|
Kraków - Niedziela, 28 października 2007, godz. 19:30 Ekstraklasa - 12. kolejka |
|
Wisła Kraków
|
1 (1) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Robert Małek Widzów: 21000 Pełen raport |
|
Marek Zieńczuk po raz kolejny został bohaterem Wisły - fot. Mishka |
Wypowiedzi pomeczowe
Jan Urban (trener Legii): Jeśli chodzi o pierwszą połowę to nic specjalnego się nie działo. Nie możemy natomiast tak tracić bramki, jak to się stało dziś - gol padł z niczego. Po bramce dla Wisły było widać że moja drużyna zareagowała i wyglądało to lepiej niż pierwsze półgodziny. W drugiej części gry Wisła miała znakomite okazje, żeby ten mecz rozstrzygnąć. My natomiast mieliśmy jeden prezent - sytuacja Piotrka Gizy mogła odmienić losy meczu. Jako drużyna nie jesteśmy teraz w najwyższej formie i gospodarze to wykorzystali. Pozostaje mi pogratulować krakowianom. Wisła udowodniła dzisiaj, że jest drużyną lepszą od nas, ale tylko dzisiaj. W najbliższych tygodniach czekają nas łatwiejsze mecze i jeżeli wygramy to pewną część strat powinniśmy odrobić.
Maciej Skorża (trener Wisły): Muszę podkreślić zaangażowanie i wola walki całej drużyny. Byliśmy niezwykle zmotywowani. Nie było momentów gdzie odpuszczalibyśmy. Tak jak trener Urban powiedział, w pierwszej części gry działo się niewiele. Mieliśmy szczęście, że zdobyliśmy gola w niezwykle ważnym momencie. Jak się okazało był to kluczowy moment meczu. To pozwoliło grać nam spokojnie. W drugiej połowie powinniśmy zdobyć drugą bramkę. Przyznam, że Legia to jest najsilniejszy zespół z jakim do tej pory graliśmy. Do ostatnich sekund wynik wisiał na włosku.
Jan Mucha: Porażka boli. Nie wiem co się z nami dzieje. Dopiero po straconej bramce zaczęliśmy coś grać. Nie potrafiliśmy jednak znaleźć sposobu na wiślaków. Uważam jednak, że druga połowa należała do nas. Wisła nastawiła się wówczas na grę z kontry. Nikt nie będzie jednak o tym pamiętał, a o naszej porażce. Przy straconej bramce nie miałem za dużo szans. Marek Zieńczuk dobrze przymierzył w długi róg. Wisła jest zbyt doświadczonym zespołem, by dać wydrzeć sobie prowadzenie na własnym stadionie. Po przerwie zagraliśmy agresywnie. Mieliśmy swoje okazje, ale wynik nie uległ zmianie. Mamy osiem punktów straty do lidera, ale nie ma mowy, żeby zrezygnować z walki o wygraną w lidze. Przecież za nami dopiero dwanaście kolejek. Jest jeszcze dużo meczów do wygrania. Musimy zapomnieć o porażkach i znów zacząć wygrywać. Do tego potrzebne są jednak gole, a tych ostatnio nie zdobywamy w ogóle.
Piotr Giza: Szkoda, że pod koniec meczu zmarnowałem stuprocentową sytuację. To mógł być moment przełomowy dla naszej gry. Nie trafiłem czysto w piłkę. Co tu się dużo tłumaczyć? Nie wykorzystałem okazji i tyle. Jestem zły, bo gra nie układa się nam. Musimy się jak najszybciej pozbierać i wyjść z dołka. Nie ma wytłumaczenia na naszą słabszą grę. Przegraliśmy pechowo w Kielcach. Teraz chyba za bardzo chcemy. Spinamy się i to nas paraliżuje. Nadal chcemy jednak wygrywać w każdym meczu. Mamy swoje okazje i nie potrafimy je wykorzystać. Liga jest jednak długa i możemy odrobić straty.
Martins Ekwueme: Jasne, że nie chcieliśmy dziś przegrać. Przecież teraz jesteśmy w bardzo ciężkiej sytuacji. Musimy jednak wyciągnąć wnioski z porażki i walczyć dalej. Mieliśmy swoje okazje na wyrównanie, ale nic z tego nie wyszło. Wisłą wykorzystała swoje i wygrała. Nie możemy jednak spisywać sezony na straty. Nie możemy się poddać. Znów musimy zacząć wygrywać. Wisła też będzie gubić punkty.
Marek Zieńczuk (Wisła Kraków): Czuję się dumny, że jako drużyna zagraliśmy dziś dobre spotkanie. Ja strzeliłem gola, ale nie przeceniałbym mojego wkładu w tą wygraną. Cała drużyna zasłużyła dziś na pochwały. Okazje do strzelenia kolejnych goli miał Paweł Brożek. Paweł zagrał mi doskonałą piłkę przy golu. Nie zamknąłem oczu, ale poszukałem mocnego strzału. Od kilku meczów wpada mi prawie wszystko i dziś też tak było.
Autor: Tomek Janus i Woytek