|
Warszawa - Środa, 2 kwietnia 2008, godz. 18:15 Puchar Polski - 1/4 finału |
|
Legia Warszawa
|
1 (0) |
|
Lechia Gdańsk
| 0 (0) |
Sędzia: Paweł Gil Widzów: 4000 Pełen raport |
|
Transparent o Walterze zawisł na Żylecie - fot. Mishka |
Festiwal wulgaryzmów
Spotkania Legii z Lechią nie zdarzają się zbyt często. Choć gdańszczanie walczą o awans do ekstraklasy, to na razie jedyną okazją by spotkać się z nimi są mecze Pucharu Polski. O ile przed meczem przypominano panujące przed laty przyjazne stosunki między obiema stronami, to w czasie spotkania dano wyraz temu, że o żadnej sympatii nie może być mowy. Fani obu drużyn obrzucali się inwektywami. Ponadto kibice Legii przypomnieli przeszłość właścicielowi swojego klubu.
Zainteresowanie meczem w Warszawie było nikłe - trybuny świeciły pustkami. Znacznie bardziej zmobilizowali się lechiści, którzy pociągiem specjalnym przybyli do stolicy i w sektorze gości zasiedli sporo przed meczem. Wśród nich byli również sympatycy Wisły Kraków oraz Czarnych Słupsk. Kilkadziesiąt osób nie zostało wpuszczonych na stadion i nimi niezwykle troskliwie "zaopiekowali" się policjanci. Kibice Lechii i Legii razem śpiewali znane piosenki o policji. Fani z Gdańska na płocie wywiesili 9 flag, w tym dwa płótna Wisły i jedno Czarnych Słupsk. Po interwencji ochrony, słowo "Chuligani" na jednej z nich musiało zostać zasłonięte. Nie tylko Lechiści mieli problemy z "cenzurą". Warszawscy kibice na stadion nie mogli wnieść transparentu o treści "Stop cenzurze na stadionie". Dyrektor ds. bezpieczeństwa uznał, że nie ma on nic wspólnego z meczem i w związku z tym nie może znaleźć się na stadionie.
Na płocie Żylety zawisł jedynie transparent poświęcony Janowi Pawłowi II, a pod nim odpalony został legijny znicz. Przed meczem cały stadion uczcił Jego pamięć minutą ciszy. Gdy tylko spiker powiedział "Dziękuję", przyjezdni zaczęli głośno skandować nazwę swojego klubu. Początkowo gdańszczanie byli bardzo głośni. Trzeba przyznać, że gdy śpiewali wszyscy, byli bardzo dobrze słyszalni na stadionie. Dosyć często skandowali również wiślackie hasła, na które legioniści nie pozostali obojętni. W końcu Lechia zaśpiewała znaną piosenkę "Wygramy, wygramy, wygramy", w której nie użyła jednak nazwy naszego klubu... i po chwili byliśmy świadkami wzajemnych uprzejmości, które trwały już do końca spotkania.
Z biegiem czasu Lechia śpiewała coraz słabiej, skupiając się na wykrzykiwaniu kolejnych haseł pod naszym adresem. Oberwało się również zaprzyjaźnionej z nami Pogoni. "Pogoń Szczecin" - odpowiedziała legijna wiara. W czasie spotkania na trybunie odkrytej pojawił się transparent o treści "Tow. Walter 1967-1982 miodowe lata! PZPR - hańba". Spowodował on spore poruszenie ochrony, która opracowywała plany zdjęcia płótna z płotu. Wtedy na trybunach miał miejsce dialog skierowany do jednego z właścicieli klubu: "Walter! Co? Prawda boli!". W dalszej części spotkania legioniści skandowali również antykomunistyczne hasła ("Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę"), a "Precz z komuną" śpiewał już cały stadion. Na tym jednak "zgodność" fanów obu klubów się kończyła.
Festiwal wzajemnych wrzutów był szeroki, ale niezbyt wyszukany. Właściwie nie ma sensu cytować żadnego z nich. Lechiści namawiali warszawiaków do "odwiedzin" na dworcu po meczu, zaś gospodarze przypominali o tym, ile razy Lechia musiała uznać wyższość Legii. W 45 minucie transparent o "miodowych latach" został zdjęty z płotu, by powrócić na swoje miejsce w drugiej połowie. Tym razem obyło się bez reakcji ochrony. Kibice gości trzykrotnie odpalali race w swoim sektorze (za każdym razem 3 sztuki) i uaktywnili się na dobre dopiero w ostatnich minutach spotkania. Co ciekawe z niektórych pieśni można było wywnioskować, że lechiści zadowoleni są z wyniku (jeden do zera w plecy). Gdy mecz miał się ku końcowi ekipa z Gdańska zaprosiła nas na rewanżowe spotkanie, które za tydzień rozegrane zostanie w Trójmieście. Już dziś wiadomo, że w przeciwieństwie do dzisiejszego meczu, obejrzy je komplet widzów. Po ostatnim gwizdku sędziego z Lublina niektórzy piłkarze podziękowali fanom za doping i udali się do szatni. Lechia po raz ostatni zaśpiewała przerobiony hymn Liverpoolu i dodała "Nic się nie stało" w kierunku swoich zawodników.
Teraz przed nami dwa wyjazdowe spotkania - w niedzielę gramy w Bełchatowie, a za tydzień rewanż z Lechią w Gdańsku. Na oba KP Legia nie zamawia biletów dla swoich kibiców.
Frekwencja: 4000
Kibiców gości: 700
Flagi gości: 9
Doping Legii: 1
Doping Lechii: 6
Autor: Bodziach