|
Sosnowiec - Piątek, 7 marca 2008, godz. 20:00 Ekstraklasa - 20. kolejka |
|
Zagłębie Sosnowiec
|
2 (0) |
|
Legia Warszawa
| 1 (1) |
Sędzia: Tomasz Mikulski Widzów: 8000 Pełen raport |
|
Ponad 1500 kibiców Legii w Sosnowcu - fot. Piotr Galas |
Takich braci się nie traci
Po długim oczekiwaniu, w końcu mogliśmy zawitać do przyjaciół z Sosnowca na mecz naszych drużyn. Już przed spotkaniem rozpoczęło się tradycyjne "umacnianie zgody". W kierunku Zagłębia Dąbrowskiego ciągnęli legioniści z całej Polski. Na trasie katowickiej wiele samochodów przystrojonych było w legijne barwy, a nie mniej tłoczno było w kolejnych pociągach wyruszających z Warszawy do Sosnowca. Dokładną liczbę fanów Legii trudno oszacować, bo na stadionie siedzieliśmy rozproszeni, ale z pewnością tego dnia pojawiło się około dwa tysiące legionistów. To niezły wynik, biorąc pod uwagę fakt, że... jechaliśmy tam na zakazie.
KP Legia nie omieszkał powiadomić Zagłębia o tym, że nie zamawia biletów dla swoich kibiców. Sosnowieccy działacze bez zastanowienia pismo KP wyrzucili do kosza i do stolicy przysłali 1000 wejściówek. Te we własnym zakresie rozdysponowali fani. Pozostali nabywali bilety na miejscu. Trzeba przyznać, że trafienie na stadion Ludowy dla każdego obecnego w Sosnowcu było banalnie proste. To w jego kierunku podążały bowiem tłumy ludzi, śpiewające na przemian pieśni o Zagłębiu i Legii. Na szczęście wpuszczanie na stadion przebiegało sprawnie, a gospodarze nie zdecydowali się na sprawdzanie trzeźwości alkomatem. Nie da się ukryć, że część osób pewnie tego testu pomyślnie by nie przeszła. No, ale mecze Zagłębia z Legią nie odbywają się co dzień ;).
Legioniści, w większości, zajęli miejsca na skrajnie prawym sektorze trybuny. Sektor gości pozostał pusty, ale wywieszono tam transparent "Klub Kibica KP Legia" z odwróconym logo ITI. Nie ma co ukrywać, że obecny właściciel nie cieszy się popularnością wśród kibiców. O ile początkowo w słowa prezesa i innych pracowników klubu mogli wierzyć naiwni kibice, o tyle teraz hasło "ITI sp..." skanduje już dobrych kilka tysięcy. Czy to skromna grupa, czy nie - każdy może sobie odpowiedzieć. A i tak prezes Miklas wie najlepiej! Nasi przyjaciele z Sosnowca niestety po sezonie opuszczą ekstraklasę, ale cały czas walczą o to, by w przyszłym roku grać w II, a nie III lidze. Właśnie z tego powodu na naszych sektorach panowało przekonanie, że wygrana Zagłębia byłaby optymalnym rozwiązaniem. W końcu Legia mistrza już nie zdobędzie (z taką grą to i Intertoto będzie szczytem marzeń), a sosnowiczanom trzy punkty mogą bardzo pomóc.
Trzeba przyznać, że stadion Zagłębia jest jak najbardziej przyjazny kibicom. Nie ma się na nim poczucia wszechobecnej inwigilacji w postaci podsłuchów, dziesiątek kamer czy fotografa z dachu. Ponadto tutaj za przygotowanie oprawy ultrasi nie są ciągani po sądach - sosnowiecki klub chce, aby fantastyczne choreografie na trybunach przyciągały kolejnych kibiców. Czyli... zupełnie odwrotnie niż na Legii. Na gwizdek sędziego rozpoczynający drugą połowę spotkania z trybun na murawę poleciały setki serpentyn. Wcześniej kilkakrotnie na trybunach odpalana była pirotechnika. 50 rac odpalili legioniści. Była również foliowa, urodzinowa, sektorówka "Turyści", podświetlona stroboskopami. Ponadto kolejne race i świece dymne co kilkanaście minut nadawały kolorytu toczącemu się na murawie pojedynkowi.
Sytuacja na boisku tego dnia schodziła na dalszy plan. Chodziło o jak najlepszą zabawę i stąd akcje zawodników nie przykuwały zbytnio naszej uwagi. Większość fanów co chwila witała się z kolejną grupą sosnowiczan i umawiała na pomeczowy melanż. Na trybunach śpiewano na przemian pieśni sławiące Legię i Zagłębie. Pozdrawiano również bielską Stal oraz Olimpię Elbląg. Trzeba przyznać, że doping legionistów w pierwszej połowie nie stał na najwyższym poziomie. Wpływ na to mógł mieć stan, w jakim znajdowała się większość fanów oraz spora odległość od sosnowieckiego młyna. Tak naprawdę dopiero po przerwie pokazaliśmy, że potrafimy nieźle ryknąć. "Jesteśmy zawsze tam..." - niosło się z sektorów zajmowanych przez legijnych fanatyków. Kiedy my skandowaliśmy hasło, że "Zagłębie nigdy nie spadnie", sosnowiczanie przypominali, że "Nie ma Legii bez Żylety". No, a na zakończenie powtarzano niezwykle popularne tego dnia hasło - "Takich braci się nie traci". Wielokrotnie cały stadion rytmicznie skandował hasło "Aj-ti-aj sp-....", a sosnowiczanie szczerze współczuli nam takiego właściciela. "Braci się wybiera, a nie właściciela" - to popularna tego dnia opinia na trybunach.
Na boisku pierwsi powody do zadowolenia mieliśmy my. Później jednak piłkarze Zagłębia pokazali naszym gwiazdeczkom klasę i wbili im dwa gole. O tym, że przegrywać trzeba umieć, zapomnieli niestety gracze występujący z "białą enką w bąbelku" na koszulce. Zaraz po końcowym gwizdku sędziego udali się do szatni, nie dziękując kibicom za doping. A tego dnia cały stadion był przyjazny naszym piłkarzom... Jak się później okazało, zawodnicy mieli za złe publiczności fakt, że ma odmienne od nich zdanie w kwestii grupy ITI. Nic dziwnego w sumie - jedni z kasy koncernu pobierają co miesiąc "kabonę", inni zaś są tu "nie dla pieniędzy, tylko dla wspomnień". Po meczu fani próbowali wyjaśnić z zawodnikami ich zachowanie, ale wymiana argumentów do kapitana drużyny najwyraźniej nie trafiła. No cóż, szkoda, że takiego zaangażowania nasi gracze nie wykazują na boisku, oddając punkty komu popadnie.
Frekwencja: 8000
Kibiców Legii: 2000
Flagi gości: 26
Doping: 7
Autor: Bodziach