Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Grodzisk Wlkp. - Sobota, 23 lutego 2008, godz. 16:00
Ekstraklasa - 18. kolejka
Herb Dyskobolia Grodzisk Wlkp. Dyskobolia Grodzisk Wlkp.
  • 52' Rocki
1 (0)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    0 (0)

    Sędzia: Paweł Gil
    Widzów: 4000
    Pełen raport
    Kibice Legii w liczbie 716 osób stawili się w Wielkopolsce - fot. Mishka

    Jedzmy łyżką, a nie chochlą

    Wyjazdy do Grodziska nigdy nie cieszyły się większym zainteresowaniem. Chociaż tę wielkopolską miejscowość odwiedzamy już dobrych kilkanaście lat, to jeszcze nigdy nie udało nam się zawitać tam w naprawdę dobrej liczbie. I akurat wtedy, gdy działacze Legii czynili starania, aby warszawiacy w ogóle nie mogli oglądać wyjazdowych meczów swojej drużyny... pojechaliśmy do Grodziska w ponad siedem stówek! Na trybunach dało się usłyszeć wiele nieprzychylnych haseł pod adresem Grupy ITI. Kibice również ironicznie skandowali hasło "Hej Miklas, nie ma konfliktu".

    Tak bowiem uważa obecny prezes Legii. O tym, że jest w błędzie, mógł się przekonać nie po raz pierwszy, słuchając co do powiedzenia mają mu kibice. Fani nie liczą jednak na zmianę frontu - wszak do Grodziska z pewnością pojechali tylko złodzieje i narkomani, z którymi klub nie zamierza mieć nic wspólnego. Przecież o ile łatwiej założyć klapki na oczy i udawać, że wszystko jest w najlepszym porządku.

    Ale zanim jeszcze dotarliśmy do Grodziska, trzeba było się natrudzić, aby znaleźć czynną stację benzynową. Policja pozamykała większość z nich i to zupełnie przypadkowo... dwie godziny przed i dwie godziny po meczu. Cóż za zbieg okoliczności. Całe szczęście, że osoba za to odpowiedzialna nie rozsypała przed wjazdem do Grodziska gwoździ, w celu uniemożliwienia nam dotarcia do celu. A pod stadionem Dyskobolii było całkiem tłoczno. Kolejki do kas dla legionistów były dosyć długie, ale samo wchodzenie na stadion było bardzo sprawne. Jakież było nasze zdziwienie, gdy po wejściu na stadion okazało się, że sektor E jest już wypełniony po brzegi. Pozostali zajęli miejsca na sąsiadującym z nim sektorem gości. Wśród nas zasiadło ok. 70 kibiców Pogoni Szczecin, którzy samochodami i busami docierali do Wielkopolski.

    Na płocie zamiast legijnych flag wywieszone zostały transparenty. Pierwszy z nich, "Jedzmy łyżką, a nie chochlą" nawiązywał do słynnych już słów Mariusza Waltera z czasów, gdy ITI przejmowało Legię. Fani zostali dodatkowo "uzbrojeni" w plastikowe łyżki. Kolejny z nich, "Canal+ - ITI 1-0" odnosił się do wygranej kodowanej stacji pokazującej polską ligę w kolejnym przetargu na prawa do transmisji. "Nigdy więcej na antenie, magazynu w TVN-ie" - legioniści w ten sposób pokazywali, że są zadowoleni z takiego stanu rzeczy. Na płocie pojawiły się również transy odnoszące się do sytuacji w Kosowie i "Konfidencie redial" (nawiązujący do transparentu z innego wielkopolskiego wyjazdu).

    Naszym dopingiem kierował oczywiście Staruch, a legioniści starali się śpiewać tak, aby w końcu mogli usłyszeć od gniazdowego, że było przyzwoicie. I trzeba przyznać, że bywały momenty, kiedy nasz śpiew był naprawdę świetnie słyszalny na całym stadionie. Pod względem głośności prym wiodła pieśń "Moja jedyna miłość". Śpiewana przez czujących tę miłość fanatyków zawsze będzie brzmiała inaczej, niż z ust zamkniętej grupy opłaconych marionetek, szykujących huczne powitanie na lotnisku. Po raz pierwszy na meczu piłkarskim zaśpiewaliśmy naszą nową pieśń - "Za nasze miasto i za te barwy". Debiut nie wypadł jednak najlepiej i miejmy nadzieję, że na kolejnych wyjazdach śpiewana będzie ona znacznie głośniej i bardziej melodyjnie. Odpowiedni poziom decybeli osiągaliśmy przy dobrze wytrenowanej wyjazdowej pieśni "Jesteśmy zawsze tam", którą kilkakrotnie śpiewaliśmy w końcówce meczu.

    Parę słów należy poświęcić gospodarzom. Mimo zapowiedzi grodziszczan, kompletu na trybunach nie było. Młyn jak na tutejsze warunki był przyzwoity. Na płocie wywieszone zostały zaledwie dwie flagi. Grodziski młyn ponadto zademonstrował m.in. sektorówkę z dosyć długim cytatem z Pisma Świętego: "Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od Ciebie". W dalszej części meczu pokazali jeszcze kilkanaście transparentów z zielonymi sercami. Doping miejscowych nie zachwycił, ale trzeba przyznać, że śpiewali bez większych przerw przez 90 minut. W pewnym momencie, pokrzepieni korzystnym wynikiem, do dopingu włączyli się kibice z trybuny krytej, skandując "Dy-sko-bolia". Okrzyki te kojarzyły nam się jednoznacznie i w odpowiedzi z sektora gości słychać było prześmiewcze okrzyki "Disco polo".

    Był to jednak tylko przerywnik. Przez większość spotkania koncentrowaliśmy się na dopingowaniu piłkarzy, którzy po murawie poruszali się tak ospale, jakby przed meczem karmieni byli nawet nie łyżką, a pipetą. Fani dosyć często skandowali hasła pod adresem ITI oraz prezesa Miklasa, pokazując w ten sposób, że chcieliby, aby ITI jak najszybciej opuściło nasz klub i udało się w siną dal. Prześmiewczo przypominaliśmy również słowa Leszka Miklasa, o tym, że między kibicami i działaczami nie ma żadnego konfliktu. Pod koniec meczu w naszym sektorze odpalonych zostało kilka ogni bengalskich. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie, a nasi piłkarze jakby nigdy nic, milczkiem uciekli do szatni. Pierwszy w tym kierunku podążył zmęczony po 20-minutowym truchtaniu Marcin Burkhardt. Za nim udali się pozostali. Na szczęście najstarszy w drużynie Wojtek Szala i najmłodszy - Ariel Borysiuk, sprawili, że przynajmniej część piłkarzy podeszła przybić z nami "piątki".

    W drodze powrotnej byliśmy natomiast świadkami nowej świeckiej tradycji, czyli zamykania przez idiotów w mundurach wszystkich stacji benzynowych w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Zakaz tankowania dotyczył wszystkich - nie tylko kibiców, ale i wszystkich podróżujących na trasie Grodzisk - Warszawa. Tak więc ci, którzy odpowiednio wcześniej nie napełnili baków, skazani byli na... pchanie swoich pojazdów do najbliższej czynnej stacji.

    Przed nami spotkanie wyjazdowe w PE w Bytomiu. Jako że legijni wyjazdowcy rozgrywki Pucharu Ekstrak(l)asy olewają, jest szansa, że we wtorek wszystkie stacje benzynowe na Śląsku działać będą normalnie. Natomiast czy normalnie będzie na meczu Legii z ŁKS-em, to dobre pytanie do naszego prezesa.

    Frekwencja: 4000
    Kibiców gości: 716
    Flagi gości: 0

    Doping Dyskobolii: 6
    Doping Legii: 8

    Autor: Bodziach