrazu. Mieliśmy kilka klarownych sytuacji, ale spotkanie był wyrównany.
Tomasz Sokołowski (Ruch Chorzów): Obie drużyny zagrały dziś w nieco rezerwowych składach. Nie zmienia to jednak faktu, że cieszymy się z remisu, który wywozimy z Łazienkowskiej. Sam mecz był dobrą okazją dla zawodników, którzy nie grają za często w lidze. W spotkaniach Pucharu Ekstraklasy mają okazję do ogrania się.
W ostatniej akcji mogłem strzelić gola, ale czekałem na wsparcie kolegi. Włączył się do niej nasz obrońca i liczyłem, że lepiej to rozegramy. Teraz można żałować, że nic z tego nie wyszło. Nie wiadomo jednak, co by się stało, gdybym zdecydował się na strzał. Tak to jednak jest w piłce, że nie zawsze wszystko się udaje.
Autor: Tomek Janus i Woytek