Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Wtorek, 4 marca 2008, godz. 20:30
Puchar Ligi - 1/4 finału
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 46' Trochim
  • 51' Przybylski (sam.)
2 (0)
Herb Polonia Bytom Polonia Bytom
  • 16' Robaszek (k)
  • 90' Podstawek
2 (1)

Sędzia: Zdzisław Bakaluk
Widzów: 300
Pełen raport
Wojciech Trochim chwilę po wejściu na boisko zdobył gola - fot. Mishka

Teraz Wisła

Choć rozgrywki o Puchar Ekstraklasy nie należą do szczególnie emocjonujących, to we wtorkowy wieczór na stadionie Legii działo się całkiem sporo. Rzut karny, czerwona kartka, cztery gole i nawet pokaz umiejętności karate. W tak barwnych okolicznościach legioniści zremisowali z Polonią Bytom 2-2. Na szczęście tydzień temu „wojskowi” wygrali na Śląski i to oni awansowali do półfinału. Tam czeka już na nich Wisła Kraków, która rozgromiła 5-0 Jagiellonię Białystok. Może prawdziwe emocje pojawią się w tych spotkaniach.

Mecz, który zgromadził na trybunach tylko garstkę widzów, rozpoczął się całkiem ciekawie. Podopieczni Michała Probieża ambitnie rzucili się do odrabiania dwubramkowej straty ze spotkania na własnym boisku. Ich starania szybko przyniosły rezultat. W 15.minucie goście prowadzili 1-0. Wszystko za sprawą... Błażej a Augustyna. Obrońca „wojskowych” usiłował wybić piłkę. Chęć do tego miał tak wielką, że nogę podniósł na wysokość głowy rywala. Szybki cios w stylu Bruce`a Lee i Mateusz Kamiński nie miał szans. Całą sytuację widział jednak sędzia, który nie docenił zamiłowania do wschodnich sztuk walk i podyktował rzut karny. Tego na gola, z niewielkimi problemami zamienił Hubert Robaszek. Połowa strat była odrobiona.

Szybkie prowadzenie przyjezdnych podrażniło legionistów, którzy sami zaczęli dążyć do wyrównującej bramki. Ich akcje nie kończyły się jednak strzałami, a bez tych trudno liczyć na zdobycz strzelecką. Zaporą nie do przebrnięcia była linia defensywy bytomian. Piłkarze Legii próbowali sforsować ją strzałami z daleka – nieskutecznie – i koronkowymi akcjami. Nic z tego. Pierwszy celny strzał udało się oddać dopiero Marcinowi Burkhardtowi pod koniec pierwszej połowy. Więcej emocji niż gole wywoływała za to zabłąkana rybitwa. Sympatyczny ptaszek jakby nigdy nic przycupnął sobie na murawie. Usiłował przepędzić go „Bury”. Spotkała go za to... reprymenda ze strony arbitra. Uciekając od spraw ornitologicznych – do przerwy jedną bramką prowadzili goście.

W szatni Legii musiały paść mocne słowa, bo w drugich trzech kwadransach legioniści natychmiast wzięli się do roboty. Powody do zadowolenia miał Wojciech Trochim, którego pierwszy kontakt z piką zakończył się wyrównującym trafieniem. Wszystko zaczęło się jednak od Burkhartda. O ile jego mocny strzał Michal Pesković jeszcze dał radę odbić piłkę, to po dośrodkowaniu Macieja Rybusa i strzale na pustą bramkę Trochima, mógł tylko wyciągnąć futbolówkę z siatki. Pięć minut później Pesković zanotował powtórkę z rozrywki. Znów swój udział przy bramce miał „Bury”. Pomocnik Legii dośrodkował w pole karne. Tam czyhał Mariusz Przybylski, który skierował piłkę do własnej bramki. 2-1 dla legionistów i awans stał się więcej niż pewny.

Nerwowo zaczęło się robić w 64. minucie. Od tego momentu przyjezdni grali z przewagą jednego zawodnika. Drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną, kartkę zobaczył Augustyn. Pierwszym kartonikiem został ukarany w 15. minucie za cios karate. Tym razem „August” powalił wychodzącego na czystą pozycję rywala. Karny, czerwona kartka – wtorkowy wieczór zdecydowanie nie należał do udanych w wykonaniu młodego legionisty.

Na szczęście dla Augustyna i całej Legii, Polonia nie potrafiła wykorzystać gry w przewadze. Co więcej to piłkarze Jana Urbana byli stroną przeważającą. Tylko do siebie samych mogą mieć pretensje, że nie podwyższyli wyniku. Okazji ku temu było wiele. Najbliższy szczęścia był ponowie Trochim. W 83. minucie piłka po jego uderzeniu trafiła jednak tylko w słupek. Na szczęście awans był już pewny. Gol Grzegorza Podstawka z ostatniej minuty meczu nie mógł już nic zmienić.

Autor: Tomek Janus