Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Wtorek, 4 grudnia 2007, godz. 18:30
Puchar Ligi - Grupa A
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 76' Burkhardt (k)
  • 90+3' Trochim
2 (0)
Herb ŁKS Łódź ŁKS Łódź
    0 (0)

    Sędzia: Michał Zając
    Widzów: 350
    Pełen raport
    Jan Urban - fot. Mishka

    Wypowiedzi pomeczowe

    Jan Urban (trener Legii): Pierwsza połowa była bezbarwna w naszym wykonaniu. Nie graliśmy tak jak zwykle, czyli mam tu na myśli grę kombinacyjną, szybką. Jednak nie ma czemu się dziwić, gdyż sporo młodzieży pojawiło się w zespole. W drugiej połowie z większą łatwością dochodziliśmy do sytuacji podbramkowych. Cieszę się, że podchodziliśmy do tego spotkania jako drużyna pewna awansu do następnej rundy. Pozwoliło to na danie szansy chłopakom z drugiego zespołu. Dla nich to kolejna możliwość zdobycia doświadczenia i zachęta do przyszłej pracy. Niektórzy z pewnością pojadą z nami na obóz zimowy. Cieszę się, że pokazali, że mogą powalczyć o pozostanie w pierwszym zespole i w przyszłości Legia może mieć z nich wiele pożytku. Mają dopiero 16-19 lat, a widać, że mają papiery na granie. Trzeba dawać im szansę, żeby przede wszystkim uwierzyli, że ktoś na nich liczy.

    Mirosław Jabłoński (trener ŁKS Łódź): Szkoda, że nie udało się tego meczu chociaż zremisować. Mieliśmy dwie doskonałe okazje do zdobycia gola, ale podobnie jak w rozgrywkach ligowych nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Po prostu nie mamy takich zawodników. Postawiłem dzisiaj na trzech graczy aspirujących do pierwszego składu i jak się okazuje, nie na każdego można liczyć. Straciliśmy dwie kuriozalne bramki. Co do rzutu karnego to mam wątpliwości, bo piłka trafiła głowę zawodnika, że ma do tej pory ślad, a później w rękę. Takich bramek nie powinno się tracić na tym poziomie.

    Maciej Korzym: Mogłem dziś strzelić przynajmniej dwie bramki, ale niestety zbyt pochopnie podjąłem decyzję. Jestem napastnikiem i muszę zachowywać zimną krew i wykorzystywać takie sytuacje. Dziś się nie udało – szkoda. W drugiej połowie w jednej z akcji powinienem podawać do Bartka Grzelaka, ale szczerze mówiąc, nie zauważyłem go. Uderzyłem więc od razu na bramkę. Kilka razy usiłowałem też dobrymi podaniami obsłużyć kolegów. Wiadomo – każdy chce grać jak najlepiej. Jeżeli nie strzelam, to chcę chociaż asystować. Zawsze walczymy przecież o wygraną. Czy czułem się dziś jak na pikniku? Piknik przy tym to coś ciekawego. Na pikniku zawsze coś się dzieje. Wiadomo, że niezbyt fajnie gra się bez dopingu, bez wsparcia kibiców. Słychać tylko pojedyncze sarkastyczne uwagi, a to nie jest miłe. Grunt, że wyszliśmy z grupy. Nie myślimy jednak o tym z kim zagramy w następnej rundzie. Nas zawsze interesuje wygrana.

    Marcin Burkhardt: Mecz się odbył i to chyba wszystko co można o nim powiedzieć. Tak to już jest z Pucharem Ekstraklasy. Z pozytywów cieszy nasza wygrana. W końcu wygraliśmy z ŁKS-em nie 1-0 a 2-0. Strzeliłem gola, przy drugim asystowałem, więc nie jest źle. Mówicie, że na Krytej była moja zagorzała fanka? Nie zauważyłem (śmiech).

    Autor: Fumen i Tomek Janus