Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 1 marca 2008, godz. 16:00
Ekstraklasa - 19. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 65' Chinyama
  • 84' Chinyama
2 (0)
Herb ŁKS Łódź ŁKS Łódź
  • 12' Adamski
1 (1)

Sędzia: Jarosław Żyro
Widzów: 7000
Pełen raport
Roger Guerreiro koncentruje się przed meczem - fot. Mishka

Wypowiedzi pomeczowe

Jan Urban (trener Legii): Wiedzieliśmy, że będzie to dla nas trudny mecz, bo to nie przypadek, że zespół ŁKS-u traci tak mało bramek. Dzisiaj nie było inaczej. Pozwoliliśmy sobie na zbyt duży luksus, za bardzo rozluźnieni wyszliśmy na to spotkanie, a nie było ku temu podstaw. Po tym co było w Grodzisku, nikt nie powinien tak podejść do tego. Po straconej bramce wkradła się nerwowość w nasze szeregi. To nie jest normalne, żeby zawodnicy tak dobrze wyszkoleni technicznie, mieli aż tyle strat! Z drugiej strony wydaje mi się, że po przerwie inicjatywa należała do nas, co nie oznaczało, że mieliśmy dużo sytuacji bramkowych. Jednak mimo przewagi, kosztowało nas to dużo sił. ŁKS jest naprawdę świetnie poukładany pod względem defensywnym i było trudno o zdobycie kompletu punktów. Oczywiście z 3 punktów się bardzo cieszymy. Aczkolwiek z racji tego, że mamy dobrych techników, to brakuje nam walczaków, a taka jest dzisiejsza piłka. Teraz myślę już o meczu z Zagłębiem, bo sosnowiczanie postawią nam z pewnością wysokie wymagania. Dziwne, że mówię takie słowa, bo w takich meczach jak ten i kolejny powinniśmy być zdecydowanymi faworytami. A tak dzięki Chinyamie możemy cieszyć się z wygranej.

Mirosław Jabłoński (trener ŁKS Łódź): Szkoda, że mecz się tak dla nas ułożył, że tak wcześnie straciliśmy zawodnika i zmuszeni byliśmy grać w osłabieniu. Sądzę, że pierwszą połowę meczu mogę uznać za w miarę udaną w wykonaniu naszego zespołu. Najpierw zdobyliśmy bramką i wyglądało na to, że będziemy prezentować się coraz lepiej. Próbowaliśmy utrzymać się jak najdłużej przy piłce, co grając z Legią, nie jest takie łatwe. Niestety mój plan i nadzieja legła w gruzach. W drugiej odsłonie mimo gry w osłabieniu, uważam, że byliśmy za głęboko cofnięci, ale to siedzi w psychice piłkarzy, którzy chcieli dowieść korzystny wynik do końca. Po stracie obu bramek nawet w dziesięciu potrafiliśmy dwukrotnie zagrozić gospodarzom, co mogło zakończyć się inaczej. Cóż, nie jesteśmy na dobre scementowani. Budujemy się cały czas i powoli tworzymy monolit.

Aleksandar Vuković (Legia): Był to trudny mecz. Zresztą tak się ułożyło, ale ostatecznie wygraliśmy i to jest najważniejsze. Choć dzieli nas sporo miejsc w tabeli, to nie wiem jaka inna drużyna strzeliła łodzianom minimum dwie bramki. W ŁKS-ie jest dwóch środkowych obrońców, którzy należą do jednych z najlepszych w lidze. Do tego kilku zawodników od czarnej roboty i to powoduje, że ciężko się z nimi gra. Początek meczu nie był taki zły do momentu straconej bramki. Później zaczęła się nerwówka i nie wyglądało to najlepiej. W drugiej odsłonie wszystko się odwróciło i zgarnęliśmy całą pulę. Teraz musimy wrócić do swojego grania. Potrzeba więcej płynności nawet w trudnych warunkach.

Marcin Burkhardt (Legia): Czerwona kartka ustawiła mecz. Goście cofnęli się głęboko i mogliśmy śmiało atakować. Aczkolwiek przyznam, że było dzisiaj naprawdę ciężko, ale to właśnie w takich meczach tworzy się charakter. Myślę, że druga połowa była lepsza, bo mieliśmy jednego zawodnika więcej i dzięki temu mogliśmy stworzyć więcej sytuacji. Nie uważam, że odmieniłem losy meczu i moje wejście znacznie zmieniło grę zespołu. Czy wskoczę do składu? Zobaczymy. Ja przede wszystkim ciężko trenuję. Zagrałem w dwóch meczach więcej niż w rundzie jesiennej i będę się starał, żeby występować jeszcze więcej i zobaczymy co z tego wyjdzie.

Jan Mucha (Legia): Dzisiejsze zwycięstwo przyszło nam niesłychanie ciężko. Na początku meczu straciliśmy bramkę i trzeba było odrabiać straty. To, co dziś pokazaliśmy, z całą pewnością nie jest tym, czego się od nas oczekuje, ale naprawdę trudno się gra, gdy trzeba atakować a rywale prowadzą grę z kontrataku. Drużyna z Łodzi miała dwie sytuacje, wykorzystała jedną. My mieliśmy troszkę więcej, które zamieniliśmy na dwie bramki. Mam nadzieję, że w następnych meczach będzie łatwiej.

Tomasz Kiełbowicz (Legia): Z całą pewnością nie był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu. Szczególnie pierwsza połowa pozostawia wiele do życzenia. Grało nam się bardzo ciężko. Zanotowaliśmy dużo strat, nie stwarzaliśmy sobie zbyt wielu sytuacji. Cóż, ŁKS przyjechał ze zdecydowanym nastawieniem na grę z kontry i praktycznie cofnął się całą jedenastką. Przez to ciężko było nam się przez ten mur przebić. Najważniejsze jest jednak to, że potrafiliśmy się podnieść i wygrać. Myślę, że to taki optymistyczny akcent przed kolejnymi spotkaniami. Teraz musimy grać dużo lepiej, żeby nie powtórzyła się taka sytuacja jak dzisiaj. Mam nadzieję, że ten mecz będzie przełomowy, bo wiadomo, że ostatnia potyczka w Grodzisku zupełnie nam nie wyszła. Zagraliśmy poniżej oczekiwań i mamy tego świadomość. Teraz jedziemy do Sosnowca i tak jak zaznaczyłem wcześniej mam nadzieję, że ten dzisiejszy mecz będzie dla nas początkiem dobrej passy.

Sebastian Mila (ŁKS Łódź): Powiem szczerze, że nie było łatwo po tym jak straciliśmy zawodnika i nie mogliśmy przez to pokazać swojego oblicza. Wydaje mi się, że w drużynie jest naprawdę kilku graczy, w których drzemie spory potencjał. A ja? Cóż, jestem gotowy do gry od pierwszych minut i jeżeli trener tak zadecyduje, to od kolejnego meczu mogę wyjść w pierwszej jedenastce. Każdy piłkarz marzy o mistrzostwach Europy, ale mój powrót nie wiąże się z tą imprezą. Ja chcę przede wszystkim się odbudować, a trener Leo Beenhakker niech pracuje w spokoju z zawodnikami, na których już stawiał.