Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Wtorek, 4 marca 2008, godz. 20:30
Puchar Ekstraklasy - 1/4 finału
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 46' Trochim
  • 51' Przybylski (sam.)
2 (0)
Herb Polonia Bytom Polonia Bytom
  • 16' Robaszek (k)
  • 90' Podstawek
2 (1)

Sędzia: Zdzisław Bakaluk
Widzów: 300
Pełen raport
100 kibiców na Żylecie podczas oficjalnego meczu... - fot. Mishka

Rekord nieoglądalności

Podczas, gdy w innych miastach spotkania 1/4 finału gromadzą na stadionach po parę tysięcy widzów, na Łazienkowskiej bite są rekordy "nie oglądalności". Stadiony modernizowane są w wielu miastach, a tylko w Warszawie nie zmienia się nic. Nie chodzi tu tylko o sytuację na trybunach, ale i organizację spotkań, która stoi na żenująco niskim poziomie. Zakup biletu na niecieszący się popularnością PE, gdy w kolejce stoi 15 osób trwa pół godziny! Prawdziwy rekord świata. Krzesełka nie były czyszczone od dawna i, przynajmniej te na trybunie odkrytej, wczoraj pokryte były lodem. Schody prowadzące na trybuny usłane są dziurami i tylko czekać kiedy zdarzy się jakaś tragedia.

Spotkania PE gromadzą garstkę najwierniejszych fanów. Dystrybucja wejściówek nadal jest daleka od ideału. Nie mówiąc już o przygotowaniu krzesełek, czy też ich wyglądzie. Połowa z nich przypomina bardziej kostkę Rubika - każde krzesełko innego koloru. Inne są również rozmiary fotelików, bowiem część braków "łatano" krzesełkami z Krytej. W tym całym bajzlu trudno liczyć na jakiekolwiek atrakcje dla kibiców. Co z tego, że większość z trzech setek legionistów zapłaciło za wejściówki tyle, ile na normalne mecze ligowe? Przed meczem, jak i w jego przerwie nikt nie pomyślał o żadnych konkursach dla publiczności, czy innych atrakcjach. Właściwie ten mecz zostałby od razu zapomniany, gdyby nie jeden fakt. Na boisku przez jego większą część przebywała mewa. Odważny ptak dołączył na plac gry już w pierwszych minutach i nic sobie nie robił z kopiących piłkę zawodników. Parokrotnie piłkarze musieli szerokim łukiem omijać ptaka, aby nie wyrządzić mu krzywdy. Najmniej czuły okazał się Marcin Burkhardt, który próbował przegonić mewę poza plac gry, ale... górą była mewa. Ciekawi jesteśmy, czy wspierająca Legię mewa (w końcu legioniści grali na biało) zostanie uwzględniona w wynikach systemu Amisco.

Na trybunach poza dowcipami związanymi ze wspomnianym ptakiem, nie działo się nic. Kibice z Bytomia zgodnie z planem nie stawili się w sektorze gości, a na trybunach panowała kompletna cisza. Tylko raz na jakiś czas słychać było docinki pod adresem Grzelaka, czy Augustyna. Tak naprawdę to większość z nas była już myślami przy piątkowym meczu przyjaźni w Sosnowcu. Tak jak w przypadku poprzednich spotkań wyjazdowych, nic nie będzie nas w stanie powstrzymać od wizyty na Ludowym.

Frekwencja: 300
Kibiców gości: 0

Doping Legii: 0

Autor: Bodziach