Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Łódź - Sobota, 22 marca 2008, godz. 16:00
Ekstraklasa - 22. kolejka
Herb Widzew Łódź Widzew Łódź
    0 (0)
    Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    • 86' Giza
    1 (0)

    Sędzia: Adam Kajzer
    Widzów: 4736
    Pełen raport
    OK. 400 kibiców Legii na stadionie w Łodzi - fot. Mishka

    Kibicowska solidarność

    Wyjazdy do innych miast w Wielką Sobotę to można powiedzieć norma w przypadku kibiców Legii. Właściwie każdy z nas ma już do perfekcji opanowane wykręcanie się tego dnia z domowych obowiązków. Choć przed rokiem w przypadku zakazu wyjazdowego w Łodzi się nie pojawiliśmy, tym razem znalazło się dla nas miejsce w sektorze za bramką. Łodzianie, rozumiejąc nasze chore stosunki z działaczami, postanowili umożliwić nam obejrzenie spotkania. Jak sami stwierdzili - chociaż nas nienawidzą, to nigdy nie chcieliby znaleźć się w takiej sytuacji.

    Do Łodzi miało się udać 300 fanów Legii. Ostatecznie było nas więcej i każdy kto postanowił przyjechać w ciemno, bez większych problemów zasiadł na "Niciarce". Po drodze, na miejscu naszej zbiórki, miała miejsce śmieszna sytuacja. Otóż jeden z kierowców na łódzkich blachach zainteresowany dużą liczbą osób w jednym miejscu, dopytywał, czy znajduje się tu giełda. W odpowiedzi usłyszał, że z tego miejsca rusza procesja i... uwierzył ;)
    Natomiast, gdy staliśmy pod kasami stadionu, co jakiś czas pojawiał się jakiś kibic z Łodzi w szaliku na szyi, myśląc, że w kasie przy sektorze B nabędzie wejściówki na mecz. A tam trwała jedynie dystrybucja biletów dla legionistów, więc zdezorientowani łodzianie po bilety musieli udawać się nieco dalej. Zainteresowanie spotkaniem zbyt wielkie nie było. Właściwie trudno nam sobie przypomnieć tak niską frekwencję na meczu Widzewa z Legią. Pewnym wytłumaczeniem może być pewny spadek Widzewa, jak i dwukrotnie wyższe ceny biletów na mecz. Jak widać w Polsce na trybuny nie przychodzą wyłącznie najbogatsi i portfel kibica też ma dno.

    Przed zawodami wśród fanów RTS-u rozdawane były ulotki namawiające do zaprzestania na ten jeden mecz wrogich okrzyków pod adresem Legii. W wyjaśnieniu napisano, że atmosfera nienawiści do naszego klubu powróci już od kolejnego spotkania. "Prosimy, aby na ten jeden, jedyny mecz powstrzymywać się z wyzywaniem Legii - wszyscy ich nienawidzimy, ale dziś są naszymi gośćmi i należy odpowiednio się zachować." - pisano w ulotkach. "Kibice Legii są z pełną premedytacją niszczeni przez swych działaczy i w tym momencie okazanie im naszej solidarności jest bardzo ważne. Ponadto nigdy nie wiemy, jak będzie za jakiś czas na Widzewie - wówczas również na pewno oczekiwalibyśmy wsparcia kibiców innych klubów, tak, abyśmy mogli oglądać mecze Widzewa na innych stadionach" - czytamy dalej.
    A jednak "normalność" wróciła znacznie wcześniej. Jak widać nie wszyscy zapoznali się z treścią ulotek, bądź też nie wszyscy je zaakceptowali i od samego początku słychać było pieśni godzące w Legię. Słysząc to, nie pozostaliśmy widzewiakom dłużni - rozpoczęła się seria wzajemnych "uprzejmości". Tak więc repertuar z obu stron był raczej standardowy. Tuż przed rozpoczęciem spotkania, spiker zapowiedział odsłuchanie hymnu Widzewa. Choć wydawało nam się, że hymn musi posiadać słowa, to dowiedzieliśmy się, że... jednak nam się tylko wydawało. Wystarczy melodia, w rytm której można sobie poklaskać, co czynili fani gospodarzy. Wraz z wyjściem piłkarzy na boisko obie strony rozpoczęły doping.

    Młyn Widzewa nie był tak liczny jak zazwyczaj, a pozostałe sektory rzadko podłapywały pieśni intonowane po zegarem. Mimo to trzeba przyznać, że jedno od lat się nie zmienia - Widzew śpiewa bardzo rytmicznie, a wybijany rytm na bębnach potęguje dobre wrażenie. Gospodarze tego dnia zrezygnowali z oprawy - zostanie ona zaprezentowana na meczu z Jagiellonią. My niestety zaczęliśmy słabiutko. Daliśmy o sobie znać głośnym "Jesteśmy zawsze tam", ale ogólnie w pierwszej połowie dopingowaliśmy cieniutko. Na tyle słabo, że po 30 minutach płot opuścił nasz wodzirej, dając śpiewającym na pół gwizdka do myślenia. Na szczęście lepiej pod tym względem szło nam po przerwie. W naszym repertuarze, oprócz dopingu dla zawodników, znajdowały się okrzyki pod adresem ITI. Chyba wszyscy legioniści z sektora gości życzyli sobie, aby były to nasze ostatnie święta z tym właścicielem. Ponadto zaznaczaliśmy, że bez względu na zakazy wydane nam przez działaczy, cały czas jesteśmy z piłkarzami.

    I tak właśnie było. W drugiej połowie szło nam znacznie lepiej. A zdecydowanie najlepiej do boju zagrzewała zawodników pieśń "Legia gol alle alle", którą śpiewaliśmy nieprzerwanie przez kilkanaście minut. I w końcu pięć minut przed końcem Giza wpakował piłkę do siatki wywołując olbrzymią radość w naszym sektorze. Choćby z tego względu żałować będziemy, że ligę opuści Widzew - bramki strzelane tej drużynie cieszą podwójnie. Nasza zabawa w sektorze gości trwała do końca spotkania, a nawet trochę dłużej.

    Po meczu pod nasz sektor podeszli wszyscy piłkarze. Z pewnością nie ucieszyło to prezesa Legii. Mimo podzielonych zdań wśród zawodników, w końcu wszyscy podziękowali nam za wsparcie.
    Piłkarze udali się do szatni, a my jeszcze ponad pół godziny spędziliśmy na swoich miejscach. W tym czasie stadion dawno opustoszał, ale znalazło się kilku mocno zakompleksionych dzieciaków z trybuny prostej, które musiały trochę popajacować. Kilkunastu gimnazjalistów próbowało podpalić jeden szalik Legii, a gdy sztuka ta w końcu im się udała, ich radość nie znała granic. Tylko policjanci nie pochwalali radości małolatów i bez skrupułów schwytali dwóch z nich.

    Dosyć wcześnie jak na wyjazd, zameldowaliśmy się z powrotem w Warszawie. Dzięki uprzejmości Widzewa, mieliśmy okazję Wielką Sobotę spędzić dopingując Legię. Zepsuliśmy tym samym humor naszym działaczom, którzy od kilku dni czynili wszelkie starania, aby zniweczyć wysiłki fanów RTS-u i Legii i by ostatecznie warszawiacy na stadion nie zostali wpuszczeni. Na szczęście po raz kolejny kibicowska solidarność wzięła górę. Panowie działacze, są jeszcze na tym świecie ludzie, którzy mają wartości nieprzeliczalne na kasę. I tym wszystkim Wesołych Świąt i do zobaczenia na kolejnych meczach!

    Frekwencja: 4736
    Kibiców gości: 380
    Flagi gości: 0

    Doping Widzewa: 7
    Doping Legii: 5

    Autor: Bodziach