|
Chorzów - Wtorek, 27 listopada 2007, godz. 17:30 Puchar Ligi - Grupa A |
|
Ruch Chorzów
|
0 (0) |
|
Legia Warszawa
| 1 (0) |
Sędzia: Marcin Szrek Widzów: 300 Pełen raport |
|
Konferencja po meczu Ruch - Legia - fot. Mishka |
Wypowiedzi pomeczowe
Jan Urban (trener Legii): Mecz jak wszyscy widzieli rozgrywany był w bardzo trudnych warunkach, a jednak było ciekawie. W pierwszej połowie stworzyliśmy kilka groźnych sytuacji, a po rzucie karnym Ruch również miał swoje okazje. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że nie było kontuzji. Wszyscy przecież myślą o meczach ligowych. Początek w wykonaniu Rybusa był bardzo dobry, potem zniknął z pola widzenia, ale w drugiej części gry znów się pokazał - generalnie ocena bardzo dobra. Po raz kolejny bardzo dobrze z nami zagrał Wysocki. Za każdym razem jak gra z nami, to gra dobrze. Podobało mi się wejście Frączczaka, który dobrze gra głową. Trudno oceniać Rawę, bo zagrał bardzo krótko. Dla tych młodych piłkarzy na pewno bardzo ważne jest to, że pojawiają się w pierwszej drużynie i takie sytuacje na pewno będą miały miejsce w kolejnych spotkaniach.
Dusan Radolsky (trener Ruchu): Jedna i druga drużyna zasłużyły na minimum po jednym punkcie. Straciliśmy gola z wątpliwego karnego. graliśmy w bardzo trudnych warunkach i już za to należy się zawodnikom pochwała.
Marcin Burkhardt: Co najbardziej zapamiętam z meczu? Bokserski cios jednego z przeciwników, po którym mam rozcięte wargi. W ogóle gra na tej murawie to tragedia. Staraliśmy się dobrać najlepsze do takich warunków buty, ale chyba jeszcze nie stworzono takiego modelu, który sprawdziłby się na tak trudnej nawierzchni. Piłka strasznie odskakiwała, ciężko się było nawet utrzymać na nogach. Cztery podania to wszystko, co można było tu zrobić. Było więc wiele chaosu i przypadku w grze - gol i wygrana cieszą więc tym bardziej. Karny po którym Bartek Grzelak zdobył gola był ewidentny. Warunki były ciężkie, ale wiadomo - szczęście sprzyja lepszym. Mamy już zapewniony awans, ale meczu z ŁKS-em nie potraktujemy ulgowo. Na pewno zagra kilku młodych graczy, będą mogli pokazać się przed naszym trenerem. Zamiast grać na takich boiskach, lepiej byłoby zapaść w sen zimowy. Zostały jednak jeszcze dwa tygodnie gry, więc nie pozostaje nic innego, jak walczyć dalej.
Autor: Woytek i Tomek Janus